"Interwencja": Pani Barbara nie wstaje z łóżka. Straciła zasiłek
- Marzę, żebym wstała i chodziła. To nie jest pięć dni, pięć miesięcy, a pięć lat. Nie jestem paczką, żeby mnie ciągle pakować i wysyłać gdzieś, ja mam tylko 52 lata - tak zrozpaczona jest Barbara Kowańdy z Jarocina. Kobieta przykuta jest do łóżka i walczy samotnie o przetrwanie. Materiał "Interwencji".
- Zadzwoniłam po was, żeby ktoś mi wreszcie pomógł. Jestem tu sama i jest mi tu dobrze, tu się nie boję. W Domu Pomocy Społecznej nie będę. Ja tak ponad pięć lat leżę i tylko w tej pozycji, bo nie mogę się ruszyć – przyznaje.
Pani Barbara mieszkała z rodzicami i trojgiem dzieci w niewielkim domu. Kilkanaście lat temu jej rodzice zmarli, a pięć lat temu dotknęła panią Barbarę kolejna tragedia. Przeszła dwa udary i jest lewostronnie sparaliżowana. Jak twierdzi, od tego momentu straciła kontakt z dziećmi.
ZOBACZ: Ekwador. Prowadził transmisję na Tik Toku. Nagrał własną śmierć
- Odkąd zachorowałam nie mam z nimi żadnych relacji. To nie jest moja wina, że zachorowałam – mówi.
To jednak nie koniec problemów. Troje rodzeństwa pani Barbary postanowiło sprzedać dom rodzinny, mimo że kobieta na tę sprzedaż się nie zgadzała.
- Jeżeli ktoś na taką sprzedaż się nie zgadza, to sąd może podjąć taką decyzję. Sądowa sprzedaż nieruchomości, to jest tak na prawdę sprzedaż licytacyjna, ona jest zawsze z pokrzywdzeniem spadkobierców – tłumaczy adwokat Katarzyna Pluta.
"ZUS odmówil mi renty"
Pani Barbara trafiła do Domu Pomocy Społecznej. Nie chciała tam jednak zostać, więc za zgodą sądu opuściła ośrodek. Po sprzedaży domu rodzinnego, otrzymała 60 tysięcy złotych i za te pieniądze wynajęła niewielkie mieszkanie. Zapłaciła za wynajem za kilka lat z góry, kupiła także meble, sprzęt oraz płaci za usługi opiekuńcze.
- Nie wrócę do DPS, mi tam zamiast coraz lepiej, to było coraz gorzej, ja byłam tam najmłodsza, nie mogłam znieść ludzi starych. Z kim ja tam miałam porozmawiać, o czym z babcią, co miała schizofrenię i mnie budziła o drugiej w nocy? – opowiada.
ZOBACZ: Wypadek na A1. Media o istnieniu dwóch policyjnych notatek. Policja zaprzecza
Kobieta otrzymywała świadczenia. Łącznie to niewiele ponad tysiąc złotych.
- ZUS odmówił mi renty. W ostatnim 10-leciu trzeba mieć pięć lat przepracowane – mówi Barbara Kowańdy.
Przez spadek nie dostanie zasiłku
Niestety okazało się, że pani Barbara przez kilkanaście miesięcy nie będzie dostawać zasiłku stałego w wysokości ponad 700 złotych. Wszystko z powodu spadku, który otrzymała po zmarłych rodzicach.
- Jest to dochód z tytułu sprzedaży nieruchomości, z tytułu otrzymania spadku i z takiego dochodu my, podatnicy się rozliczamy – wyjaśnia Katarzyna Pluta, radca prawny.
- Jak byłam w DPS-ie, to 6400 zł umieli zapłacić, a tu opiekunek nie potrafią? – dziwi się pani Barbara.
ZOBACZ: Finlandia. Uszkodzony gazociąg. Na dnie Bałtyku znaleziono "ciężki przedmiot"
- Według przepisów ustawy o pomocy społecznej, pani przekracza kryterium do udzielenia pomocy finansowej – potwierdza Igor Armon z Centrum Usług Społecznych w Jarocinie. Gdy pytamy o dopłaty do pobytu pani Barbary w DPS, potwierdza, że taki obowiązek spoczywał na gminie: - My to musimy zorganizować.
W trakcie naszej interwencji reporterów Centrum Usług Społecznych pada propozycja wsparcia pani Barbary.
- Jeżeli chodzi o sprawę łóżka, to jest to do załatwienia. Pani Basia po 28 października otrzyma łózko wraz z materacem przeciwodleżynowym od nas z ośrodka. Już nie będzie pani musiała wynajmować. A jeśli chodzi o rehabilitacje, to od nas będzie pani miała rehabilitację – zapewnia pracownik socjalny.
Pani Barbara potrzebuje jednak wsparcia ludzi dobrej woli, bo bez nich nie będzie mogła sobie poradzić sama.
- Któregoś dnia już nie będę miała na zapłacenie opiekunek i odmówię im. Co wtedy? – zastanawia się pan Barbara.
Materiał wideo można zobaczyć TU.
Czytaj więcej