"Interwencja": Strach przed seryjnym podpalaczem. Grasuje w całej gminie
Mieszkańcy świętokrzyskiej gminy Gowarczów drżą o swoje życie. Od kilku miesięcy pojawia się seryjny podpalacz. Tylko cudem w pożarach nikt nie zginął. Do podobnych zdarzeń dochodziło już w przeszłości. Lokalna społeczność podejrzewa, że piroman niedawno powrócił. Materiał "Interwencji".
- Podpaleń było dokładnie dziesięć plus jedno zgłoszenie w sąsiedniej gminie niedaleko tych wszystkich zdarzeń. One wpływały do nas od maja do połowy sierpnia. Przeważnie od godziny 22-23, niektóre po północy. Mieliśmy już w historii naszej statystyki tego typu zdarzenia w gminie. W jednym przypadku to nawet były trzy zdarzenia jednego dnia – informuje Mariusz Czapelski, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Końskich.
Podpalone stodoły i pustostany
- Parę lat temu była osoba, która podpalała, ale ona się stąd wyniosła. Są takie podejrzenia i domysły, że to jest mieszkaniec naszej gminy. Myślę, że to ktoś, kto zna obejścia, bo wie, gdzie jest pustostan, gdzie nie ma rodziny i gdzie można podpalić – zaznacza Edyta Wiatrowska, sołtys wsi Gowarczów.
W tym roku podpalano głównie drewniane pustostany i stodoły. W gminie Gowarczów są ich dziesiątki. Wszystkie znajdują się w bliskim sąsiedztwie budynków mieszkalnych. W sierpniu jeden z pożarów wybuchł przy domu pani Małgorzaty. Szczęśliwie nikomu nic się nie stało.
- Mamy poniedziałek, 5 rano i jeden z ochotniczej straży pożarnej chłopak przybiega i woła, żebyśmy się ewakuowali. W tym stresie, szoku razem z córką wzięłyśmy szlauchy ogrodowe i zanim straż się rozłożyła, to my z dwóch strony lałyśmy tę wodę. To jest tak szybki czas. Jakby doszło do poważnego pożaru, to dom też by uległ spaleniu – wspomina Małgorzata Żurawska, mieszkanka Gowarczowa, w rozmowie z "Interwencją".
Jej zdaniem w działaniu podpalacza można zauważyć schemat. - Piątek, sobota, niedziela mieliśmy te podpalenia. Albo były bardzo późno wieczorem albo nad ranem, gdy wszyscy mają błogi sen – dodaje.
Trzy pożary w Bębnowie. "Drewno za 20 tys. zł straciłem"
Tylko w Bębnowie podpalacz podłożył ogień w trzech gospodarstwach. Jednym w poszkodowanych jest 76-letni Jan Kościcki. - Sąsiad obudził nas 3:15. Wstaliśmy, przyszliśmy, ale tu już była straż. Ino zobaczyłem, że płomień i nic więcej. Wszystko się spaliło – opowiada.
Straty schorowanego staruszka sięgają ponad 30 tysięcy złotych. A to tylko jedno z miejsc, na które podpalacz zwrócił uwagę. Od maja w całej gminie doszło do dziesięciu podpaleń.
ZOBACZ: "Interwencja". Mieszkają w tragicznych warunkach. Sąd może odebrać im dzieci
- Od stodoły zaczęło się. Moja stodoła druga, a u Kościckiego trzecia. Tak jedna po drugiej. Można powiedzieć, że co miesiąc. Ci, co mają jakieś stodoły, to pilnują. Koleżka jeden to wziął i rozebrał. Drzewo straciłem o wartości około 20 tysięcy zł. Tyle wpisali w protokole, ale że to było nieubezpieczone, to pieniążków żadnych nie będzie – mówi jeden z poszkodowanych mieszkańców wsi Bębnów.
Nagroda za informację o podpalaczu
- Póki sprawca nie został złapany, to nikt się nie może czuć bezpiecznie. Bo ciężko jest zgadnąć, co może być kolejnym pożarem i czy nie zabierze się za inne rzeczy – zauważa Małgorzata Żurawska, mieszkanka Gowarczowa.
Mieszkańcy gminy od miesięcy spodziewają się najgorszego. Policja poszukuje sprawcy. Za informacje na temat podpalacza, wójt gminy Gowarczów wyznaczył nagrodę: pięć tysięcy złotych.
Reportaż wideo autorstwa Pawła Gregorowicza można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej