Złotoryja. 31-latek jechał autostradą pod prąd. Był pijany i kierował skradzionym autem
Policjanci ze Złotoryi zatrzymali w nocy z niedzieli na poniedziałek 31-latka, który samochodem dostawczym jechał autostradą A4 pod prąd. W trakcie interwencji okazało się, że mężczyzna miał w organizmie ponad trzy promile alkoholu. Następnie funkcjonariusze ustalili, że auto, którym kierował było skradzione. W zatrzymaniu mężczyzny pomógł inny kierowca, który zatrzymał pojazd i powiadomił służby.
W nocy z niedzieli na poniedziałek policjanci ze Złotoryi zatrzymali na autostradzie A4 mężczyznę, który pijany jechał pod prąd autem dostawczym.
Asp. Aleksandra Pieprzycka z Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi przekazał, że służby około godz. 3 w nocy otrzymały zgłoszenie od kierowcy podróżującego autostradą A4 w kierunku Wrocławia. Mężczyzna zauważył jadący pod prąd samochód dostawczy i zadzwonił na policję.
Jechał autostradą pod prąd. We krwi miał ponad trzy promile alkoholu
Zanim świadek poinformował służby o zdarzeniu udało mu się wyłączyć sprawiający zagrożenie pojazd z ruchu.
ZOBACZ: Wypadek z udziałem sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Zasłonił się immunitetem
- Bezpiecznie zatrzymał swoje auto, sygnalizując jednocześnie swój manewr innym kierowcom. Podbiegł do kierowcy Forda i uniemożliwił mu dalszą podróż poprzez wyciągnięcie kluczyków ze stacyjki - relacjonowała sytuację asp. Aleksandra Pieprzycka.
Funkcjonariusze, którzy pojawili się na miejscu zastali za kierownicą 31-letniego mieszkańca powiatu złotoryjskiego. Po przebadaniu kierowcy alkomatem okazało się, że miał we krwi ponad trzy promile alkoholu. Mężczyzna trafił do aresztu, a samochód został zabezpieczony przez pomoc drogową.
Pijany 31-latek jechał pod prąd na autostradzie. Wcześniej ukradł samochód
W toku śledztwa okazało się, że pojazd, którym poruszał się pijany 31-latek wcale do niego nie należał. Mężczyzna ukradł samochód, wykorzystując fakt, że w stacyjce były pozostawione kluczyki. Jak ustaliła policja, złodziej chciał pojechać do Złotoryi, jednak pomylił drogę i wjechał na autostradę, w dodatku pod prąd.
ZOBACZ: Policja zatrzymała 38-latkę, która podłożyła bombę w centrum Warszawy. "Interesowała się ISIS"
31-latek usłyszał dwa zarzuty: zaboru w celu krótkotrwałego użycia niezabezpieczonego pojazdu oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. W oczekiwaniu na proces trafił na dwa miesiące do aresztu. Za popełnione czyny grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności.