Uciekł z pałacu Putina. Ujawnia czego boi się rosyjski przywódca

Świat
Uciekł z pałacu Putina. Ujawnia czego boi się rosyjski przywódca
PAP/EPA/MIKHAIL METZEL / KREMLIN POOL
Prezydent Rosji Władimir Putin boi się o własne życie

Były oficer FSO, który ochraniał rezydencję prezydenta Rosji na Krymie uciekł z rodziną do Ekwadoru. Witalij Briżaty w rozmowie z niezależnymi rosyjskimi mediami zapewnił, że sprzeciwia się inwazji na Ukrainę. Ujawnił też, że Putin obawia się o własne życie i nie ufa nikomu - nawet swoim służbom.

Witalij Briżaty strzegł "pałacu" Władimira Putina na okupowanym Krymie. Rezydencja prezydenta znajduje się we wsi Oliwa, ok. 50 km na południe od Sewastopolu. W pobliżu daczy Putina znajdują się również wakacyjne domy Dmitrija Miedwiediewa i szefa FSB Aleksandra Bortnikowa.

 

ZOBACZ: Wielka Brytania. Premier: 24 sierpnia Rosja zaatakowała statek handlowy na Morzu Czarnym

 

W wywiadzie dla niezależnej rosyjskiej telewizji Dożd Briżaty wyjaśnił, że w FSO zajmował się tresowaniem psów, które sprawdzały rezydencję prezydenta Rosji pod kątem materiałów wybuchowych. Syn Ukraińca, mieszkaniec Kamczatki zapewnił, że potępia rosyjską inwazję, nazywa Putina przestępcą, a sam Krym uważa za terytorium okupowane.

"Usłyszałem 'powodzenia na froncie'"

Briżaty stwierdził, że próbował opuścić FSO po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, ale jego przełożeni zagrozili mu wysłaniem na front.

 

Ostatecznie jednak wraz z żoną uzyskali pozwolenie na pobyt w Ekwadorze. Funkcjonariusze służb bezpieczeństwa nie mogą posiadać pozwolenia na pobyt w obcym kraju, dlatego Briżaty został zwolniony ze służby po czym natychmiast opuścił kraj.

 

- Ostatnie co usłyszałem, kiedy wyjeżdżałem to: Powodzenia na froncie - przekazał.

Ujawnił szczegóły wizyt Putina

Były oficer ujawnił, że szczegóły każdej wizyty prezydenta Rosji na Krymie utrzymywane są w ścisłej tajemnicy. O tym, w jaki sposób prezydent dotrze do swojej rezydencji nie wiedzą nawet funkcjonariusze FSO. Z prezydentem podróżują jedynie jego najwierniejsi ochroniarze i członkowie służb.

 

ZOBACZ: Wojna Turcji z Rosją? Pomyłka tłumacza zaskoczyła Władimira Putina

 

- Mówi się nam, że Putin jedzie na miejsce, ale to wcale nie musi być prawda - mówił Briżaty.

 

"Standardowa" wizyta prezydenta na Półwyspie wygląda następująco: Na każdym z dwóch dostępnych lotnisk ląduje rządowy helikopter, Rosgwardia, organizowane są osobne kondukty. Sam prezydent może przybyć na miejsce również drogą morską - strefa przybrzeżna chroniona jest przez specjalny oddział nurków. Wewnątrz daczy mogą przebywać jedynie ochroniarze i osoby sprzątające ze "specjalnym dostępem".

 

- W ten sposób ten człowiek boi się o swoje życie - przekazał były oficer.

Paweł Basiak / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie