Lubuskie. Przedszkolak na torowisku. Pociąg hamował awaryjnie
Pięciolatek z Nowej Soli (woj. lubuskie) znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Pod nieuwagę opiekunów wyszedł z budynku przedszkola i skierował swoje kroki w stronę torów kolejowych. Chłopca uratowała szybka reakcja maszynisty, który zdążył na czas zahamować pociąg. Sprawą zajmuje się prokuratura i nowosolska policja.
Kiedy pięcioletni chłopiec w środę rano został odprowadzony przez rodziców do przedszkola "Mali odkrywcy" w Nowej Soli, nikt nie mógł się spodziewać, że kilka godzin później chłopiec znajdzie się przy torach kolejowych.
Pięciolatek sam spacerował wzdłuż torów w Nowej Soli
Przedszkolak miał wykorzystać chwilę nieuwagi trzech pracownic przedszkola, które zajmowały się jego grupą i sam wyszedł z placówki. Następnie udał się w stronę oddalonego o około 800 metrów dworca PKP. Chłopiec samotnie spacerował w pobliżu torów i machał do przejeżdżających pociągów, a następnie wyruszył w stronę Bytomia Odrzańskiego.
ZOBACZ: Bieruń. Dziecko błąkało się po ulicy w samej pieluszce. Matka była pijana
Chwilę po godz. 13 nieświadomego niebezpieczeństwa przedszkolaka zauważył maszynista pociągu Polregio relacji Wrocław Główny -Zielona Góra, który zdążył w porę wyhamować i zatrzymać skład kilkaset metrów przed pięciolatkiem. W pociągu jechali funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei (SOK), którzy szybko dobiegli do chłopca. Dziecku nic się nie stało.
- Pracownicy kolei zareagowali odpowiednio i dzięki temu nie doszło do tragedii, bo nawet gdyby pociąg pojechał dalej, to chłopak mógłby wpaść pod następny przejeżdżający skład - powiedział Polsat News inspektor zielonogórskiego SOK, Artur Wołoszyn.
WIDEO: Nowa Sól. Pięciolatek uciekł z przedszkola i znalazł się na dworcu kolejowym
Szybka reakcja maszynisty i Straży Ochrony Kolei
Sokiści próbowali dowiedzieć się od pięciolatka jak się nazywa i co robi w pobliżu torów, ale nie dziecko nie odpowiedziało na żadne z ich pytań. Jak dowiedział się Polsat News, do prywatnego przedszkola w Nowej Soli uczęszczają również dzieci w spektrum autyzmu i takim właśnie podopiecznym jest znaleziony przy torowisku chłopiec, co mogło wpłynąć na utrudniony kontakt z funkcjonariuszami.
Około godziny 13:20 na miejscu pojawili się policjanci z komendy w Nowej Soli, którzy przejęli opiekę nad pięciolatkiem.
ZOBACZ: USA: Nauczyciele myśleli, że się bawi. Pięciolatek zmarł
Mariusz Olejniczak, dyrektor przedszkola "Mali Odkrywcy" powiedział, że przez 12 lat działalności placówki nigdy nie doszło tam do tak niebezpiecznego incydentu Według relacji dyrektora, przedszkolanki zorientowały się, że chłopiec wyszedł i zaczęły poszukiwania, nie spodziewały się jednak, że pięciolatek oddalił się tak daleko.
Wyjaśnieniem, jak doszło do sytuacji, w której małe dziecko mogło samo opuścić budynek przedszkola i przejść niemal kilometr nieniepokojone przez żadnego dorosłego, zajmą się prokuratura i nowosolska policja. Na razie nikomu nie postawiono w tej sprawie zarzutów.
Czytaj więcej