Niemcy: Statek zderzył się ze śluzą. Naprawa potrwa rok. Straty można liczyć w milionach
Niemiecki statek towarowy zniszczył wrota śluzy. Uderzył, kiedy w środku znajdował się inny statek. Uszkodzenie spowodowało opóźnienia w ruchu żeglugowym. Naprawa zniszczeń wyniesie około półtora miliona euro. Wszystko dlatego, że sterniczka postanowiła stawić się do pracy pijana - podają media.
Na Renie w Badenii-Wirtembergii, w pobliżu Iffezheim, statek czołowo uderzył w zamkniętą bramę śluzy. Niemieckie media podają, że kierująca frachtowcem kobieta była pod wpływem alkoholu. Jej stan nie został jasno określony, ale policjanci zasugerowali, że musiała być już "znacznie" pijana.
ZOBACZ: Niemcy. Na lotnisku w Hamburgu padły strzały. Media: Dzieci jako zakladnicy
Trasa jest prosta, a wyważenie wejścia nastąpiło, kiedy w środku śluzy znajdował się jeszcze inny statek. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
Utrudnienia w ruchu żeglugowym. Naprawa może potrwać rok
Na skutek wypadku do śluzy na Renie można dostać się wyłącznie przez jedną z dwóch komór.
ZOBACZ: Niemcy: Zaskakujące odkrycie sprzed setek lat. Szkielet miał metalową rękę
Policja oszacowała, że naprawa może zająć nawet rok, a jej koszty sięgnąć półtora miliona euro. Związane jest to z faktem, że ciężką "bramę" trzeba wykonać na specjalne zamówienie.
Statek uderzający w śluzę bez hamowania okazał się bardzo nietypowym incydentem. "Żaden z moich kolegów nie słyszał wcześniej o takim wypadku" - przekazał jeden z funkcjonariuszy zajmujący się sprawą, cytowany przez niemieckie Radio WMW.