Tajlandia. Popłoch w samolocie. Zawartość wydostała się z bagażu pasażerki

Świat
Tajlandia. Popłoch w samolocie. Zawartość wydostała się z bagażu pasażerki
Wikimedia Commons/ Anna Zvereva
Podczas lotu pasażerowie znaleźli w samolocie szczura i małą wydrę

W samolocie lecącym z Bangkoku do Tajpej na pokładzie razem z pasażerami znalazły się szczur albinos i mała wydra. Zwierzęta uciekły z bagażu podręcznego jednej z podróżnych, która próbowała je przemycić. Odkrycie gryzoni wywołało popłoch. Czworonogich pasażerów udało się jednak szybko złapać. W bagażu przemytniczki policja znalazła ponad trzydzieści innych zwierząt, m.in. węża i świstaka.

Lot linii VietJet z Bangkoku do Tajpej w środę dostarczył pasażerom licznych wrażeń i nie miało to związku z turbulencjami ani awarią. Okazało się, że na pokładzie, oprócz pasażerów, znalazły się również zwierzęta.

Szczur w samolocie

Jeden z pasażerów samolotu przewoził w bagażu podręcznym szczura i wydrę. W trakcie lotu zwierzęta uciekły - przekazała agencja AFP. 


"Samolot wystartował zgodnie z planem, pilot poinformował o możliwości odpięcia pasów. Wróciłem z toalety i mój przyjaciel szepnął do mnie cicho 'w samolocie jest szczur.' Byłem zdezorientowany, więc powtórzył 'szczur domowy, szczur domowy, ma białe ciało i nie jest mały'" - relacjonował zdarzenie jeden z pasażerów.


Widok dużego białego szczura o czerwonych oczach wywołał wśród podróżnych panikę. Stewardessa została przez zwierzę ugryziona.

Wydra pod siedzeniem

Przy próbie złapania gryzonia obsługa znalazła pod jednym z siedzeń małą wydrę. Na nagraniu z samolotu widać, jak zdezorientowane zwierzę ledwo utrzymuje się na łapkach. Złapanie szczura stanowiło większy problem, jednak ostatecznie udało się to jednej ze stewardess.

 


Obsługa poprosiła, by osoba, która wniosła zwierzęta na pokład, ujawniła się. Winną okazała się być mówiąca po chińsku pasażerka. Nie chciała współpracować z służbami - nawet gdy w jej bagażu znaleziono inne zwierzęta. Grozi jej kara grzywny.

 

Zwierząt było znacznie więcej

Gdy policja przeszukała samolot po wylądowaniu w Tajpej, w bagażu pasażerki znalazła jeszcze 28 żółwi gwiaździstych, węża, świstaka, dwie wydry, a także dwa niezidentyfikowane gryzonie.

 

ZOBACZ: Nowość dla wegan z drukarki 3D. Danie "bardzo ładnie się łuszczy"


Wszystkie zwierzęta przeżyły podróż. Przemytniczce grozi do 31 tysięcy dolarów grzywny. W związku z sytuacją zawieszony został pracownik lotniska w Bangkoku, który nie przeszukał bagażu, mimo że został do tego wyznaczony.


Tajlandia, z której przyleciał samolot, jest popularnym źródłem dzikich zwierząt dla przemytników, którzy następnie sprzedają je do Chin i Wietnamu.

Kajetan Leśniak / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie