Francja: Aktywiści chcieli walczyć o klimat. Zatruli rzekę
Mieszkańcy francuskiego Colmar zaalarmowali władze w sprawie śniętych ryb, które zauważyli w rzece przepływającej przez miasto. Podczas wizji lokalnej martwą rybę znalazł również burmistrz. Jak się okazuje, zwierzęta padły po proteście aktywistów, którzy zatruli wodę, wlewając do niej zielony barwnik.
Francuscy aktywiści klimatyczni z organizacji Extinction Rebellion potępili decyzję o zakopaniu w alzackiej, nieaktywnej kopalni odkrywkowej Wittelsheim toksycznych odpadów. Władze zdecydowały o umieszczeniu w byłym zakładzie, którego część znajduje się pod lustrem wody, 42 tys. ton śmieci.
Zdaniem aktywistów decyzja władz zagraża wodom Renu, a w konsekwencji ludziom i faunie i florze rzeki. By pokazać swój sprzeciw, w kilku miastach wlali zielony barwnik do zbiorników wodnych różnego typu - od fontann po rzeki.
Śnięte ryby w rzece
W sobotę, w 70-tysięcznym Colmar zdecydowali się zabarwić rzekę Lauch. Na działania zareagował burmistrz miasta. "Sam zauważyłem wpływ tego barwnika na faunę wodną, który został rozproszony w dużych ilościach i pozostaje wyraźnie widoczny po ponad 24 godzinach" - przekazał Eric Straumann w mediach społecznościowych.
ZOBACZ: Berlin: Aktywiści klimatyczni przykleili się do ulic. Wściekły kierowca zareagował
Opublikował też zdjęcia, na których widać śniętą rybę. Wskazał, że sam wybrał się sprawdzić stan faktyczny, ponieważ był informowany przez mieszkańców o martwych rybach.
Według aktywistów barwnik był nieszkodliwy dla przyrody - relacjonuje BMFTV. Przekazali, że podczas protestu wykorzystano fluoresceinę. Tymczasem Straumann zaznaczył, że zidentyfikowano już osobę, która w jego mieście zatruła rzekę i miasto prowadzi przeciwko niej postępowanie.
Czytaj więcej