Warszawa. Andrzej Duda o pakcie migracyjnym: Konsekwentnie mówimy "Nie"
Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki podczas wspólnej konferencji wypowiedzieli się na temat kryzysu migracyjnego. - Konsekwentnie mówimy "nie". Sprzeciwiamy się temu i takie stanowisko sprzeciwu będziemy prezentowali na spotkaniach międzynarodowych - powiedział prezydent.
Konferencję zapowiedział na antenie Polsat News członek Kancelarii Prezydenta Marcin Przydacz.
- Problem nie jest nowy, problem doskonale znamy, pojawił się w 2014-2015 roku - zaczął przemówienie prezydent.
- Myśmy się zdecydowanie sprzeciwili, od samego początku, systemowi kwotowemu, przymusowej relokacji migrantów. Argumentowaliśmy to w jeden sposób - nie może być tak, że gdy pojawia się problem, to zamiast zapobiegać, rozwiązuje się go poprzez narzucenie go wszystkim - zaznaczył.
Prezydent Andrzej Duda: Takie stanowisko sprzeciwu będziemy prezentowali na spotkaniach międzynarodowych
Prezydent zaznaczył, że stanowisko rządu w sprawie migracji od lat pozostaje niezmienne. Podziękował także funkcjonariuszom za obronę polskich granic. - Konsekwentnie mówimy "nie". Sprzeciwiamy się temu i takie stanowisko sprzeciwu będziemy prezentowali na spotkaniach międzynarodowych - przekazał Duda.
ZOBACZ: Marcin Przydacz w "Graffiti": Dziś konferencja prezydenta i premiera nt. kryzysu migracyjnego
- Działamy w sposób oparty na stabilnych i uznawanych, przynajmniej w sferze werbalnej, w Unii Europejskiej zasadach. Tą naczelną zasadą jest zasada demokracji. W związku z tym uważaliśmy i uważamy, że najważniejszy jest głos polskiego społeczeństwa i dlatego postanowiliśmy w tej sprawie przeprowadzić referendum - przekazał prezydent i zaapelował do całego społeczeństwa, by wzięło w nim udział. Według niego referendum jest "wymiernym znakiem tego, jaka jest wola Polaków".
- Trzeba, byśmy się wypowiedzieli gremialnie, bo ten demokratyczny werdykt, jakim będzie wynik referendum, daje legitymację rządzącym do tego, by pokazywać na forum UE jednoznacznie, jaka jest wola społeczeństwa - dodał.
Premier Mateusz Morawiecki: Dla partii Tuska granice są przeżytkiem
- Dzisiaj mamy czarno na białym dowód, że w Europie partia Tuska głosowała za przyjęciem paktu migracyjnego, czyli co innego mówią i robią w Polsce, co innego mówią w Europie. Tam, gdzie są ich mocodawcy wykonują ich polecenia - mówił premier.
- Ja wiem, że to brzmi jakby było wręcz nieprawdopodobne, bo jak można mówić i twierdzić w kraju coś jednego, a w Brukseli głosować inaczej, ale tak się właśnie stało, nie osiem lat temu, nie dwa lata temu, a dwa dni temu - stwierdził.
ZOBACZ: Marcin Kierwiński do premiera: To przez pana do Polski ciągną tabuny migrantów
- Głosowali za przyspieszeniem wdrożenia paktu migracyjnego, którego częścią jest przyjmowanie nielegalnych migrantów przez wszystkie państwa członkowskie. W razie nieprzyjęcia, bardzo surowe kary, których wysokość z resztą, według obecnych zapisów, zależy od Komisji Europejskiej - tłumaczył.
WIDEO: Wspólna konferencja prezydenta i premiera
- Znajdujemy się w punkcie zwrotnym, w punkcie absolutnie decydującym o tym, jak w przyszłości będą traktowane polskie granice, jak traktowana będzie Polska suwerenność. Dla nas granice są świętością, dla brukselskich biurokratów i chyba też dla partii Tuska granice są przeżytkiem - przekazał i tłumaczył, że "wnioskuje to po rzekomych wypowiedziach posłów KO np. o wpuszczeniu do Polski muzułmańskich migrantów z Białorusi".
M. Morawiecki: Nie chcemy w Polsce drugiej Lampedusy
Tłumaczył także, że nie widzi powodu, dlaczego Polska miałaby godzić na "dyktat" z Brukseli i Berlina.
- Niemcy w przeciągu ostatnich 10 lat mylili się we wszystkich najważniejszych sprawach, w jakich można było się pomylić - powiedział. Wśród ich błędów wyliczył kwestię nielegalnej migracji stosowaną poprzez "politykę zapraszania", politykę energetyczną oraz dodał, że mylili się co do Rosji, "czego konsekwencje widoczne są obecnie w Ukrainie".
ZOBACZ: Premier: Mamy dokument, że partia Tuska zażądała przyspieszenia procesu wdrażania paktu migracyjnego
Stwierdził, że Polska nie godzi się na ten "dyktat", ponieważ on nie rozwiązuje problemu, a jedynie go pogłębia. - Tak naprawdę oznacza zapraszanie kolejnych setek łodzi wypełnionych nielegalnymi, ekonomicznymi migrantami do Europy. Nie chcemy w Polsce drugiej Lampedusy - deklarował.
- W czerwcu 2018 roku postawiłem twarde weto i wówczas powstrzymaliśmy to szaleństwo, które dzisiaj na powrót jest realizowane. I można byłoby powiedzieć, że przecież tamto weto było skuteczne przez kilka lat, w związku z tym teraz również to weto będzie skuteczne. Tak, postawię twarde weto. Ale jest jeden warunek - ono będzie skuteczne, gwarantuję to państwu, jeżeli będziemy mogli kierować sprawami kraju - zaznaczył Morawiecki. Uznał, że zmiana rządów doprowadzi do "tragedii".
Unijny pakt migracyjny. Polska sprzeciwiła się rozporządzeniu
W środę większość ambasadorów państw Unii Europejskiej przyjęła tzw. pakt migracyjny. Rozporządzeniu kryzysowemu dotyczącego migracji sprzeciwiły się tylko Polska i Węgry. Z kolei Słowacja Czechy i Austria wstrzymały się od głosu.
ZOBACZ: Premier Mateusz Morawiecki: W Brukseli przepychają siłą pakt o nielegalnej imigracji
Pakt miał otworzyć drogę do rozpoczęcia negocjacji z Parlamentem Europejskim nad ostatecznym kształtem nowych przepisów dotyczących migracji. Wcześniej w europarlamencie odbyła się debata w tej sprawie. Projekt nie spodobał się eurodeputowanym z ramienia PiS, którzy w trakcie debaty opowiedzieli się przeciwko jego przyjęciu.
- Czy propozycje Komisji Europejskiej, zawarte w pakcie migracyjnym ochronią Europę przed nielegalnymi imigrantami? Czy zapewnią bezpieczeństwo Europejczykom? Nie. To są złe rozwiązania - mówiła wtedy była premier Beata Szydło.
- Polska nigdy nie zgodzi się na przyjmowanie nielegalnych migrantów, na relokację nielegalnych migrantów i na absurdalne opłaty - zaznaczyła.