Janusz Korwin-Mikke zawieszony w Konfederacji. Partia zdecydowała o usunięciu go z Rady Liderów
Szef sztabu wyborczego Konfederacji poinformował o zawieszeniu jednego z liderów ugrupowania w prawach członka partii. Chodzi o Janusza Korwin-Mikkego, który jednocześnie został również wyrzucony z Rady Liderów. Za złamanie warunków zawieszenia politykowi grozi ostateczne usunięcie go ze struktur Konfederacji. Korwin-Mikke odniósł się już do sprawy i liczy na możliwość odwołania się.
"Zapadło postanowienie Sądu Partyjnego o wyrzuceniu Janusza Korwin Mikkego z Rady Liderów i zawieszeniu w partii" - poinformował na X (dawniej Twitter) Witold Tumanowicz, szef sztabu wyborczego Konfederacji. Według oświadczenia polityka w przypadku złamania warunków postanowienia wewnętrznego sądu ugrupowania, ten będzie "rozpatrywał jego usunięcie z Konfederacji".
Tumanowicz we wpisie krótko skomentował decyzję partii: "Dość syndromu sztokholmskiego i tłumaczenia się z głupot".
Korwin-Mikke: Mam w nosie tego typu groźby
Wcześniej tego dnia Korwin-Mikke informował, że został wezwany przed sąd partyjny i ważą się jego losy we współzakładanym przez niego konserwatywnym ugrupowaniu: "Dzieje się! O 14.03 zadzwoniono do mnie, że Sąd Partyjny wzywa mnie na 15.00 na posiedzenie. Oczywiście zażądałem wyznaczenia innego terminu - co nie znaczy, że za 5 minut nie zostanę wyrzucony z Konfederacji" - napisał.
Dotychczas w skład Rady Liderów poza Korwin-Mikkem wchodzili: Krzysztof Bosak (współprzewodniczący), Sławomir Mentzen (współprzewodniczący), Konrad Berkowicz, Grzegorz Braun, Robert Iwaszkiewicz, Włodzimierz Skalik, Krzysztof Tuduj i Witold Tumanowicz.
ZOBACZ: Rzeczniczka Konfederacji o przyczynach wyniku: Wysoka frekwencja wyborcza "zmiotła nas ze sceny"
80-letni polityk odniósł się do decyzji partyjnego sądu i stwierdził, że nikt nie poinformował go o szczegółach tej decyzji. - Mam nadzieję, że to postanowienie nie jest prawomocne, że są od niego jakieś odwołania - powiedział Korwin-Mikke i dodał, że nie boi się ostrzeżeń szefa sztabu ugrupowania. - Witold Tumanowicz grozi mi, że mnie wyrzucą, jak będę się wypowiadał, mam w nosie tego typu groźby - oznajmił.
Korwin-Mikke zawieszony w Konfederacji. Partia wini go niski wynik
Decyzja o zawieszeniu jednego z najbardziej znanych liderów związana jest najprawdopodobniej z gorszym niż zakładany wynikiem Konfederacji w ostatnich wyborach parlamentarnych. Problemem prawicowo-konserwatywnego ugrupowania jest niskie poparcie w grupie kobiet. Jedną z tego przyczyn mają być właśnie mizoginistyczne wypowiedzi, z których znany jest Korwin-Mikke.
- Na pewno frekwencja była dla nas mocno zabójcza. Jednocześnie widać też duży odpływ kobiet głosujących na Konfederację. Wiele z nich było zniesmaczonych wypowiedziami pana Janusza, który mówił o tym, że chciałby im odebrać prawa głosu - mówił wywiadzie dla Interii Witold Tumanowicz.
Polityk dodał, że by przekonać kobiety do głosowania na ich ugrupowanie w takich warunkach, musiałoby dojść do wytworzenia się u nich syndromu sztokholmskiego.
Pod koniec kampanii wyborczej Janusz Korwin-Mikke oraz Grzegorz Braun, dwaj najbardziej kontrowersyjni posłowie Konfederacji, przestali wypowiadać się w mediach i sieci. Ugrupowanie przyznało, że politycy zostali poproszeni o wycofanie się.
Po wyborach Korwin-Mikke oznajmił, że porażka Konfederacji wynika ze złagodzenia jej postulatów wyborczych m.in. propozycji przywrócenia kary śmierci, czy likwidacji podatku dochodowego. "likwidacja podatków dochodowych, likwidacja ZUSu - ze wszystkiego sie wycofalismy. To po co głosować na niewiarygodną partię, która powie, że obietnica nie wchodzenia w koalicję z PO i PiSem to też był tylko żart?" - pisał na X.
80-letni polityk przegrał w wyborach do Sejmu. Wyprzedziła go Karina Bosak
Janusz Korwin-Mikke przegrał w podwarszawskim okręgu nr 20 z Kariną Bosak, żoną innego lidera Konfederacji i nie dostał się do Sejmu. Bosak zyskała ponad 21 tysięcy głosów, czyli ponad dwa razy więcej niż startujący z pierwszej pozycji na liście Korwin-Mikke (9924 głosy).
Zdaniem lidera Konfederacji dowodzi to że, "kobiety nie powinny mieć prawa głosu".
Do wygranej żony odniósł się Krzysztof Bosak. - Jest w tym coś symbolicznego, że po negatywnych wypowiedziach o kobietach, kobieta przeskakuje go, jeśli chodzi o wynik wyborczy. Czas wyciągnąć wnioski, wyborcy je wyciągnęli - skomentował we wtorek w RMF FM współprzewodniczący ugrupowania.
W sumie Konfederacja dostała w wyborach do Sejmu 7,16 procent głosów poparcia, co przełożyło się na 18 mandatów poselskich w nowej kadencji parlamentu.
Czytaj więcej