San Kocoń dla Polsatnews.pl: Jesteśmy traktowani przez rząd jak jakaś zaraza
- Nie spodziewałom się fali hejtu (...). Znajomi powiedzieli: sprawdź social media. Dla mnie to był szok - mówi w rozmowie z polsatnews.pl San Kocoń z Partii Zielonych, niebinarna osoba kandydująca do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej, która przedstawiła się jako "aktywiszcze". Kocoń zapowiada m.in. walkę o prawa osób LGBT+. - Jesteśmy traktowani przez rząd jak jakaś zaraza - twierdzi.
Aleksandra Cieślik, Polsatnews.pl: Masz 23 lata - to dobry wiek na wejście do ogólnopolskiej polityki?
San Kocoń: To jak najbardziej dobry czas na wejście do polityki, ponieważ nie mam nastawienia "już zaraz wejdę do tego parlamentu". Musimy odmładzać skład Sejmu, średnia wieku wynosi teraz 50 lat, nie ma młodszego reprezentanta niż 30 lat. Nie ma ludzi w polityce, którzy reprezentowaliby młodzież. Potrzebna jest konkretna polityka młodzieżowa, trzeba znaleźć rozwiązania na problemy związane z pierwszym mieszkaniem, edukacją.
Potrzebujemy młodych polityków, polityczek i, że tak powiem, osób politycznych. Trzeba podkreślić, że startuję z 19. miejsca w Krakowie. Media pewne rzeczy przekręcały - że startuję z 9. miejsca albo jestem w trakcie korekty płci. To nie jest prawda. Nie oczekuję, że z tego 19. miejsca w Krakowie wejdę do Sejmu. Tych mandatów jest mało. Pokazuję, że młodzi ludzie mogą działać, mamy swoje postulaty jako Zieloni i chcemy się pokazywać. Przyjdą kolejne wybory, a wtedy z tym zapleczem będę miało większe szanse. Będę parę lat starsze i to się uda.
ZOBACZ: Donald Tusk krytykuje decyzje PiS. Porównał rząd do Łukaszenki
San Kocoń: Jesteśmy traktowani przez rząd jak jakaś zaraza
AC: O te poglądy chcę popytać - powiedziałoś o edukacji, mieszkaniach - czy to jest twoim priorytetem na najbliższe lata? Mogłobyś wymienić konkretne, trzy najważniejsze rzeczy w polskiej polityce do zmiany?
SK: Z mojej perspektywy pierwszą jest transformacja energetyczna, zmiana klimatu. Jako Zieloni także przypominamy: czas nam ucieka. Skutki środowiskowe i ekologiczne wynikające ze zmiany klimatu dotkną ludzi. Trzeba zacząć działać i rozpocząć transformację energetyczną tu i teraz. Czas na to minął już dawno - trzeba inwestować w OZE (odnawialne źródła energii - red.), odblokować OZE dla Polaków.
ZOBACZ: "Zielona granica". Burza wokół filmu Holland. Poseł KO: Dziękuję takim hejterom, jak minister Ziobro
Druga rzecz: prawa zwierząt, mało kto się tym zajmuje. Tym, co się dzieje w hodowlach przemysłowych. Dalej w Polsce możemy mieć zwierzęta w cyrku. Mamy tylko zakaz zwierząt niebezpiecznych. Dalej: mamy kocie kawiarnie, papugarnie - to nie jest w żaden sposób regulowane, możemy zwierzęta wykorzystywać jak chcemy dla własnej rozrywki. Dla nas ważne jest, aby zadbać o prawa zwierząt, zadbać o te, które nie są adoptowane. Trzeba chociażby rozpocząć naciski na samorządy, by sterylizowały zwierzęta bezdomne.
Z perspektywy osoby LGBT trzecią sprawą będą prawa osób LGBT+ - w tym momencie jesteśmy traktowani przez rządzących jak jakaś zaraza, jak osoby gorszej kategorii. Marzeniem ściętej głowy jest założenie rodziny, zalegalizowanie związku, adoptowanie dzieci. Tranzycja dla osób transpłciowych to po prostu przechodzenie koszmaru. Jesteśmy dużą częścią społeczeństwa, jesteśmy równymi obywatelami, chcemy bezpiecznie móc żyć.
AC: Załóżmy, że uda ci się wejść do Sejmu. Mamy tam dyscyplinę partyjną. Z list KO startują mniej, ale też bardziej konserwatywni politycy. Załóżmy, że musisz głosować tak jak partia, a nie jest to do końca zgodne z twoim poglądem. I co wtedy?
SK: Nie mam zbyt wiele takich obaw, ponieważ ja z poglądami swojej partii się mocno utożsamiam. Zieloni są odrębną częścią i my nie głosujemy tak, jak nam Koalicja Obywatelska każe. Można tu przytoczyć przykład głosowań ws. darmowych autostrad. Mamy swoje poglądy. Nasi przedstawiciele głosowali inaczej niż KO. Zieloni są postępowi, gospodarczo socjalliberalni. Zgadzam się z tymi rzeczami.
WIDEO: San Kocoń, aktywiszcze ekologiczne startuje do Sejmu z list KO
San Kocoń: Nie mam wielu wspólnych wartości z panem Giertychem
AC: Jeśli chodzi o listy KO, głośno jest m.in. o tobie i Romanie Giertychu. Chyba nie macie do końca zbieżnych poglądów.
SK: Jako partia Zieloni mamy swoje postulaty. Jestem osobą, która na ulicy walczy o klimat, środowisko oraz prawa zwierząt. Moje bycie w KO to sprawa drugorzędna. Poprzednia kadencja pokazała, że współpraca między nami a KO układała się dobrze, nie było przeciwwskazań, by ją kontynuować. Są partie centrowe, centrolewicowe, ale pamiętamy o różnicach i podobieństwach, dzięki którym możemy iść razem.
ZOBACZ: D. Tusk o R. Giertychu: Też nie jestem zachwycony jego miejscem na listach
Nie mam wielu wspólnych wartości z panem Giertychem, ale łączy nas to, że idziemy razem w tej koalicji postulatów bliskich centrum. Nie spotykamy się osobiście, nie rozmawiamy ze sobą, ja nie odpowiadam za jego poglądy, nigdy nie zdarzyło mu się podać mi ręki. Ja reprezentuję Zielonych, których współpraca w ramach KO układa się dobrze.
AC: W internecie wylało się na ciebie sporo hejtu. Nie odpowiedziałoś jeszcze na te wszystkie komentarze po twoim przedstawieniu się jako "aktywiszcze"?
SK: Nie mam zamiaru na to odpowiadać, niektóre komentarze widziałom, niektóre zgłaszam. Nie mam zamiaru wchodzić w dyskusje, bo nie będę siedzieć na Twitterze. Moim obszarem działania jest ulica, chcę rozmawiać o prawach zwierząt, edukować o inkluzywności, LGBT+. Ktoś może zadać kulturalne pytanie, chętnie na nie odpowiem. Ale rolą polityka nie jest siedzenie w mediach społecznościowych i odpowiadanie na bzdety, bo to strata czasu.
Natomiast jest mi przykro. Ten hejt dochodzi do mojej rodziny. Monitoruję, co pisze się o mnie w mediach i wtedy reaguję, jak podane jest coś niezgodne z prawdą. Anonimowymi ludźmi zbytnio się nie przejmuję, trzeba ten kraj zmieniać. Naprawdę nie spodziewałom się fali hejtu, byłom wśród innych działaczy i działaczek, miałom wyjść i przedstawić się, opowiedzieć o sobie przez 30 sekund. Co w takim czasie można powiedzieć? Po powrocie z Warszawy na drugi dzień piszą znajomi i mówią: sprawdź social media. Dla mnie to był szok, zapomniałom o tak nienawistnych osobach.
AC: Nie mogłabym nie zapytać o spór aborcyjny. Jakie są twoje poglądy w tej sprawie?
SK: Aborcja ma być refundowana, bezpieczna i dostępna niezależnie od powodu do 12. tygodnia ciąży. Nie czuję się obecnie specjalistą w tym temacie, aby te granice przesuwać. Tego 12. tygodnia jestem pewne. Każda osoba z macicą powinna mieć tę możliwość.
AC: Czy jest coś, czego możemy się spodziewać od ciebie podczas kampanii? Jakiegoś happeningu, akcji w mediach społecznościowych? A może wyjdziesz na ulicę?
SK: Moim celem na tę kampanie było zaistnienie Zielonych w świadomości Krakowa i okolic. Z drugiej strony mocna działalność na TikToku - jako młoda osoba chce rozmawiać z młodymi. Ponad połowa najmłodszych wyborców nie chce iść głosować. Mnie to przeraża, dlatego działam. Pokazuję, że jest alternatywa i można coś dla siebie wybrać spośród partii. Mówię młodym: chodź, porozmawiajmy o polityce. Natomiast nie spodziewałom się takiego zainteresowania mediów i może faktycznie coś wykombinuję z tym wyjściem na ulicę. Dziennikarki i dziennikarze zmotywowali mnie, żeby dać z siebie więcej.
Czytaj więcej