Setki owiec i kóz na ulicach Madrytu. Sytuacja powtarza się co roku
W niedzielę ruch w stolicy Hiszpanii został wstrzymany. Powodem zamieszania nie był żaden wypadek czy zamieszki, a owce i kozy. Maszerującym zwierzętom towarzyszyli pasterze ubrani w tradycyjne, ludowe stroje. Wydarzenie sięga korzeniami do XIII wieku, jednak w tym roku odbyło się na nieco innych zasadach niż zazwyczaj.
W niedzielę na ulicach hiszpańskiej stolicy pojawiły się setki owiec i kóz. Zwierzęta prowadzili pasterze ubrani w tradycyjne, ludowe stroje, a przemarszowi towarzyszył akompaniament muzyki. Impreza jest tradycją sięgająca XIII wieku, kiedy to król Alfons X Mądry przyznał pasterzom przywileje, aby mogli oni swobodnie przemieszczać się ze swoimi stadami. Hiszpanie kultywują tradycję co roku, jednak w tym wprowadzono małe modyfikacje.
Stada przeszły przez centralny plac Puerta del Sol i ulicą Alcala doszły do placu Cibeles, gdzie na zwierzęta prowadzone przez pasterzy czekał burmistrz miasta Jose Luis Martinez-Almeida.
Owce i kozy na ulicach Madrytu
Jako przedstawiciel władzy otrzymał on tradycyjną zapłatę 50 maravedis, czyli średniowiecznych monet. Według prawa obowiązującego w 1418 r. pasterze przepędzający bydło po miejskich drogach musieli uiszczać specjalną opłatę.
Od 1994 roku wydarzenie odbywa się regularnie. Jest częścią corocznego święta La Fiesta de la Trashumancia. Impreza jest nie tylko tradycją, podczas której zwierzęta są przeganiane z północnej Hiszpanii na południowe tereny, aby mogły się tam wypasać w okresie zimowym, ale także atrakcją turystyczną cieszącą się ogromną popularnością.
ZOBACZ: Zdziczałe kozy terroryzują miasto. Mieszkańcy chcą ich odstrzelenia
- To niesamowite - powiedziała Sandra Van Arkelem z Holandii. - Tak wiele osób przyłącza się do wydarzenia i cieszy się nim - dodała cytowana przez Reutersa.
Mimo że pochód owiec i kóz wraz z pasterzami jest tradycją, w tym roku wprowadzono zmiany. Stado po raz pierwszy prowadziła kobieta. Była to 48 letnia Marita Gonzalez, właścicielka jednej z najstarszych hodowli bydła w kraju. Towarzyszyły jej dzieci, które - jak zapewniła "czują się wolne i szczęśliwe na wsi, w kontakcie z naturą i zwierzętami".
Czytaj więcej