Starship wzbił się w powietrze. Kolejna próba Elona Muska
Wczesnym sobotnim popołudniem SpaceX podszedł do drugiej próby wystrzelenia rakiety Starship. Niestety po 10 minutach odłączony element rakiety eksplodował, a sama misja zakończyła się niepowodzeniem. Było to drugie podejście Elona Muska do podbicia kosmosu.
Faza startowa rozpoczęła się zgodnie z planem. Starship oderwał się od ziemi i po niespełna trzech minutach rozpoczęła się separacja członów pojazdu.
Wzmacniacz Super Heavy odłączył się od górnego członu w odpowiednim momencie, ale zbyt gwałtownie. Doszło do widowiskowej eksplozji, jednak górny człon zdążył "uciec" w górę.
Jak relacjonuje Reuters kilkanaście minut później mimo pierwszego sukcesu, test Starship się nie powiódł. Około 10 minut po starcie utracono łączność z częścią transportową.
ZOBACZ: Elon Musk nie dba o bezpieczeństwo pracowników SpaceX. Mars jest ważniejszy
- Straciliśmy dane z drugiego etapu… - powiedział John Insprucker, gospodarz transmisji na żywo w SpaceX. Nie udało się wykonać misji polegającej na okrążeniu przez rakietę Ziemi, a następnie lądowaniu w Pacyfiku.
Firma Elona Muska początkowo planowała całą operację na piątek, jednak konieczna była wymiana jednego z siłowników, więc start został przełożony na sobotę.
Imponująca konstrukcja Starshipa. "Perfekcyjna synchronizacja przy starcie"
SpaceX po raz kolejny wysłał swoją potężną konstrukcję z 33 silnikami z Boca Chica (miejscowość znana także w środowisku pod nazwą Kopernik Shores) w stanie Teksas.
Cały system (rakieta + statek) waży 5 tysięcy ton, mierzy 120 metrów, z czego 70 to pierwszy stopień, czyli booster Super Heavy, reszta zaś przypada na statek kosmiczny Ship24 (oba zbudowano ze stali nierdzewnej).
33 silniki Raptor - jak przypomniały przed startem amerykańskie media - muszą pracować w perfekcyjnej synchronizacji, aby wytworzyć rekordowe 17 milionów funtów siły ciągu (ok. 75,6 mln Newtonów - red.) w stabilny sposób. W innym wypadku konstrukcja podczas startu może eksplodować.
Czytaj więcej