Koszmar w ośrodku rehabilitacji. Brakowało jedzenia, leków i personelu
W ośrodku rehabilitacyjnym w Szymanowie brakowało personelu, a pacjenci nie otrzymywali wymaganej opieki. Zdarzało się, że brakowało dla nich leków, a nawet jedzenia. Koszt miesięcznego pobytu sięgał 30 tys. zł. Dziś placówka jest zamknięta. Dyrekcja nie chce oddać pacjentom pieniędzy, a byłym pracownikom zalega z pensjami. Prokuratura prowadzi wobec niej postępowanie. Materiał "Interwencji".
Ośrodek Rehabilitacji w Szymanowie budował swoją reputację na powiązaniu ze szpitalem w Konstancinie. Za pobyt w placówce pacjenci płacili między 10 a 30 tys. zł. miesięcznie, płatne z góry. Jakość opieki znacząco odbiegała jednak od standardów. Pacjenci skarżyli się na złą opiekę i brak rehabilitacji.
Pracownicy miesiącami nie otrzymywali pensji. Ostatecznie placówka została zamknięta. Dyrekcja nie chce jednak zwrócić pacjentom poniesionych kosztów. Tymczasem prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie śmierci osoby odbywającej w ośrodku leczenie.
Koszmar pacjentów: Brak jedzenia i leków. Pijany personel
Od początku bieżącego roku pojawiły się problemy z pensjami dla pracowników ośrodka. Rozmowy z dyrekcją nie przyniosły skutków, w czerwcu odszedł prawie cały personel. Była opiekunka w ośrodku oceniła zadłużenie wobec pracowników na ponad 300 tys. zł.
ZOBACZ: Wątpliwości wokół wypadku BMW na A1. Nowe informacje o kierowcy
Na wszystkim cierpieli pacjenci. Zdarzało się, że nie dostawali jedzenia, często kończyły się leki. W placówce brakowało lekarzy. Niektórzy pracownicy przychodzili do ośrodka pijani - kucharz i fizjoterapeuta. Dyrekcja była o wszystkim informowana, nic z tym jednak nie robiła.
Ośrodek został zamknięty, pieniądze przepadły
Ostatecznie ośrodek został zamknięty z dnia na dzień. Nie wiadomo kto podjął decyzję. Rodziny pacjentów zostały poinformowane o konieczności odbioru bliskich. To, że ktoś miał opłacony pobyt na kolejne kilka miesięcy nie miało znaczenia.
Dyrektorka ośrodka nie chciała rozmawiać z dziennikarzami "Interwencji", zakazała również publikacji swojego wizerunku. - Chciałam państwa poinformować, żebyście nie szukali sensacje tutaj, gdzie jej nie ma - powiedziała w trakcie kręcenia reportażu.
Śmierć pacjentów ośrodka w Szymanowie
Pracownicy ośrodka przyznają, że w trakcie ich pracy w ośrodku dochodziło do śmierci pacjentów.
- Ciężko mi powiedzieć, ile ich było, mieliśmy taki okres, że w ciągu miesiąca zmarło nam pięciu pacjentów - mówi reporterce "Interwencji" fizjoterapeutka Magdalena Ślizanowska.
ZOBACZ: Koleczkowo: Matka zgłosiła się do redakcji Polsat News. Złodzieje okradli jej chorą córkę
Pracownica wspomina jak w momencie zgonu pacjenta w placówce nie było lekarza, brakowało też pielęgniarek i opiekunów. Próbę ratowania chorego podjęli fizjoterapeuci, którzy prowadzili reanimację do czasu przyjazdu karetki.
Sprawą zajmują się służby
Sprawą złej opieki pacjentów w ośrodku w Szymanach zajęły się odpowiednie służby. Rzecznik Praw Pacjenta obiecał podjęcie działań w celu wyjaśnienia sytuacji, a wojewoda mazowiecki wykreślił ośrodek z rejestru działalności. Prokuratura Rejonowa w Piasecznie od maja prowadzi postępowanie przygotowawcze w tej sprawie.
Cały materiał obejrzysz tutaj.
Czytaj więcej