Wielka Brytania: Elektryczne auto porwało właściciela. Nie dało się go zatrzymać
53-letni mieszkaniec Glasgow został "uprowadzony" przez swój elektryczny samochód. Pojazd w pewnym momencie przestał reagować na próby zmiany prędkości lub zahamowania. Początkowo i policja, i inżynierowie załamali ręce, bo nie znaleźli sposobu, jak powstrzymać "elektryka". W końcu wpadli na niecodzienny pomysł.
53-letni mieszkaniec Glasgow Brian Morrison wybrał się na niedzielną przejażdżkę swoim nowym elektrycznym samochodem. W pewnym momencie mężczyzna stracił kontrolę nad prędkością pojazdu. - Zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak, gdy zbliżałem się do ronda i chciałem zwolnić, ale samochód nie zareagował - powiedział Morrison w rozmowie z BBC.
ZOBACZ: Samochody autonomiczne miewają halucynacje. Wywołać je mogą hakerzy
Licznik zatrzymał się na 50 km/godz. i ani drgnął. - Udało mi się ominąć rondo. Potem miałem przed sobą długą drogę, więc założyłem, że samochód bez mojego przyspieszania sam się zatrzyma, ale tak się nie stało - relacjonował dalej.
Uprowadzony przez elektryczne auto. Nawet specjaliści nie umieli go zatrzymać
Morrison ma problemy z poruszaniem się, więc nie mógł wyskoczyć z auta. Przerażony sytuacją zadzwonił pod numer alarmowy. Dyspozytor wysłał na pomoc policję, połączył też Morrisona z inżynierami, którzy jednak nie byli w stanie nic zrobić. - Pytali mnie czy to samochód autonomiczny. To był pierwszy raz, kiedy się z czymś takim spotkali, nie mieli pojęcia, co robić - opowiadał właściciel auta.
Wkrótce przy pojeździe 53-latka pojawiły się trzy radiowozy, ustawiając się za i przed "nieposkromionym" samochodem. Mundurowi poprosili również Morrisona, żeby rzucił im kluczyki do auta. Funkcjonariusze próbowali siłowo wyłączyć silnik, ale nic to nie dało. Samochód nieprzerwanie mknął z prędkością 50 km/h.
ZOBACZ: Chciała uszkodzić auto byłego partnera. Pomyliła samochody
Ostatecznie - aby rozwiązać sytuację, zanim pojazd wjedzie w teren zabudowany - policjanci zdecydowali się spowodować kontrolowany wypadek. Kiedy wjeżdżając na rondo samochód zwolnił do 25 km/h, funkcjonariusze pozwolili by wjechał w tył jednego z radiowozów. Kierujący nim policjant zahamował, dzięki czemu zatrzymało się również auto Morrisona.
Elektryczne auto chciało dalej jechać. Nawet bez kierowcy
- Samochód jechał z niewielką prędkością. Funkcjonariusze przeprowadzili kontrolowane zatrzymanie przy pomocy radiowozu. Żaden z pojazdów nie został uszkodzony - skomentował rzecznik szkockiej policji, cytowany przez BBC.
Kierowca bezpiecznie opuścił pojazd, to jednak nie rozwiązało problemu w całości. Radiowóz musiał cały czas blokować elektryczny samochód, żeby ten znów nie ruszył - tym razem bez nikogo za kółkiem.
Morrison wciąż nie ma pojęcia, co się właściwie tego dnia stało. Opowiada, że gdy na miejsce po kilku godzinach dotarła pomoc drogowa, pracownik powiedział, że nigdy wcześniej nie widział czegoś podobnego.
ZOBACZ: USA. Dziesięciolatek ukradł maszynę budowlaną i taranował samochody
Mężczyzna czeka teraz na decyzję ubezpieczyciela. Jak przyznaje, po takiej niemiłej przygodzie nie wie, czy jeszcze kiedykolwiek wsiądzie za kółko "elektryka".