Finansowanie in vitro. Debata w Sejmie

Polska Polsatnews.pl
Finansowanie in vitro. Debata w Sejmie
PAP/Piotr Nowak
Posiedzenie Sejmu RP

- Przywracamy dziś Polkom i Polakom prawo do szczęścia, jakim jest dziecko. Przywrócenie finansowania in vitro z budżetu państwa to pierwsza decyzja demokratycznej większości - mówiła Agnieszka Pomaska. Posłanka Koalicji Obywatelskiej rozpoczęła dyskusję nad projektem zmian, dotyczących finansowania metody in vitro.

Politycy zajmują się obywatelskim projektem "o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych". Projekt wpłynął do wyższej izby 23 marca br.

 

Już na samym początku debaty większość posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz innych ugrupowań prawicowych opuściło salę. Na ławach pozostali głównie posłowie dotychczasowej opozycji.

 

Do reprezentowania Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej wskazana została Agnieszka Pomaska (KO), a jako osoba uprawniona do jej zastępstwa w pracach nad projektem - Małgorzata Rozenek-Majdan.

 

 

- Ten program zlikwidowaliście (PiS - red.) bo chcieliście zaglądać do sumień Polek i Polaków. Robiliście to przez ostatnie 8 lat. Odebraliście kobietom dostęp do antykoncepcji awaryjnej, bez recepty. Zabraliście prawo do poczucia bezpieczeństwa kobiet w ciąży. Utrudniliście dostęp do badań prenatalnych - mówiła przedstawicielka Koalicji Obywatelskiej.

 

- Dla tych wszystkich, którzy nas oglądają mam bardzo dobrą wiadomość. 15 października skończył się czas zaglądania do sumień Polek i Polaków - dodała.

 

ZOBACZ: "Debata Dnia". Burza po słowach Marcina Mastalerka. "Coś mu na głowę spadło"

 

Według posłanki Pomaski, politycy dotychczasowej partii rządzącej udowadniają obecnie, że ich działalność nastawiona jest wyłącznie na polityczne zyski.

 

- Czekam tylko, aż pan premier Morawiecki stanie przed Sejmem z tabliczką: wybór nie zakaz. Tak daleko pan zabrnął w swojej hipokryzji. Ale powiem panu jedno. 15 października Polki i Polacy odrzucili zaglądanie do sumień Polek i Polaków przez polityków. Odrzucili również hipokryzję pana Morawieckiego - podkreśliła.

 

Głos w debacie zabrała także przedstawicielka Prawa i Sprawiedliwości. Posłanka Józefa Szczurek-Żelazko stwierdziła zarzuciła poprzedniczce, że jej wypowiedź nie przedstawiała szczegółów ustawy, a jedynie emocje, które może wywołać.

 

- Pani poseł wnioskodawca, w swoim przemówieniu, bardzo politycznym i emocjonalnym niestety nie omówiła projektu tejże ustawy, co jest niezwykle ważne. Będziemy decydować o tym, czy z budżetu państwa 500 milionów złotych ma zostać przeznaczonych na jedną z form wspomagania prokreacji - podkreśliła.

 

Według posłanki, zmiany które mają zostać wprowadzone mogą znacząco wpłynąć na budżet, którym dysponuje resort ochrony zdrowia.

 

- Ten projekt ustawy wymaga w dużej mierze doprecyzowana, dookreślenia zasad przeprowadzania tych procedur, które mają być finansowane z budżetu państwa, klub parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość rekomenduje wysokiej izbie dalsze prace nad tą ustawą - zakończyła.

"Przywracamy element sprawiedliwości społecznej"

W trakcie dyskusji głos zabrała także Barbara Nowacka. Zdaniem posłanki Koalicji Obywatelskiej decyzje podejmowane przez Prawo i Sprawiedliwość powodowały wykluczenie dużej części społeczeństwa.

 

- Jesteśmy dziś wyjątkowo szczęśliwi, bo dzieje się rzecz historyczna. Przywracamy w Polsce element sprawiedliwości społecznej - zauważyła. 

 

- Odebranie refundacji in vitro oznaczało upokorzenie biednych i tych rodzin, które nie miały pieniędzy na prywatny zabieg (...) Odebraliście biedniejszym polskim rodzinom prawo do szczęścia i posiadania dziecka, bo nawet bogatsi musieli często zadłużać się, żeby mieć dziecko - dodała.

 

ZOBACZ: Marcin Mastalerek: Andrzej Duda nie będzie blokował projektu ustawy o in vitro

 

Pierwszym mężczyzną, który pojawił się w trakcie dyskusji na mównicy był Władysław Kosiniak-Kamysz. Lider PSL nie ukrywał zadowolenia z faktu, że procedowany projekt zmian był elementem, który łączył wszystkie cztery ugrupowania składające się na tzw. koalicję opozycji demokratycznej.

 

Następnie poseł ludowców zwrócił się do parlamentarzystów PiS, którzy jego zdaniem dopuścili się haniebnych czynów.

 

- Jaką trzeba być okrutną władzą, żeby pozbawić największego szczęścia jaką może być dla rodziny posiadanie dzieci. Ten projekt obywatelski kończy okrucieństwo. Okrucieństwo, które nastąpiło zaraz po przejęciu władzy - mówił.

Grzegorz Braun: Zapraszacie Polaków do przedsionków piekieł

Na sejmowej mównicy pojawił się także przedstawiciel Konfederacji Grzegorz Braun. Polityk wspomniał, że jako reżyser "doktoryzował się" z tego tematu tworząc film dokumentalny "Eugenika w imię postępu".

 

- Widziałem te selekcję dokonywaną na moich oczach. (...) Dokonywał tej selekcji zootechnik, może nie wszyscy wiecie, ze względu na koszty zatrudnia się w realizacji tej procedury osoby niekoniecznie legitymujące się dyplomem medyka od ludzi - stwierdził.

 

Lider Konfederacji Korony Polskiej zwrócił także uwagę na, jego zdaniem, bardzo poważne zagrożenia, które występują w związku ze stosowaniem tej metody.

 

- W takim mieście jak Białystok, zagłębie in vitro, jest z konieczności ograniczona liczba dawców gamet męskich i żeńskich (...) Szereg rosnących zabiegów sprawia, że rośnie matematyczne prawdopodobieństwo, że spotkają się dzieci tego samego tatusia. Spotkają się nie wiedząc o tym, że są dziećmi tego samego dawcy i być może zechcą dać początek nowemu życiu, tylko nie będą wiedzieli, że mają tego samego tatusia. To było już kilkanaście lat temu - podkreślił.

 

Poseł stwierdził, że rozumie pragnienie rodzin do potomstwa, jednak należy zdawać sobie sprawę, że istnieją "niegodziwe metody" i taką właśnie jest in vitro.

 

- Zapraszacie naszych rodaków, żerując na ich dramatach życiowych, do przedsionka piekieł już na tej ziemi. Ja nie będę rozszerzał tej argumentacji, powiem tylko, że moglibyśmy powiedzieć: dajcie nam katolikom spokój i nie każcie nam płacić na to co tam sobie robicie, ale sprawa ma konsekwencje potencjalnie społeczne - mówił.

 

Podsumowując swoją wypowiedź Grzegorz Braun stwierdził, że Konfederacja złoży wniosek o odrzucenie propozycji zmian w pierwszym czytaniu.

 

Już w trakcie tej wypowiedzi sala znacząco opustoszała. W sejmowych ławach pozostali pojedynczy posłowie zasiadający w centrum i po prawej stronie sali.

Sejm zajmie się projektem dotyczącym finansowania metody in vitro

Zapisano w nim m.in., że to minister zdrowia miałby opracować, wdrożyć, zrealizować i sfinansować program polityki zdrowotnej leczenia niepłodności, obejmujący procedury medyczne wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe. Ponadto do 31 lipca minister miałby składać sprawozdanie z wykonywanych prac, a państwo co roku przeznaczałoby nie mniej niż 500 mln złotych na program.

 

W uzasadnieniu podkreślono, że niepłodność jest klasyfikowana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), jako choroba cywilizacyjna, która w mniejszym lub większym stopniu może dotyczyć co najmniej kilkadziesiąt milionów par na świecie. Według szacunków w Polsce ok. 3 mln osób ma problem z niepłodnością. 

 

ZOBACZ: Sejm. Donald Tusk zapowiada komisje śledcze. Chce zająć się tzw. wyborami kopertowymi

 

Problem dotyka 15-20 proc. par w wieku prokreacyjnym, z czego ok. 40 tys. wymaga rocznie leczenia zaawansowanymi technikami wspomaganego rozrodu. Autorzy projektu podali, że na świecie dzięki metodzie in vitro urodziło się 9 mln dzieci, w tym co najmniej 100 tys. w Polsce.

Leczenie niepłodności w Polsce

Co ciekawe, podobny program funkcjonował już w Polsce w latach 2013–2016. Był realizowany pod nazwą "Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego" i był finansowany przez Ministerstwo Zdrowia. Mogły z niego skorzystać wszystkie pary mające problem z niepłodnością i spełniające określone wymagania. Państwo przeznaczało wtedy na ten cel 245 mln zł. W wyniku podjętych działań w ramach programu do lipca 2020 r. urodziło się co najmniej 22 191 dzieci.

 

Z uwagi na brak finansowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia metody in vitro, preimplantacyjnych testów genetycznych czy dawstwa gamet, dostępność do leczenia niepłodności w Polsce jest oceniania, jako jedna z najniższych w całej Europie. Autorzy obywatelskiego projektu zwrócili również uwagę na kryzys demograficzny, którego przyczyną jest m.in. niepłodność. 

 

W umowie koalicyjnej KO, Polski 2050, PSL i Nowej Lewicy znalazł się zapis mówiący o wsparciu dla par planujących rodzicielstwo, poprzez finansowanie procedury in vitro przez państwo oraz pełen dostęp do bezpłatnych badań prenatalnych.

Czy prezydent Duda zawetuje finansowanie in vitro?

Szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek był pytany w "Gościu Wydarzeń", czy - jeśli projekt przejdzie - prezydent podpisze taką ustawę. Doradca prezydenta wyjaśnił, że - zgodnie z jego wiedzą - prezydent rozumie problem i będzie za refundacją. 

 

ZOBACZ: Marcin Mastalerek: Andrzej Duda nie będzie blokował projektu ustawy o in vitro

 

- Znając prezydenta Dudę, według mojej wiedzy, nie będzie on blokował takiego projektu, ale oczywiście musi zobaczyć ostateczną wersję na biurku. Co do samej zasady - nie będzie tego blokował - mówił.

 

Głosowanie nad złożonym przez Konfederację wnioskiem o odrzucenie projektu ustawy w całości zostało wyznaczone na wtorek 28 listopada. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie