Francja chce wydalać obcokrajowców. Nie będzie się oglądać na Trybunał Praw Człowieka
Władze Francji zapowiedziały wydalenie mieszkających w tym kraju obcokrajowców, których uzna za niebezpiecznych. - Będziemy identyfikować niebezpiecznych ludzi w całym kraju - powiedział minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin. Decyzja Francuzów to echa piątkowego zamachu, w którym zginęła nauczycielka.
- Będziemy identyfikować niebezpiecznych ludzi w całym kraju, systematycznie odbierać pozwolenia na pobyt cudzoziemcom i systematycznie wydalać każdego cudzoziemca (...) uznanego przez służby wywiadowcze za niebezpiecznego – stwierdził francuski minister spraw zagranicznych Gerald Darmanin. Dodał, że rząd w Paryżu będzie to robić, nawet jeśli może zostać za to skazany przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
W piątek w Arras doszło do ataku terrorystycznego. Mohammed Mogouczkow wtargnął do szkoły i krzycząc, zasztyletował nauczycielkę i ranił trzy kolejne osoby. Okoliczności ataku badane są przez prokuraturę zajmującą się terroryzmem, ponieważ atak łączy się ze wzrostem napięcia w związku z wojną w Izraelu. Jak podawały lokalne media, w trakcie ataku sprawca miał krzyczeć "Allahu Akbar".
ZOBACZ: Francja: Stan najwyższego zagrożenia terrorystycznego. Tysiące żołnierzy na ulicach
20-letni Czeczen, który był sprawcą ataku, przybył do Francji w 2008 roku. Jak dowiedziało się Associated Press, od lata tego roku był pod obserwacją francuskich służb specjalnych. Dzień przed zamachem Mogouczkow został nawet zatrzymany i przesłuchany przez Dyrekcję Generalną Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Funkcjonariusze sprawdzali jego rozmowy telefoniczne, ale nie znaleźli dowodów wskazujących na to, że planuje zamach. Już po ataku policja zatrzymała 10 osób, w tym napastnika i jego rodzinę. Jeden z zatrzymanych miał być w przeszłości członkiem związku przestępczego o charakterze terrorystycznym.
Francja wznowi rozmowy z Rosją ws. deportacji
W sobotę po południu Gerald Darmanin potwierdził, że dostał upoważnienie od prezydenta Emmanuela Macrona do wznowienia rozmów z władzami rosyjskimi "w celu wydalenia obywateli rosyjskich z listy "S" do ich kraju pochodzenia". Lista "S" to prowadzony przez francuskie służby rejestr osób uznanych za potencjalnie niebezpieczne dla państwa. Litera "S" oznacza "sûreté de l'État" (bezpieczeństwo państwa).
Dodał, że na liście "S" znajduje się około 60 osób z rosyjskim obywatelstwem.
- Około 40 z nich przebywa w więzieniach lub jest pozbawionych wolności. Około 20 może zatem zostać deportowanych, jeśli dojdziemy do porozumienia z władzami rosyjskimi - wyliczył.
- W ciągu kilku godzin prześlę te nazwiska władzom, abyśmy mogli wznowić deportacje tych osób - dodał.
Po ataku we Francji wprowadzono stan najwyższego zagrożenia terrorystycznego. W sobotę francuskie władze podjęły decyzję o skierowaniu w kolejnych dniach na ulice siedmiu tysięcy dodatkowych żołnierzy. Mają patrolować francuskie miasta do odwołania.
Czytaj więcej