Francja. Policjant odpowiedzialny za śmierć 17-letniego Nahela opuścił areszt
Policjant, który w czerwcu zastrzelił 17-latka, został zwolniony z aresztu. Nahel zginął po tym, jak nie zatrzymał się do kontroli policyjnej. Funkcjonariusz tłumaczył, że oddał strzał, aby uniknąć pościgu. Po śmierci nastolatka we Francji wybuchły ogromne zamieszki. Setki osób zostało aresztowanych, a kilku postawiono zarzuty.
Policjant, który zastrzelił nastolatka, został zwolniony z aresztu, ale pozostaje pod nadzorem sądowym - przekazała w środę prokuratura.
38-letni funkcjonariusz został oskarżony o morderstwo. Nie może nosić broni, rozmawiać ze świadkami zdarzenia, ani zbliżać się do miejsca zbrodni.
17-letni Nahel zginął 27 czerwca 2023 roku w Nanterre, niedaleko Paryża. Nastolatek nie chciał poddać się kontroli drogowej i próbował przejechać policjanta. Na nagraniach w mediach społecznościowych widać, że funkcjonariusz w momencie oddania strzału celował w 17-latka przez przednią szybę od strony kierowcy.
Policjant zastrzelił 17-latka we Francji
Śmierć nastolatka wywołała krwawe zamieszki w całym kraju. Setki osób wyszły na ulicę, a policja nie była w stanie opanować demonstrantów.
Francuska rada ds. kultu muzułmańskiego (CFCM) wzywała wtedy protestujących do zachowania spokoju. "Szokujące obrazy z przedmieść wzmocnią tylko tych, którzy piętnują ich sąsiedztwo i ich mieszkańców" - pisali w komunikacie. Podczas zamieszek aresztowano kilka tysięcy osób.
Śmierć Nahela wywołała ogromne zamieszki i protesty w kraju
W czasie starć ponad setki policjantów i żandarmów zostało rannych, podpalono ok. 1350 pojazdów i uszkodzono lub podpalono 234 budynki. Doszło także do licznych kradzieży i niszczeń mienia. Ponadto podpalono dom burmistrza L'Hay-les-Roses koło Paryża, w którym spała rodzina włodarza. Jego żona została ranna, kiedy uciekając z domu razem z dziećmi, zostali obrzuceni fajerwerkami. Rodzina zmarłego 17-latka podkreślała, że protesty przybrały zły kierunek.
Babcia Nahela wystąpiła wtedy w telewizji BFMTV z apelem do uczestników zamieszek we Francji. Mówiła, że że śmierć jej wnuka została wykorzystana przez protestujących, jako pretekst do siania zniszczeń. - Ludziom, którzy niszczą, mówię, aby przestali! Niech nie niszczą szkół, autobusów. Chce, żeby to się skończyło - mówiła.
ZOBACZ: Francja. Prezydent Emmanuel Macron wezwał Izrael do przerwania działań militarnych
W związku z zamieszkami kilka osób usłyszało wyroki. Sąd w Evry pod Paryżem skazał dwie osoby na karę czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu, 140 godzin prac społecznych oraz obowiązek odbycia kursu obywatelskiego. Mężczyźni zostali aresztowani w nocy z 29 na 30 czerwca w Saint-Germain-les-Corbeil w departamencie Essonne za podpalenie barykad w celu spowolnienia działań policji. Żandarmi, którzy interweniowali na miejscu zdarzenia, zostali zaatakowani petardami.
Czytaj więcej