Ścigał się w terenie zabudowanym. Po chwili musieli go ratować
Blisko 130 km/h w terenie zabudowanym jechał kierowca samochodu marki Dodge Challenger na Florydzie (USA). Z nagrań z monitoringu wynika, że nie zważając na przechodniów i zabudowania ścigał się z mercedesem. W pewnym momencie nie zapanował nad pojazdem - szaleńczą jazdę zakończył w kanale.
Do ulicznego wyścigu doszło w mieście Cape Collar nad Zatoką Meksykańską. Na nagraniu z monitoringu udostępnionym przez stację NBC widać dwa rozpędzone pojazdy pokonujące kolejne przecznice.
Na materiale widać, jak kierowca dodge'a traci panowanie nad autem i nie wykonuje manewru skrętu. Auto wjeżdża na trawnik przy jednej z posesji, wybija się na niewielkiej palmie i z impetem wpada do kanału. Całą sytuację obserwuje jeden z mieszkańców, który natychmiast biegnie po pomoc. Z kolei kierowca mercedesa nie zatrzymuje się nawet na chwilę i wyjeżdża poza kadr.
ZOBACZ: Peru. Tragiczny wypadek turystycznego autokaru w górach. Poszkodowanych dwoje Polaków
Na nagraniu widać również przebieg akcji ratunkowej. Kierowcy dodge'a na pomoc rzuca się jeden ze świadków, który pomaga wydostać mu się z tonącego auta przez jedno z okien. Obydwaj docierają do brzegu, gdy auto całkowicie znika pod powierzchnią wody.
Samochód wpadł do kanału. "Byłam przerażona"
- Byłam przerażona. Zobaczyłam jak samochód wybija się w powietrze. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji - powiedziała Lorraine Holder, która udostępniła NBC nagrania z kamer monitoringu.
Lokalna stacja telewizyjna Click Orlando przekazała, że w zdarzeniu nikt nie odniósł obrażeń.
Policja nie ujawniła tożsamości kierowcy dodge'a. Wiadomo, że w momencie zdarzenia poruszał się z prędkością ok. 130 km/h.
Na ten moment nie podano informacji o zarzutach dla kierowcy.
Czytaj więcej