Protest w Dorohusku. Ukraiński wiceminister zwrócił się do polskiego rządu

Polska
Protest w Dorohusku. Ukraiński wiceminister zwrócił się do polskiego rządu
Wiceminister infrastruktury Ukrainy Serhij Derkacz na przejściu granicznym w Dorohusku

- Jeżeli chodziło protestującym, żeby doprowadzić do kryzysu energetycznego w Ukrainie, to im to się zaczyna udawać - powiedział w sobotę obecny na przejściu granicznym w Dorohusku wiceminister infrastruktury Ukrainy Serhij Derkacz. Polscy przewoźnicy odpowiedzieli, że przepuszczają transporty m.in. właśnie z paliwem.

Wiceminister infrastruktury Ukrainy Serhij Derkacz podczas briefingu prasowego przy drodze do przejścia granicznego w Dorohusku powiedział mediom, że przyjechał do ukraińskich kierowców "stojących i marznących w bardzo ciężkich warunkach", żeby porozmawiać z nimi, okazać im wsparcie, przekazać posiłki i wodę.

 

- Pracujemy z ministerstwem infrastruktury, z Komisją Europejską, żeby znaleźć rozwiązanie. Też prosimy rząd Rzeczypospolitej Polskiej, żeby pomagał nam, żeby znaleźć to rozwiązanie i jak najszybciej odblokować tę granicę - powiedział Derkacz. 

 

Zdaniem ukraińskiego ministra zablokowana granica "przynosi dużo strat finansowych Ukrainie, Polsce i innym naszym partnerom z Unii Europejskiej".

Protest na granicy. "Jeśli chodziło o kryzys energetyczny, to zaczyna się udawać"

Ukraiński wiceminister zaznaczył, że przez polsko-ukraińskie przejścia graniczne przepływa "około 30 proc. wszystkiego, co potrzebujemy dla naszego sektora energetycznego". - Kiedy mamy sytuację, że ponad miesiąc te cysterny stoją już w oczekiwaniu w kolejkach, to to (generuje - red.) bardzo duże napięcie, presję i duży problem dla naszych systemów energetycznych - powiedział Derkacz.

 

- Jeżeli chodziło protestującym, żeby doprowadzić do kryzysu energetycznego w Ukrainie, to im to się zaczyna udawać – stwierdził wiceminister. Dodał, że w sznurach ciężarówek oczekujących są cysterny z paliwem, które "miały jechać poza kolejką". Według niego sytuacja wygląda podobnie w przypadku samochodów przewożących pomoc humanitarną. 

 

ZOBACZ: Szczecin: Spotkanie ministra rolnictwa z protestującymi rolnikami. "Jutro podpiszemy porozumienie"

 

- Jesteśmy zaskoczeni, że nadal takie zezwolenia na akcje protestacyjne, blokady zostają wydawane przez władze lokalne - stwierdził Derkacz. Jego zdaniem podobny stan rzeczy "nie pozwala nam znaleźć rozwiązania tego problemu".

 

- Mamy podejrzenie, że ten protest ma na celu, żeby fizycznie zablokować granicę, a nie rozwiązać jakieś tematy i że nie są nastawieni do negocjacji - powiedział o protestujących. 

Protestujący wskazują na ukraińskich kierowców

Po briefingu Derkacz pojechał na miejsce blokady i zapytał przewoźników o przypadki zatrzymywania ciężarówek z pomocą humanitarną, materiałami niebezpiecznymi i cystern (ADR - red.).

 

Protestujący dowiedzieli, że co godzinę przepuszczają na Ukrainę trzy ciężarówki z transportem komercyjnym, a te przewożące paliwo, pomoc humanitarną, żywność o krótkim terminie ważności, materiały wojskowe przejeżdżają swobodnie. 

 

ZOBACZ: Protest przewoźników na granicy. Poseł PiS do opozycji: Wpisujecie się w tę nawalankę

 

Jak argumentowali manifestujący przewoźnicy, oczekujący ukraińscy kierowcy zorganizowali system i to oni decydują, który samochód pojawia się na miejscu blokady. 

 

- Kilka kilometrów stąd sami kierowcy ukraińscy – posiadając wiedzę, że sporo dokumentów jest popodrabianych, popodkładanych itd. – weryfikują ładunki, które są ADR-ami, które powinny przejechać i często już stamtąd te pojazdy nie dojeżdżają tutaj, dlatego że są zatrzymywane przez ukraińskich przewoźników - powiedział wiceprezes Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych w Szczecinie Piotr Krzyżankiewicz.

ap/kg / Polsatnews.pl / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie