Warszawa: Żartował, że w bagażu ma bombę. Nie wpuszczono go do samolotu
Przykre konsekwencje nieprzemyślanego żartu. Obywatel Szwajcarii poinformował pracowników warszawskiego lotniska, że w jego bagażu znajduje się bomba. Po dokładnym przeszukaniu służby nie znalazły żadnych materiałów wybuchowych. Wtedy pasażer przyznał, że tylko żartował.
We wtorek służby graniczne poinformowały o kolejnym przypadku nieudanego żartu. Jeszcze podczas kontroli bezpieczeństwa mężczyzna, który leciał do Genewy przekazał pracownikom lotniska, że w jego walizce znajduje się bomba.
ZOBACZ: Radom. Żart na lotnisku pokrzyżował plany 51-latka. Nie mógł lecieć na wakacje
Sprawa została przekazana w ręce kierownika zmiany Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie. Na miejsce przyjechali funkcjonariusze z Grupy Bezpieczeństwa Lotów. Mundurowi postanowili przeszukać podróżującego i jego bagaże. Poinformowali, że w przypadku nie wykonywania ich poleceń mogą użyć środków bezpośredniego przymusu.
"Mężczyzna nie był agresywny i wykonywał wszystkie polecenia, został odizolowany od pozostałych podróżnych, a następnie wraz z bagażem sprawdzony pod kątem posiadania przedmiotów niebezpiecznych - wynik negatywny. Podróżny potwierdził, że podana informacja o posiadaniu bomby była tylko żartem" - przekazała SG.
Żarty, które krzyżują plany. Surowa reakcja funkcjonariuszy
W związku z przewinieniem obywatel Szwajcarii został ukarany mandatem w wysokości 500 zł. Nie mógł także polecieć w planowanym locie.
ZOBACZ: Gdańsk: Pasażer twierdził, że wiezie bombę. Dostał mandat i zakaz wejścia do samolotu
To nie pierwszy taki przypadek niestosownego żartu. W lipcu 51-latek nie poleciał na wakacje po tym, jak na lotnisku w Radomiu zażartował, że przewozi dwa granaty.
Z kolei w czerwcu w Gdańsku 40-latek twierdził, że w jego walizce znajduje się bomba. W konsekwencji został ukarany mandatem i nie wsiadł na pokład samolotu.
Czytaj więcej