Barierki przed Sejmem zniknęły. "Symbol władzy odizolowanej od ludzi"
W nocy zdemontowano barierki, które do tej poru ogradzały budynek Sejmu. Ta zmiana przedstawiana jest jako "początek otwartości Sejmu na ludzi"oraz rozprawienie się z symbolem władzy Zjednoczonej Prawicy. Nie wszystkim politykom się to jednak podoba.
Przypomnijmy, że barierki zabezpieczające ustawiono przed Sejmem jeszcze w 2017 roku na wniosek ówczesnego rządu Prawa i Sprawiedliwości. Kancelaria Sejmu tłumaczyła, że miało to związek z wtargnięciem grupy ok. 20 osób na teren Sejmu.
Jednak konstrukcja stała jeszcze przez kolejne sześć lat. Barierki obwołano w mediach "symbolem władzy Zjednoczonej Prawicy". W nocy z poniedziałku na wtorek w końcu zniknęły.
"Kancelaria Sejmu zwróciła się do Policji o usunięcie płotu z ul. Wiejskiej. Po siedmiu latach barierki znikną spod Sejmu. Sejm Otwarty zamiast Sejmu Twierdzy (pisownia oryginalna)" - poinformował w poniedziałek nowy marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Wcześniej barierki rozebrał KOD
Jeszcze przed zapadnięciem zmroku członkowie Komitetu Obrony Demokracji poprzestawiali barierki tak, aby nie odgradzały przejścia. "Te barierki przed Sejmem to był symbol. Symbol władzy odizolowanej od ludzi, butnej i aroganckiej. Dziś zniknęły. Dzięki TYM ludziom. I dzięki Wam, Wyborcom demokratycznej większości! Dziękuję!" - napisała na platformie X posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz. Decyzja nie wszystkim przypadła jednak do gustu.
ZOBACZ: J. Kaczyński zapowiedział, co zrobi PiS ws. prezydium Sejmu. "Nie pogodzimy się z sytuacją"
"Barierki nie zostały ustawione dla widzimisię rządu. To wulgarni zadymiarze inspirowani przez opozycję atakowali między innymi mundurowych. Teraz nie trzeba ustawiać barierek? No tak, bo nasi zwolennicy nie posuwają się do takiej agresji" - skomentował w mediach społecznościowych poseł Suwerennej Polski Dariusz Matecki.
Czytaj więcej