Lasy Państwowe. Turkuć podjadek to jeden z największych owadów w Polsce. Jest zmorą działkowców

"Ni to świerszcz, ni kret, ni krewetka..." - napisano pod zdjęciem turkucia podjadka na profilu Lasów Państwowych. 

"Po angielsku zwany 'świerszczo-kretem' i nie bezpodstawnie, bo przednie odnóża turkucia podjadka przekształciły się w mini łopatki do kopania w ziemi. Zupełnie jak u kreta! A i świerszcz ma swoje uzasadnienie, bo tak jak i one, turkucie należą do prostoskrzydłych" - zaznaczono.

Właściciele działek i ogródków nie przepadają za nim, bo owad podjada korzenie roślin, w tym warzyw.

Dodano, że to jednak bardzo ciekawe owady. "Budują systemy podziemnych korytarzy, a samce dodatkowo urządzają sobie w nich komory akustyczne, które wzmacniają dźwięki podczas wygrywanych przez nie godowych koncertów" - przekazano.

Turkuć podjadek był uważany za szkodnika. Obecnie jego liczebność spadła

Te owady nie występują często na powierzchni ziemi. Jednak zauważono, że turkucie "całkiem żwawo biegają i nawet podlecieć potrafią, mimo ogromnych jak na polskie warunki rozmiarów".

"Trzeba tylko uważać, gdy zechcemy się im przyjrzeć z bliska, bo zaniepokojone mogą strzelić w nas cuchnącą cieczą" - ostrzegły Lasy Państwowe we wpisie.

ZOBACZ: Zachodniopomorskie: Plaga much spadła na Czechy. Owady zatruwają życie

Turkucie podjadki należą do jednych z największych owadów w Polsce.

Samica w podziemnych gniazdach składa do 300 jaj, którymi się następnie opiekuje. Larwy wylęgają się po około trzech tygodniach. Początkowo żerują gromadnie tylko pod ziemią, pod opieką samicy. W ciągu roku samica wydaje jedno pokolenie. Dojrzałość płciową osiągają po dwóch latach. Na terenie Polski pojawiają się od maja do października. 

Dawniej, jako gatunek pospolity, turkuć podjadek był uważany za szkodnika. Obecnie jego liczebność spadła prawdopodobnie na skutek zatrucia gleb.