Posłanka KO Kinga Gajewska wciągnięta do radiowozu
Posłanka KO Kinga Gajewska została wciągnięta do radiowozu w Otwocku. - Chcieliśmy powiedzieć mieszkańcom miasta przy okazji, że jest pan premier, o tym, że 250 tysięcy wiz zostało wydanych przez nasz rząd do krajów afrykańskich i azjatyckich i te wizy były sprzedawane na straganach - mówiła w Polsat News zaraz po opuszczeniu radiowozu. Jej zdaniem funkcjonariusze wiedzieli, że jest posłanką.
"Za wypowiedź o polityce imigracyjnej rządu policja nielegalnie zatrzymała posłankę Platformy Obywatelskiej. Ale oni boją się prawdy" - poinformował we wtorek wieczorem rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec.
Na nagraniu, które opublikował na Twitterze widać, jak funkcjonariusze wprowadzają posłankę do radiowozu.
"Policja zatrzymuje posłankę Kingę Gajewską informującą mieszkańców Otwocka o 250 tysiącach migrantów wpuszczonych przez PiS" - napisał z kolei szef PO Donald Tusk. - Wykręcono jej ręce i wprowadzono do tzw. "suki" - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" na Polsat News.
Dodał, że "to są standardy już naprawdę bardzo niepokojące".
Posłanka KO Kinga Gajewska: Złapali mnie za ręce i szarpali
Zaraz po opuszczeniu radiowozu Gajewska powiedziała dla Polsat News, że przy okazji wizyty premiera w Otwocku postanowiła przekazać, że rząd wydał 250 tys. wiz migrantom z państw Afryki i Azji.
- Niektórzy ludzie mają dostęp tylko i wyłącznie do jednej stacji, do jednego kanału TVP. Jesteśmy zdeterminowani, żeby wszyscy Polacy dowiedzieli się co się stało - mówiła.
ZOBACZ: Media: Niemcy wezwały polskiego ambasadora. Powodem afera wizowa
- Natomiast kiedy powiedziałam to przez megafon, policja po prostu złapała mnie za ręce i szarpiąc wprowadziła do radiowozu. Cały tłum krzyczał, że jestem posłanką. Był również inny poseł, który potwierdzał to, że jestem posłanką. Chciałam się wylegitymować, niestety policjanci trzymali mnie za ręce i szarpali, więc nie było takiej możliwości. Zamknęli mnie w radiowozie i pan komendant czy policjant powiedział, że nie podoba mu się moje zachowanie - opowiadała.
Gajewska powiedziała, że do jutra podejmie decyzję o tym, czy składać skargę.
Komentarz KSP. "Funkcjonariusze nie wiedzieli, że mają do czynienia z panią poseł"
Komentarz w tej sprawie pojawił się na Twitterze Komendy Stołecznej Policji. Według wyjaśnień funkcjonariusze nie wiedzieli, że mają do czynienia z posłanką. "Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano" - czytamy.
"Ta interwencja jest przedmiotem wyjaśnień Wydziału Kontroli. Podkreślamy, że policjanci nie znają wszystkich osób posiadających immunitet. Niezbędną wiedzę uzyskują dopiero po okazaniu legitymacji" - podano w kolejnym wpisie.
Przedstawiciele KSP podkreślają, że interwencja nie miała charakteru zatrzymania. "Polegała ona na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania. Zaprzestano czynności niezwłocznie po okazaniu legitymacji" - czytamy.
Czytaj więcej