Skandal w Dąbrowie Górniczej. Jezuita o "aktywnych homoseksualistach"
- Można domniemywać, że istnieją kręgi homoseksualnych księży, które się znają i wzajemnie popierają - powiedział jezuita o. Józef Augustyn, odnosząc się do skandalu w Dąbrowie Górniczej. Zwrócił też uwagę na problem, jakim jest niewystarczająca znajomość preferencji kandydatów na księży. - Aktywni homoseksualiści w środowisku kapłańskim czy zakonnym, to prawdziwa katastrofa - ocenił jezuita.
Na początku października okazało się, że ks. Tomasza Z. z Dąbrowy Górniczej pod koniec sierpnia urządził nieobyczajną imprezę na plebanii, w której uczestniczyli sami mężczyźni. Nie doszłoby do tego, zdaniem jezuity o. Józefa Augustyna, gdyby nie fakt, że we wspólnotach kapłańskich wciąż zdarzają się aktywne osoby homoseksualne.
- Aktywni, zakamuflowani homoseksualiści w środowisku kapłańskim czy zakonnym, to prawdziwa katastrofa. Sieją nieraz spustoszenie, którego nie da się opisać. To tu leży źródło skandali, których jesteśmy świadkami - mówi w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną.
Problem z rekrutacją księży
Kres lata temu miał postawić Benedykt XVI. Zaaprobował dokument, z którego wynikało, że "nie można przyjmować do seminarium ani dopuszczać do święceń osób, które praktykują homoseksualizm". Jednak - jak mówi jezuita - tak się wciąż dzieje, a sprzyjają temu warunki, w których duchowny ma na to niepisane przyzwolenie reszty grupy.
ZOBACZ: Papież Franciszek: Kościół jest otwarty dla wszystkich
- Można domniemywać, że istnieją kręgi homoseksualnych księży, które się znają i wzajemnie popierają. Ale to wszystko dokonuje się w ukryciu, gdzieś "w podziemiu”. Takich zjawisk nie da się jednak tak naprawdę ukryć. Zabezpieczają się, ale jedna "przypadkowa" sytuacja, jak ta ostatnia w Dąbrowie Górniczej, powoduje, że o sprawie dowiaduje się "cały świat" - powiedział.
Skandal w Dąbrowie Górniczej. "Trudno uwierzyć, że były to pojedyncze zachowania"
Dziennikarz stwierdził, że w kwestii skandalu w Dąbrowie Górniczej "trudno uwierzyć, że był to jakiś odosobniony incydent".
- Pan ma rację. Trudno uwierzyć, że były to pojedyncze przypadkowe zachowania. Trzeba być jednak ostrożnym w deklarowaniu, kto wiedział o sprawie, a kto o niej nie wiedział. Sianie podejrzliwości, niesprawiedliwe oskarżanie nie leczy ran, ale je rozdziera. Współbracia i przełożeni, którzy wiedzieli, są współwinni grzechu - mówił o. Józef Augustyn.
Problem - zdaniem jezuity - leży również w niewystarczającym rozeznaniu kandydatów na księży - nie są znane ich preferencje seksualne czy wcześniejsze doświadczenia romantyczne.
- Trzeba niestety przyznać, że duszpasterstwo powołaniowe w Polsce jest na ogół bardzo słabe, szczególnie w diecezjach. W wielu seminariach przyjmuje się kandydatów, tak jak robią to wyższe uczelnie. Czekają, kto się zgłosi. Zdecydowana większość kandydatów przychodzi niemal prosto z ulicy, z opinią proboszcza w ręku, najczęściej po dość przypadkowym rozeznaniu. Rozmowa kwalifikacyjna i egzamin wstępny (a trwa to zaledwie kilka godzin) nie dają na ogół możliwości dogłębnego poznania kandydata - powiedział.
Jezuita dodał, że rozwiązaniem byłoby tworzenie w każdej diecezji duszpasterstw powołaniowych, które na długo przed wstąpieniem do seminarium powinny nawiązać kontakt z osobami, których pociąga służba kapłańska.
ZOBACZ: Raport "Kościół w Polsce 2023". Najwięcej księży w historii, najszybciej od wiary odchodzą młodzi
Jezuita uważa, że w sytuacji, gdy te preferencje byłoby znane, seminarium nie przyjęłoby takiego kandydata.
- Nie sądzę, aby jakieś seminarium w Polsce przyjmowało mężczyzn, którzy otwarcie przyznają się do głęboko zakorzenionych postaw i zachowań homoseksualnych, o których mowa w "instrukcji” (wyżej wspomnianym dokumencie wydanym przez papieża Benedykta - red,.).
Czytaj więcej