Dostała ogromne rachunki za prąd. Wszystko przez inkasenta
Dwa rachunki wyrównawcze za prąd na łączną kwotę 6,5 tysiąca złotych otrzymała 55-letnia pani Katarzyna Czerniak z Lublina. Na opłacenie zaległości dano jej dwa tygodnie pod rygorem odłączenia prądu. Podczas wizyty w zakładzie energetycznym kobieta usłyszała, że od 1,5 roku inkasent podawał zaniżone dane z liczników. Materiał "Interwencji".
55-letnia pani Katarzyna Czerniak z Lublina w lipcu bieżącego roku otrzymała dwa rachunki wyrównawcze za prąd na łączną kwotę 6,5 tys. zł. Na opłacenie miała dwa tygodnie pod rygorem odłączenia prądu. Pani Katarzyna mieszka sama w 28-metrowym mieszkaniu.
- Była taka sytuacja, że wszyscy w kamienicy dostali rachunki, ja nie dostałam - mówi pani Katarzyna Czerniak.
- Potem jak mama się upomniała, podała stan licznika, nie minęły jakieś dwa tygodnie, przyszły rachunki, ale 10-krotnie większe, to był szok - dodaje Kamil Czerniak, syn pani Katarzyny.
- Pojechałam do elektrowni. Od pani w zakładzie usłyszałam, że ona nic na to nie poradzi, bo ja muszę to zapłacić. Zaproponowała mi pięciodniowe wstrzymanie opłat - mówi pani Katarzyna.
Zaniżone rachunki
Sprawdzono licznik oraz instalację. Wszystko było sprawne. Dopiero przy drugiej wizycie w oddziale przejrzano jej opłaty w komputerze. Okazało się, że od półtora roku nie był podawany rzeczywisty stan licznika, a rachunki przychodziły zaniżone.
- Zamiast zainteresować się głębiej tą sprawą, pani stwierdziła, że mama jak ma tak do zapłaty, to tak musi zapłacić. Dopiero pani kierownik jak zajrzała do komputera, od razu powiedziała mamie, o co chodzi - mówi pan Kamil.
ZOBACZ: Na działce nic nie zbuduje. Firma energetyczna broni starych słupów
- Kierowniczka powiedziała, że to jest wina inkasenta, bo rzeczywisty licznik był spisywany w 2021 roku. Dodała, że mam szczęście, że teraz dostałam rachunki, a nie po dwóch latach, bo byłoby jeszcze więcej - dodaje pani Katarzyna.
- Szczerze powiedziawszy to dość rzadki przypadek, aby w ten sposób wyglądał ten rachunek za energię energetyczną, aby prognozy były tak mocno niedoszacowane - stwierdza Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl.
Oświadczenie PGE
Polska Grupa Energetyczna początkowo rozłożyła rachunek na trzy raty i odmówiła założenia licznika przedpłatowego. Dziennikarze "Interwencji" chcieli usłyszeć wyjaśnienia przed kamerą. Jednak nikt nie chciał się wypowiedzieć – ani z oddziału w Lublinie, ani centrali w Warszawie. Redakcja "Interwencji" otrzymała jedynie pismo:
"W czerwcu 2022 roku dokonany został błędny odczyt jako 1724 kWh, kiedy faktyczna wartość zużytej energii wynosiła 4724 kWh. Prawdopodobieństwo popełnienia błędu zostało potwierdzone w trakcie rozmowy z inkasentem. Wobec pracownika zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe".
ZOBACZ: "Interwencja": Pan Hubert wie, kto zniszczył jego auto. Sprawca pozostaje bezkarny
- Była to ewidentna wina firmy energetycznej, to znaczy inkasent sam nie może wpisywać żadnych wartości i tutaj spółka dystrybucyjna, czy cały koncern energetyczny, w ramach którego ta spółka dystrybucyjna funkcjonuje, powinien sięgnąć po jakieś zadośćuczynienie, choćby rozkładając na bardzo długi okres tę płatność - tłumaczy Bartłomiej Derski.
- W tej chwili zarabiam 2300 złotych, nawet średniej krajowej nie mam. Złapałam pracę, gdzie były wolne miejsca, bo nie mogę sobie pozwolić na siedzenie w domu czy życie z zasiłku - mówi pani Katarzyna.
Materiał wideo autorstwa Małgorzaty Pietkiewicz można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej