Rosjanie zaatakowali punkt kontrolny na granicy kraju NATO
Rosjanie zaatakowali dronami punkt kontrolny we wsi Orłówka na ukraińsko-rumuńskiej granicy. Jak informuje założyciel kompleksu promowego organizującego przeprawy, chwilę przed atakiem udało się odprawić autobus pełen dzieci. Na nalot zareagowały rumuńskie władze.
Do ataku na przeprawę promową w Orłówce w obwodzie odeskim doszło we wtorek, około godziny 2.
Jurij Dimczoglo, założyciel kompleksu promowego przyznał w rozmowie z Radiem Swoboda, że uszkodzona została cywilna infrastruktura punktu kontrolnego. Doszło do pożaru kilka ciężarówek, uszkodzone miały zostać też magazyny.
Mężczyzna relacjonuje, że między uruchomieniem syreny alarmowej, a atakiem pierwszych dronów minęło 10-15 minut.
ZOBACZ: BBC: Rosja będzie się starać o ponowne przyjęcie do Rady Praw Człowieka ONZ
- W punkcie kontrolnym były dwa autobusy, jeden do wjazdu na Ukrainę, drugi do wyjazdu. W wyjeżdżającym autobusie były dzieci. Został szybko odprawiony i wsadzony na rumuński prom. Dzięki Bogu, że ich tu nie było - dodawał.
W drugim autobusie fala uderzeniowa doprowadziła do pęknięcia szyb. Kierowcy zostali ranni.
Rumunia: Potępiamy nielegalne i nieuzasadnione ataki
Do zdarzenia odniosło się rumuńskie ministerstwo obrony. W komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych zapewniono, że cały czas "monitorowano sytuację lotniczą w pobliżu granicy państwowej".
ZOBACZ: Cios dla Kremla. Rumunia będzie strącać rosyjskie drony
"Zdecydowanie potępiamy nieuzasadnione i nielegalne ataki" - podkreślono.
Czytaj więcej