Cypr: Nauczyciel siłą ściął włosy ucznia. Bo tak głosił szkolny statut
Chłopiec uczęszczający do jednego z liceów na Cyprze spóźnił się na lekcję. Zapytał wicedyrektora placówki, czy może wejść do klasy, a ten sięgnął po nożyczki i siłowo skrócił włosy ucznia. Dumny z tego, co zrobił, zaprowadził też dziecko do dyrektora szkoły, która narzuca, jak długa może być fryzura. Wściekła na postępowanie pedagogów jest jednak matka.
Do zdarzenia doszło w liceum w miejscowości Limassol na Cyprze. Wicedyrektora oskarżono, że jednemu z uczniów siłą obciął włosy. Jak ustaliły lokalne media, stało się to, gdy chłopiec przyszedł z prośbą o możliwość wejścia na lekcję języka angielskiego, na którą najpewniej się spóźnił.
Nauczyciel kazał usiąść uczniowi przy biurku i bez żadnego ostrzeżenia wyjął z szafki nożyczki, którymi obciął mu włosy. Kosmyki wrzucał do kosza, a zdezorientowany uczeń prosił, by mężczyzna przestał. Ten pozostał jednak niewzruszony.
ZOBACZ: Cypr: Tragedia na autostradzie. Wśród ofiar policjant i Polak
Matka dziecka oskarżyła pedagoga o karygodne zachowanie. Stwierdziła także, że po incydencie chłopca zaprowadzono do dyrektora, by nauczyciel mógł pochwalić się swoją "pracą". Ścięcie włosów miało bowiem... dostosować uczesanie chłopca do reguł narzucanych przez oświatową placówkę. A te ściśle regulują, jak długa powinna być fryzura - czytamy na łamach Cyprus Mail.
Nauczyciel ściął uczniowi włosy. Rodzice napisali do ministerstwa edukacji
Kobieta wysłała oskarżające do władz szkół średnich, starostwa okręgowego w Limassol, a nawet cypryjskiego ministerstwa edukacji. Resort nie podjął jednak sprawy, oświadczając, że jej wyjaśnienie należy do władz liceum.
Z kolei stowarzyszenie szkół średnich potwierdziło, że do ścięcia włosów ucznia doszło i dodało, że chociaż obowiązują szkolne przepisy, to wicedyrektor rozwiązał sytuację w nieadekwatny sposób.
ZOBACZ: Niemcy: Dyrektor wycofał papier toaletowy ze szkolnych toalet. Próba walki z wandalizmem
Głos zabrał także Despo Michaelidou, Rzecznik ds. Ochrony Praw Dziecka. Podkreśliła, że zasady są przestarzałe i to "absurd", że szkoły wciąż zajmują się sprawami takimi jak fryzury uczniów.