Rosja: Atak dronów na elektrownię jądrową? Marija Zacharowa wzywa wszystkie rządy
Dron uderzył w budynek elektrowni jądrowej Kursk w zachodniej Rosji - twierdzi moskiewskie MSZ z jego rzeczniczką Marija Zacharową na czele. Jak podał resort, "Kijów musiał wiedzieć, że jego działania mogły spowodować katastrofę". - Wzywamy wszystkie rządy do potępienia barbarzyńskich działań - dodaje Zacharowa, nie zauważając, że jej kraj sam zaatakował niedawno ukraińską elektrownię jądrową.
Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że w czwartek wieczorem ukraiński dron uderzył w magazyn, gdzie znajdowało się składowisko odpadów nuklearnych z elektrowni jądrowej Kursk. Obiekt ten leży w zachodniej Rosji.
Zdaniem moskiewskich urzędników uderzenie bezzałogowca sprawiło, że ściany magazynu zniszczyły się. Jak dodali w oświadczeniu, "Kijów musiał wiedzieć, że jego działania mogły spowodować katastrofę nuklearną na pełną skalę".
Kreml: Drony uderzyły w naszą elektrownię jądrową
Sprawę skomentowała także rzeczniczka rosyjskiej dyplomacji Marija Zacharowa. - Wzywamy wszystkie rządy do zdecydowanego potępienia barbarzyńskich działań Kijowa, które są niezwykle niebezpieczne i mogą prowadzić do nieodwracalnych konsekwencji - powiedziała propagandystka Kremla, cytowana przez Reutera.
Zacharowa przekazała również, że drony były trzy i wszystkie były wypełnione materiałami wybuchowymi, ale pozostałe dwa trafiły w kompleks budynków administracyjnych.
ZOBACZ: Na Białorusi rusza elektrownia jądrowa. Władze Litwy rozdały 4 miliony tabletek z jodem
Komunikat po ataku wydała także elektrownia. "Po próbie ataku Ukrainy obiekt infrastruktury funkcjonuje normalnie, tło promieniowania w elektrowni jądrowej i w jej pobliżu jest na poziomie wartości naturalnych" - czytamy.
Elektrownia jądrowa Kursk zlokalizowana jest 40 km na zachód od Kurska i około 110 km od granicy z Ukrainą. Jest jedną z największych elektrowni w Rosji pod względem wytwarzanej energii elektrycznej. Zakład zapewnił, że ukraiński atak nie ma wpływu na jej funkcjonowanie.
Rosjanie atakowali ukraińską elektrownię. "Następnym razem możemy nie mieć tyle szczęścia"
Strona ukraińska nie skomentowała incydentu. Do ataku doszło jednak dzień po tym, jak w wyniku rosyjskiego ataku dronowego zatrzęsła się ziemia w pobliżu ukraińskiej elektrowni jądrowej Chmielnicki. Głos w sprawie zabrał dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Rafael Mariano Grossi.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Enerhoatom: okupanci zamienili Zaporoską Elektrownię Jądrową w bazę wojskową
"Rozbitych jest wiele okien na miejscu. Tymczasowo odcięto zasilanie niektórych zewnętrznych stacji monitorowania promieniowania. Po raz kolejny uwydatniło to zagrożenie dla bezpieczeństwa nuklearnego podczas trwającego konfliktu zbrojnego" - stwierdził.
Grossi podkreślił jednak, że drony nie miały bezpośredniego wpływu na nuklearny obiekt, ale "następnym razem możemy nie mieć tyle szczęścia".
Czytaj więcej