"Interwencja". Poręczyli kredyt. Dziś to oni mają problem, a nie dłużnicy
Poręczenie kredytu znajomym doprowadziło małżeństwo rolników z Lubelszczyzny do ogromnych kłopotów. Dłużnicy przestali być wypłacalni i ogłosili upadłość, więc komornicy ściągają dług od pani Małgorzaty i pana Mirosława. To blisko 100 tys. zł. Materiał "Interwencji".
56-letni pan Mirosław i jego 45-letnia żona mieszkają na Lubelszczyźnie. Komornik zajął konto pana Mirosława, rentę jego żony oraz ich wspólne gospodarstwo. Powodem był weksel, jaki małżonkowie podpisali w 2018 roku. Było to poręczenie kredytu dla znajomych: Anny i Romana P.
ZOBACZ: "Interwencja". To miała być prosta sprawa spadkowa. Sąd pomylił imiona
- Przyszła pani Ania, żeby podpisać kredyt na 30 tys. zł. Oczywiście mąż się zgodził, bo się koleguje z jej mężem. Ja byłam przeciwna. Jeździła po wsi pani Ania, szukała chętnego, inni ludzie odmawiali, więc zaczęła kłamać, że to nie na 100 tys. zł, a na 30 tys. zł, bo nie mogła chętnych znaleźć na podpisanie tego kredytu. Ja jej uwierzyłam na słowo. Przyszła, płakała - opowiada Małgorzata Czarnota.
- Chcieli dofinansować gospodarstwo, trzeba brać kredyt, brali kredyty, początkowo spłacali, a potem utracili zdolność płacenia tych kredytów - mówi Mirosław Czarnota.
"Weksel to niebezpieczne narzędzie"
- Zalecałbym uważanie na weksle, ponieważ jest to bardzo niebezpieczne narzędzie w rękach instytucji pożyczkowej. Umożliwia takiemu podmiotowi uzyskanie szybkiego nakazu zapłaty, który może prowadzić do egzekucji komorniczej niezależnie od toczącego się procesu – przestrzega radca prawny Łukasz Walasik.
ZOBACZ: "Interwencja". Nierozwiązana zagadka sprzed lat. Co stało się z 24-latką?
Znajomi pastwa Czarnotów: Anna i Roman P. przestali spłacać kredyt. Ekipa "Interwencji" chciała zapytać Annę i Romana dlaczego, ale nie zastali ich.
- Zaczęła przyjeżdżać pani z banku w Poniatowej. Prosiła, żeby przekazać państwu P., aby wpłacali choćby najmniejsza kwotę, żeby była jakaś ciągłość, bo będą z tego bardzo poważne problemy. Oni nie odbierali telefonów od banku – wspomina Małgorzata Czarnota.
- Chodziłem pięć razy. Nie było mowy o oddaniu, bo pieniądze idą na coś innego – dodaje Mirosław Czarnota.
Komornik zajął rentę chorobową
Dłużnicy ogłosili upadłość konsumencką. Dzięki temu nie będą musieli spłacać całości zadłużenia. Ale to okazało się pułapką dla poręczycieli.
ZOBACZ: "Interwencja". Pijany kierowca podał jego dane. Niewinny mężczyzna stracił prawo jazdy
- Kolega zapewniał mnie, żeby się nie martwić, że będzie upadłość, wszystko przepadnie, będę zadowolony, wszystko będzie dobrze. Uwierzyłem. Komornik mi zabrał z konta 20 tys. zł na wiosnę. Zabiera tak samo żonie 25 procent renty chorobowej. Obciążył gospodarstwo, wszedł na księgi wieczyste. Może w każdej chwili zlicytować gospodarstwo – przyznaje Mirosław Czarnota.
- Upadły odpowiada tylko za część zobowiązania określoną przez sąd, natomiast poręczyciel odpowiada za całość – wyjaśnia radca prawny Łukasz Walasik.
Pan Mirosław próbował odzyskać pieniądze
Pan Mirosław podjął próbę odzyskania części pieniędzy. Postanowił zabrać dłużnikom ciągnik.
- To jest traktor, który mi pomógł w przestępstwie – pokazuje nam pojazd Mirosław Czarnota. – Nim przeciągnąłem ich ciągnik. Chciałem ich zmusić, żeby oddali mi pieniądze.
- 15 minut później przyjechała policja, męża zabrała do Opola Lubelskiego na przesłuchanie, został zamknięty na dobę, później wypuścili go – dodaje Mirosław Czarnota.
Dziennikarze ponownie pojechali z panią Małgorzatą i panem Mirosławem do domu dłużników – starania o nawiązanie kontaktu okazują się bezowocne.
- Próbujemy się skontaktować z innymi poręczycielami, żeby ten kredyt podzielić solidarnie, na dziś nie odpowiadają na telefony. Tak jakby ich bronili. Nie chcą pozostali poręczyciele się z nami dogadać – tłumaczy Małgorzata Czarnota.
Materiał autorstwa Michała Bebło można obejrzeć TUTAJ.
Czytaj więcej