Spot Narodowego Banku Polskiego o zwalczaniu inflacji. Eksperci komentują
Narodowy Bank Polski opublikował spot, który ma pokazać, że w portfelach Polaków zostaje coraz więcej pieniędzy oraz że udało nam się pokonać "widmo inflacji". - Na szczęście nie czerpiemy informacji ze spotów, tylko z danych - skomentował w rozmowie z Polsat News dyrektor biura strategii rynkowych PKO BP Mariusz Adamiak.
Nowy spot NBP przedstawia starszego mężczyznę, który kupuje podstawowe produkty: masło, mąkę cukier. Podaje kasjerce 20 zł i otrzymuje resztę.
- Zauważyłem, że znowu zostało mi więcej. Ceny już nie rosną, a niektóre produkty są nawet tańsze niż kilka miesięcy temu - mówi bohater spotu. Następnie lektor dodaje, że "ceny wybranych produktów spożywczych już spadają" oraz "ceny nie rosną już od pięciu miesięcy mimo trwającej wojny i negatywnych wpływów zza granicy".
Na końcu spotu przytoczono wypowiedź prezesa NBP Adama Glapińskiego. - Mamy ogromny sukces, ogromną radość. Skończyliśmy z grozą inflacji - mówił.
"Za 20 zł nie zrobimy zakupów nawet na naleśniki"
Spot skomentowała dla Polsat News dr Edyta Wojtyła z Uniwersytetu WSB Merito w Poznaniu.
- Moja pierwszą refleksją po obejrzeniu tego filmiku była taka, że to jest bardzo smutne, że przy tak wysokich cenach, mamy tylko 20 zł do wydania, a nie zrobimy za to zakupów nawet na naleśniki, bo brakuje chociażby mleka, które bardzo mocno podrożało od tego roku - skomentowała ekspertka.
- Myślę, że dane były prawdziwe, to jest pewnego rodzaju spojrzenie, na szczęście nie czerpiemy informacji ze spotów, tylko z danych i te dane wskazują na kilka rzeczy. W ostatnim czasie gospodarstwa domowe odczuły wzrost inflacji na dwa sposoby: poprzez wzrost cen i reakcję banku centralnego na wyższą inflację, czyli wyższe stopy procentowe - powiedział z kolei dyrektor biura strategii rynkowych PKO BP Mariusz Adamiak.
- To, czego doświadczamy teraz i będziemy doświadczali w kolejnych miesiącach, jest w jakiś sposób zbieżne z tym, co komunikuje NBP. Rzeczywiście w ostatnich miesiącach inflacja nie rośnie - dodał.
ZOBACZ: Joanna Mucha: 500 czy 800 plus za chwilę nic nie będzie warte
- Niemal pewne jest to, że w kolejnych miesiącach i kwartałach płace będą rosły szybciej niż inflacja. Z tego punktu widzenia sytuacja gospodarstw domowych będzie się poprawiać, a trend inflacyjny będzie spadał. To będzie około 8,5 proc. za wrzesień, 7 proc. na koniec roku i prawdopodobnie w I i II kwartale między 4 a 5, bliżej 4 proc. To co będzie dalej jest znakiem zapytania - podsumował.
"Nie stać nas na kupowanie niczego ponad żywność"
Odmienne zdanie przedstawiła dr Wojtyła. - Podrożało wszystko. Dane GUS wyraźnie mówią, że chociażby środki ochrony osobistej podrożały rok do roku ponad 16 proc., żywność koło 12 proc., utrzymanie mieszkań koło 12 proc., a to wszystko można zestawić z danymi na temat sprzedaży detalicznej. Jeżeli na filmiku jest pokazane, że zostaje nam więcej, to jak to się ma do tych danych, że w porównaniu do sierpnia tamtego roku, kopiliśmy mniej żywności, leków, książek - wylicza.
ZOBACZ: Prezes NBP Adam Glapiński: Inflacja w Polsce jest jednocyfrowa
- Nie stać nas na kupowanie czegoś ponad żywność. Z danych GUS jasno wynika, że kupiliśmy mniej niż więcej. To że wynagrodzenia rosną szybciej niż inflacja to wcale nie oznacza, że nadrobiliśmy jakąkolwiek stratę. Musiałabym mieć 26 proc. podwyżki w ostatnich dwóch latach, tak, żeby powiedzieć, że wyszłam na prostą, a ja dalej jestem stratna - powiedziała.
Czytaj więcej