Donald Tusk zdradził termin podpisania umowy koalicyjnej. "Dopięta w każdym fragmencie"
Donald Tusk pojawił się na pierwszym powyborczym spotkaniu. - Pytacie mnie często, jak wyglądają rozmowy, dlaczego nie ma koalicji, a kto będzie ministrem. Koalicja jest dopięta w każdym drobnym fragmencie i chce, żeby usłyszał to prezydent - zapewniał. Szef obecnej opozycji zapowiedział też, że do podpisania umowy koalicyjnej dojdzie prawdopodobnie "przed Świętem Niepodległości".
Donald Tusk podziękował za wynik Koalicji Obywatelskiej we Wrocławiu i na całym Dolnym Śląsku. Mówił, jak ważne jest teraz "odzyskiwanie znaczenia słów i wartości".
- W czasie tych burzliwych miesięcy odkrywaliśmy wspólnie cały ocen spraw, które można rozwiązać szybką decyzją. Pod warunkiem, że rządzący będą rozumieli, że władza to jest służba - podkreślał.
- W dobie pogardy dla faktów takie słowa, które powinny nas zakotwiczać w rzeczywistości, wydają się nierealne - powiedział. - 15 października zdarzył się podobny cud jak w sierpniu 1989 roku. Ludzi uwierzyli po tej ciemności w te najprostsze słowa i uwierzyli, że można przywrócić im sens. Zwycięstwo załatwiliście: my i wy - powiedział.
"Ten zamach Kaczyńskiemu się nie udał"
- Ta władza kradła przez lata zupełnie bezczelnie. Myśleli, że tak będzie i że tak już powinno być. Wy staliście do trzeciej nad ranem, aby pokazać, że tak nie będzie. Nie musieliśmy ryzykować zdrowiem i życiem, ale to było coś na kształt narodowego powstania - mówił.
- Ta władza wmówiła Polakom, że słowa naród, narodowy ma dzielić. Używali tych pojęć jako pałki przeciwko przeciwnikom, a nie jako coś co buduje wspólnotę - stwierdził.
Tusk uważa, że jest to "najpoważniejszy zamach, na naród, jako na wspólnotę". - Ludzie stanowią naród, bo wiedzą, że jego istotą jest zdolność łączenia się ludzi mimo różnic, a nie dzielenia ich ze względu na różnicę - powiedział.
- Żaden z tych zamachów Kaczyńskiemu i PiS-owi się nie udał - podkreślił. - To nie była zwykła zmian warty, to była warto o wszystko, co jest najważniejsze - uważa były premier.
- Ostatnie wydarzenie, które będzie się kojarzyło z Mateuszem Morawieckim i jego rządami to pismo do prokuratury w sprawie jego działalności w pandemii - wskazał.
Tusk podkreślił, że jest świadomy społecznych oczekiwań co do zmian w Polsce. - Potraktujmy to jako wielkie wyzwanie naprawy Rzeczpospolitej Polskiej i miejmy do siebie zaufanie też w chwilach przełomu. Pytacie mnie często, jak wyglądają rozmowy, dlaczego nie ma koalicji, a kto będzie ministrem. Koalicja jest dopięta w każdym drobnym fragmencie i chce, żeby usłyszał to prezydent - zapewniał.
"To nie będzie prosta koalicja"
Przewodniczący PO zdradził, że rozmowy koalicyjne były dla niego bardzo komfortowe i zgodne. - Nikt nikogo nie oszukiwał. Każda sekunda potwierdzała, że każdy z liderów bardzo serio potraktował to, co powiedział w kampanii. Jeśli są różnice, to subtelne. Weźmy problem praw kobiet, czy konkretnie aborcji. Muszę powiedzieć, że we wszystkich sprawach, także w tych mówiono otwarcie w kampanii i nie udajemy, że coś się zmienił. Szukamy metod, jak posuwać sprawy do przodu tam, gdzie nie mamy wspólnych poglądów - powiedział.
- Na pierwszy plan wysuwają się te rzeczy, których nawet nie musimy uzgadniać, bo wszystkie partie mówiły, że chcą przywrócenia praworządności, powrotu Polski do Unii Europejskiej - stwierdził.
- Tak, będą fundusze europejskie. Niezależnie od tego, co dzisiaj powie pan prezydent. Oni grają na czas, jeszcze mogą coś ukraść. Chcemy im dać do zrozumienia, że nie będzie to bezkarnie. Jeśli pan prezydent zdecyduje się grać na czas, to nic nie zmienia - zapewniał.
Donald Tusk zaznaczył, że "to nie będzie prosta koalicja". - Jak słucham czasami pana Czarzastego i Hołowni, to widzę różnice, których my nie zakopiemy w pięć minut. Jednak my się nie kłócimy i dlatego nie dajcie sobie wmówić, że nie ma rządu nowego, bo koalicja jest nieprzygotowana. My czekamy - podkreślił.
- Będziemy musieli być cierpliwi, wyrozumiali, twardzi. Nikt z nas nie ma prawa zmarnować tego, co wydarzyło się 15 października. Będziemy gotowi do parafowania umowy koalicyjnej jeszcze przed Świętem Niepodległości - zaznaczył.
Zażartował, że ciągle słyszy "Co to będzie, co to będzie, pan prezydent ma orędzie". - Przy całym szacunku do instytucji prezydenta, będzie to, o czym wyście zdecydowali - zapewnił.
Czytaj więcej