"Interwencja". Wbiegł w pole kukurydzy i ślad po nim zaginął. Tajemnicze zniknięcie 28-latka
Reporterzy "Interwencji" ruszyli tropem zaginionego Sebastiana Sierpińskiego. Jego pracodawca twierdzi, że 28-latek zaczął dziwnie się zachowywać, wybiegł z auta w pole kukurydzy i ślad po nim zaginął. Nie ma jednak żadnego innego świadka, który potwierdziłby tę wersję. W sprawie pojawia się jeszcze inna hipoteza.
Sebastian Sierpiński pochodzi z Dębna – małego miasta w województwie zachodniopomorskim. Dwa lata temu zamieszkał w oddalonym o sto kilometrów od domu Gryfinie. Zatrudnił się u lokalnego biznesmena – Krystiana P.
- W dniu zaginięcia Sebastian miał na sobie słomkowy kapelusz, koszulkę i krótkie spodenki – opisała jego matka Krystyna Sierpińska.
Sebastian wybiegł z auta. Ślad po nim zaginął
Jest 14 sierpnia 2021 roku. Sobota. Około godziny dwudziestej szef odwozi Sebastiana do domu. Kiedy wyjeżdżają z posesji, w aucie zaczynają dziać się rzeczy, których do dziś nikt nie potrafi rozsądnie wyjaśnić. Zaraz po tym po Sebastianie ginie wszelki ślad.
ZOBACZ: Niemcy. Lampart zaatakował modelkę podczas sesji
- Z tego, co Krystian mówi, Sebastian zaczął się w aucie dziwnie zachowywać. Zaczął się obracać, mówić, że go namierzyli. Nie wiadomo kto. Powiedział, że ktoś go obserwuje i próbował otworzyć drzwi. Krystian mówi, że zatrzymał samochód na polanie i Sebastian wybiegł prosto w pole kukurydzy – powiedzieli rodzice.
- Okoliczności zaginięcia pana Sebastiana są bardzo ciekawe i właściwie trudno jest powiedzieć, na ile one są prawdziwe. To, co wiemy o okolicznościach jego zaginięcia, wiemy tylko od jego szefa – zaznaczył dziennikarz kryminalny Bartłomiej Mostek.
Lampart na posesji. Co stało się z Sebastianem?
Pracodawca Sebastiana miał na swojej posesji dzikie i niebezpieczne zwierzę.
- Mnie ten kot od początku siedzi w głowie, że mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku - powiedziała Anita Suchińska-Miszczuk, administratorka strony Gdziekolwiek Jesteś.
ZOBACZ: Gdańsk: Zaginiony taksówkarz odnaleziony w bagażniku. Był w ciężkim stanie
Zwierzę hodowane przez Krystiana P. to lampart. Jest zdolny bez trudu zabić dorosłego człowieka. Nie ma żadnego dowodu, aby miał związek z zaginięciem Sebastiana. Mimo to, kilka tygodni temu policjanci postanowili przeszukać posesję Krystiana P.
- Drogę wstrzymali, CIA, NKWD, wszystkie służby świata były! Nic nie znaleźli. Tylko narkotyki jakieś ponoć – usłyszeli reporterzy od znajomego pracodawcy zaginionego Sebastiana.
Rodzice nie ustają w poszukiwaniach. "To codziennie rozdrapywana rana"
Od zaginięcia Sebastiana minęły już ponad dwa lata. Mimo to, rodzice mężczyzny wciąż nie ustają w poszukiwaniach. Twierdzą, że nie spoczną, dopóki nie poznają prawdy o losach swojego syna. Za informację w tej sprawie wyznaczyli 20 000 złotych nagrody.
ZOBACZ: Michał Delewski zaginął po imprezie. Do domu miał 500 metrów
- To nie jest tak, że to mija z czasem i pewne rzeczy przysychają. To codziennie jest rozdrapywana rana – mówił Krzysztof Sierpiński, ojciec Sebastiana.
- Są takie dni, kiedy nam się wydaje, że ktoś mu zrobił krzywdę. Im dłużej to wszystko trwa, tym trudniej jest nam sobie z tym radzić – zaznaczyła matka Krystyna Sierpińska.
Cały materiał "Interwencji" dostępny TUTAJ.
Czytaj więcej