"Interwencja". Nagle skończył się asfalt. Auto zniszczone, odszkodowania brak
20-letni Bartłomiej Dłużniewski z Malborka jechał samochodem, kiedy dosłownie skończyła mu się pod kołami droga i wpadł w dół po zerwanym asfalcie. Na przebudowywanej drodze nie było barier zabezpieczających. Znajdowały się obok, w rowie. Uszkodzenia auta są poważne, a ubezpieczyciel… odmawia wypłaty pieniędzy. Materiał "Interwencji".
- Nie było odpowiedniego znaku, który by wskazywał, że jest koniec drogi, nie było żadnego napisu koniec drogi, czy coś takiego. Nic, tylko było zwężenie drogi, a po zwężeniu drogi, to ja się nie dowiem, czy tam jest droga czy nie ma. A zapora leżała sobie obok w rowie, jeszcze świeciła w dodatku - opowiada Bartłomiej Dłużniewski.
- W miejscu, gdzie doszło do tego zdarzenia, nie było prawidłowego oznakowania drogi, że jest remont. Policjanci, żeby zapobiec dalszym zdarzeniom, w tym miejscu ustawili barierki. Natomiast następnego dnia rano naczelnik ruchu drogowego zwrócił się do wykonawcy i ustalił, że już to zostało poprawione, odpowiednie oznakowanie zostało ustawione - informuje potwierdza Sylwia Kowalewska z Komendy Powiatowej Policji w Malborku.
Ubezpieczyciel wskazuje na policję
Do wypadku doszło 24 maja. Pan Bartłomiej porozumiał się z ubezpieczycielem wykonawcy. Wstawił auto do warsztatu, wydawało się, że jest po sprawie. W lipcu tego roku okazało się, że nie będzie żadnego odszkodowania ani żadnej naprawy. Ubezpieczyciel nie ma podstaw do naprawy szkody, bo... jego zdaniem policja źle napisała notatkę z wypadku.
ZOBACZ: "Interwencja". Pani Joanna nie może wyjść sama z mieszkania. Odmówiono jej pomocy
- Zewnętrznie tego nie było widać, najgorzej było z tym, że zderzak dostał. Myśleliśmy, że tam wyrwało tylko nadkola i zderzak, a pod spodem wgniotło miskę, pourywało plastiki wszystkie, osłonę silnika, wgniotło tłumik i hak z tyłu. W serwisie powiedzieli, że koszt naprawy to 15 tys. zł, ale to był luźny z widokami "do góry". Po trzech miesiącach od ubezpieczyciela przyszła pierwsza odmowa. Stwierdzili, że wszystko było poprawnie ustawione i że znak, który tam był, informował, że nie ma nawierzchni jezdni - mówi Bartłomiej Dłużniewski.
"Notatka policji nie wskazuje na to jakiego rodzaju niewłaściwość oznakowania została stwierdzona, dodatkowo nasz ubezpieczony w żaden sposób nie mógł się odnieść do ustaleń poczynionych przez funkcjonariuszy policji" - brzmi fragment wiadomości od Generali T.U. S.A.
- Przy wszystkich zdarzeniach drogowych, w większości, ubezpieczyciele zwracają się do policji o stosowną dokumentację. W tym przypadku, o taką dokumentację poprosił tylko poszkodowany, ubezpieczyciel nie zwracał się do nas nawet o notatkę ze zdarzenia - informuje Sylwia Kowalewska z Komendy Powiatowej Policji w Malborku.
Było oznakowanie czy nie?
Inwestycję za 80 mln zł na Drodze Krajowej 22 prowadzi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku. Przetarg wygrała grupa budowlana NDI Spółka Akcyjna. Poszliśmy porozmawiać o sprawie, ale otrzymaliśmy tylko lakoniczne oświadczenie.
ZOBACZ: "Interwencja". Cukiernik przez formalności traci tysiące złotych miesięcznie
- Te oznakowania są kontrolowane w sekwencjach codziennych. Każda budowa jest kontrolowana, ale to oznacza, że jeżeli stwierdzone są jakieś nieprawidłowości podczas tej kontroli, to są natychmiast usuwane. Przejedzie pojazd i zahaczy o barierkę i ona spadnie, ktoś zahaczy o znak drogowy on się przewróci, obróci, nie będzie widoczny, jeżeli takie sygnały my otrzymujemy, to podejmujemy działanie żeby wyeliminować te nieprawidłowości - tłumaczy Andrzej Szyler z GDDKiA Gdańsk.
- Należy podkreślić, że zabezpieczenia kontrolowane są regularnie, w dniu 24 maja 2023 r. także było skontrolowane i nie było do niego zastrzeżeń - przekazało NDI S.A., wykonawca przebudowy Drogi Krajowej 22.
- Nie wyglądało tak, że bariera sygnalizująca koniec drogi jest uszkodzona, czy też uderzona, wgięta. Leżała w rowie wywalona i przysypana ziemią - zaznacza Bartłomiej Dłużniewski.
Cały materiał "Interwencji" możesz zobaczyć TUTAJ.
Czytaj więcej