"Interwencja". Nowy piec nie działa. Gwarancja im nie pomogła
Rodzina wymieniła stary piec na nowy - ekologiczny - za 40 tys. zł. Jak jednak twierdzi, od początku z paleniskiem są problemy. Drewno się w nim nie pali, a jedynie tli. Gdy natomiast uda się w nim rozpalić, to ciepło nie trafia do domu. Pierwsza reklamacja nie rozwiązała problemu, w tym roku właściciele usłyszeli, że mają wymienić niesprawne elementy na własny koszt. Materiał "Interwencji".
Państwo Pawłowscy mieszkają w niewielkiej miejscowości Dziwie w województwie wielkopolskim. Kiedyś prowadzili gospodarstwo, dziś utrzymują się z emerytur. Rok temu zdecydowali się na wymianę pieca. Wysłużony, nazywany przez nich "śmieciuchem" kocioł, zastąpili ekologicznym piecem na drewno.
- Umowa była w październiku podpisana, montaż nastąpił dopiero 1 grudnia. Przyjechali, jednego dnia wymontowali stary piec, wstawili nowy i podłączyli bufor. To jest taki zbiornik, który ogrzewa wodę i po nagrzaniu całego bufora, powinno w domu być ciepło przez przynajmniej dwa dni. A tam są założone zawory, które jak na piecu spadnie temperatura do 60 stopni, to automatycznie odcinają ciepłą wodę i niestety jest w domu zimno – opowiada Jadwiga Pawłowska.
ZOBACZ: "Interwencja": Zapłacił 44 tys. zł za paliwo. Pieniądze przepadły
Jak tłumaczy, "piec kosztował 40 tysięcy złotych i od momentu zamontowania są z nim problemy".
- Jest on na gwarancji dziesięcioletniej, a każą nam płacić za jakieś sprężyny i dmuchawę. Jeżeli jest gwarancja, to chyba to obejmuje? - pyta pan Jadwiga.
Złożyli reklamację na wadliwy piec. Przestali od nich odbierać telefony
Małżeństwo relacjonuje, że problemy z piecem zaczęły się już po instalacji i trwają do dziś. Drewno się w nim nie pali, a jedynie tli. Jeżeli rozpalić się uda, to ciepło nie trafia do domu.
- Jest palenisko, jest ruszt, na którym się rozpala. I nakładając drzewo, powinno się tak spalać, że powinny części pieca być czyste. A one są takie, jak widać: normalnie jakby smołą polewane było. Nie ma cugu do palenia i wszystko się oblepia. Jakby był, toby wyciągało wszystko. A tu się tylko tli. Wszystko się osadza na piecu, nic nie wyciąga do komina – pokazuje piec reporterom "Interwencji" pani Jadwiga.
ZOBACZ: "Interwencja". Frankowicze wygrali z bankiem. Pieniądze zaginęły
W ubiegłym roku małżeństwo złożyło reklamację. Wymieniono część elementów, ale wcale nie działał lepiej. Kilka tygodni temu Pawłowscy próbowali znów w nim rozpalić i omal nie doszło do pożaru. Gdy chcieli znów złożyć reklamację, usłyszeli, że uszkodzone elementy muszą wymienić na własny koszt, po czym przedstawiciele firmy mieli przestać odbierać od nich telefony.
- Nie odbierają telefonu od nas. Dogrzewamy się raz piekarnikiem, raz gazem, a koszty rosną. I prądu i gazu więcej. My mamy renty rolnicze, więc nie można sobie tak pobłażać lekko – zastrzega Jadwiga Pawłowska.
Reporterom "Interwencji" udało się dodzwonić do firmy, która sprzedała piec.
- Proszę mi wyjaśnić, na czym polega gwarancja, skoro klient ma płacić za części, które same uległy uszkodzeniu?
- Jako że przedstawił się pan jako dziennikarz, ja takich informacji panu udzielać nie będę. Proszę o kontakt pani Jadwigi z naszą infolinią.
ZOBACZ: "Interwencja". Pracownik urzędu przycinał gałęzie. Piła rozcięła głowę przechodnia
- Chciałbym się z właścicielem firmy skontaktować, jak to zrobić? Chwalicie się, że macie biuro.
- Może pan wysłać maila. Nie posiadam numerów do prezesów i nie jestem upoważniony, żeby taki numer przekazywać. Numer pani Jadwigi absolutnie nie jest zablokowany, więc jeżeli jest tam jakiś problem, to proszę, żeby się z nami skontaktowała.
"Ten piec nie kwalifikuje się do palenia"
Takie deklaracje padały już w przeszłości, a piec jak nie działał tak nie działa. Firma w swojej ofercie ma też pomoc w uzyskaniu dotacji z programu "Czyste Powietrze". Państwo Pawłowscy też z takiej pomocy skorzystali, ale dotacji nie udało im się otrzymać.
- Na początku stycznia przysłali wniosek na formularzu 5.5, a ten formularz był już nieaktualny. I jak ja go wysłałam do Funduszu Ochrony Środowiska, to mi dali odpowiedź, że odrzucają wniosek, bo jest nie taki formularz – opowiada Jadwiga Pawłowska.
- Jeżeli wniosek został odrzucony, nie jest nic straconego, trzeba poprawić to, co było w tym pierwszym wniosku nie tak i można taki wniosek złożyć. Ważne tylko, żeby ten wnioskodawca pamiętał, że koszty kwalifikowane są do sześciu miesięcy przed jego złożeniem – informuje Marzena Nurczyńska z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Poznaniu.
ZOBACZ: "Interwencja". Wynajmuje mieszkania i je demoluje. Właściciele ostrzegają
Niestety choć pani Jadwiga korzystała z pomocy pośrednika, nie udało jej się na czas poprawić wniosku i dostarczyć wszystkich dokumentów do Funduszu. Dopiero przy kolejnej wymianie pieca na nowy będzie mogła ponownie wnioskować o dotację.
- Moim zdaniem ten piec nie kwalifikuje się do palenia już. Powinni go wymienić, jak się należy, a jeżeli nie, to niech mi oddadzą pieniądze, ja sobie kupię piec. I nie będzie problemu – podsumowuje Jadwiga Pawłowska.
Cały materiał "Interwencji" dostępny TUTAJ.
Czytaj więcej