Mariusz Kamiński w "Gościu Wydarzeń" o migrantach na granicy: Zamożni ludzie
- To efekt przedwyborczej atmosfery i musimy nad tym panować - powiedział Mariusz Kamiński, komentując atak na posła Borysa Budkę. Szef MSWiA zaznaczył, że agresja na polityka KO była "sytuacją niedopuszczalną". W "Gościu Wydarzeń" Kamiński mówił też o działaniach policji wobec Kingi Gajewskiej. Skomentował również sytuację na granicy, stwierdzając, że z Białorusi docierają tam "zamożni ludzie".
Szef MSWiA został zapytany o okoliczności piątkowego ataku na posła KO Borysa Budkę. - Niewątpliwie nie doszło do tego w sytuacji wystąpień publicznych pana posła. Zdaje się, że pan poseł po prostu był na zakupach. Spotkała go rzecz rzeczywiście skandaliczna. Absolutnie mająca charakter przemocowy. Mówię to bez ironii - podkreślił Mariusz Kamiński.
- Pan poseł zareagował bardzo dobrze. Zadzwonił na policję. Policja dotarła szybko, zatrzymała sprawcę. Pan poseł jest bezpieczny. Na szczęście nie musiał być hospitalizowany. Nie doszło do poważniejszych aktów przemocy. Zniszczono mu tylko telefon - relacjonował minister.
ZOBACZ: Katowice. Borys Budka napadnięty w galerii handlowej
Wskazał też, że atak na Budkę to "sytuacja niedopuszczalna". - To efekt, niestety, pewnej gorącej, przedwyborczej atmosfery i musimy nad tym panować - stwierdził Kamiński.
"Zielona granica" Agnieszki Holland. Krytyka ze strony PiS
W piątek Jarosław Kaczyński wydał oświadczenie, w którym porównał osoby broniące filmu Agnieszki Holland do "armii Putina".
- Ten film nieprzypadkowo jest pokazywany w trakcie kampanii politycznej. Reżyserka tego filmu ma bardzo zdecydowane, radykalne poglądy polityczne. Ma do nich prawo. Ale powinien być pewien moralny hamulec - uważa Mariusz Kamiński.
- Po pierwsze, jeżeli chce się odwoływać, pokazując film, do konkretnych wydarzeń, to należy mówić prawdę. Po drugie, należy pamiętać jak ten film może boleć tych, których niesprawiedliwie się oskarża. Myślę tutaj o funkcjonariuszach straży granicznej, o żołnierzach, policjantach, którzy pilnują naszego bezpieczeństwa - podkreślał szef MSWiA.
WIDEO: Mariusz Kamiński w "Gościu Wydarzeń"
Kamiński ocenił, że w przypadku Holland "obywatelka Polski świadomie przyjmuje narrację białoruską, rosyjską, dotyczącą wydarzeń na naszej wschodniej granicy". Marcin Fijołek zapytał, czy minister film widział. Odparł, że nie, ale poprosił swojego współpracownika, by zobaczył obraz.
- Polscy strażnicy, funkcjonariusze przedstawieni są w zasadzie jak okrutne zwierzęta. Ta scena z termosem, gdzie w sposób świadomy zadaje się cierpienie człowiekowi na granicy. Pijani funkcjonariusze. (...) To ma być obraz polskiej Straży Granicznej? To są całkowicie obraźliwe wizje pani reżyser, motywowanej poglądami politycznymi i ideologicznymi - powiedział Kamiński.
Minister mówił też o charakterze pracy strażników granicznych. - Ci ludzie, którzy tam docierają na granicę, to są ludzie, którzy współpracują z międzynarodowymi grupami przestępczymi...
- Albo są oszukani przez reżim Łukaszenki - zauważył Fijołek.
- Nie. To międzynarodowe grupy przestępcze dostarczają ich za opłatą, na Białoruś, do hoteli. Tam czekają w samochodach przedstawiciele białoruskich służb specjalnych, którzy wiozą ich na granicę. Oni działają w ścisłym porozumieniu. Tam nikt nie dotarłby na granicę bez bezpośredniego wsparcia białoruskich służb specjalnych. Bez przewodników.
- To prawda. Ale to nie zmienia faktu, że wśród tych ludzi mogą być zwykli, oszukani ludzie.
- Zamożni ludzi. Bo taka droga do Europy to są tysiące złotych - doparł Kamiński.
Działania policji wobec Kingi Gajewskiej. "To nie było zatrzymanie"
Dziennikarz pytał również o zasadność działań policji i chwilowe zatrzymanie w przypadku posłanki KO Kingi Gajewskiej w Otwocku. - To nie było zatrzymanie. (Działania - red.) były całkowicie adekwatne. Ta osoba, bo dla nich to była osoba nieznana, zakłócała możliwość swobodnego przebiegu zgromadzenia swoich oponentów politycznych, używając megafonu. To jest wykroczenie - zaznaczył Kamiński.
ZOBACZ: Posłanka KO Kinga Gajewska wciągnięta do radiowozu
Fijołek pytał, czy z tego powodu konieczne było zabranie posłanki do policyjnej furgonetki. - Nie. Gdyby pani się wylegitymowała od razu, bo została pouczona przez funkcjonariusza, że dopuszcza się wykroczenia, że proszą by tego zaprzestała, poproszono ją o otrzymanie dowodu tożsamości. Ta pani nie okazała dowodu - odparł minister.
- Wystarczyło powiedzieć: jestem posłem, mam legitymację i chcę ją okazać - dodał. Dziennikarz zwrócił uwagę, że posłanka informowała, że jest parlamentarzystką i informował o tym również obecny na miejscu poseł Paweł Zalewski. Minister stwierdził, że "różne osoby mogą mówić różne rzeczy", a posłanka miała wystarczająco dużo czasu, by pokazać dokumenty. - Mieliśmy do czynienia z jakimś spektaklem - stwierdził Kamiński.
Wcześniejsze odcinki programu "Gość Wydarzeń" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej