"Istnieje życie po śmierci". Lekarz przedstawił dowody
Lekarz z Kentucky twierdzi, że ma niezbite dowody na istnienie życia po śmierci. Doktor Jeffrey Long zbadał ponad pięć tysięcy przypadków pacjentów, którzy przeżyli "doświadczenie bliskie śmierci" i twierdzi, że nie da się znaleźć naukowego wyjaśnienia zachodzących wtedy zjawisk.
Doktor Jeffrey Long, onkolog radiolog z Kentucky, w 1998 roku założył Fundację Badań nad Doświadczeniem Bliskim Śmierci (near-death experience, NDE). Long zbiera historie osób, które zgłosiły NDE i naukowo je analizuje.
ZOBACZ: Lekarze orzekli zgon. Zmarły "ożył" tuż przed sekcją zwłok
Według niego NDE doświadczają osoby, "które są w śpiączce lub w stanie śmierci klinicznej, ale mają świadome doświadczenia podczas których widzą, słyszą, czują emocje i wchodzą w interakcję z innymi istotami".
Przez kilkadziesiąt lat lekarz zbadał ponad pięć tysięcy przypadków pacjentów, którzy przeżyli "doświadczenie bliskie śmierci".
"Z pewnością istnieje życie pozagrobowe"
Teraz podzielił się wynikami swoich obserwacji w serwisie Insider. Mężczyzna jest przekonany, że jego badania "bez wątpienia" dowodzą istnienia życia po śmierci.
"Byłem sceptyczny w tej sprawie, ale w obliczu przytłaczających dowodów doszedłem do wniosku, że z pewnością istnieje życie pozagrobowe" - poinformował.
Chociaż każdy przypadek NDE jest inny, doktor zauważył kilka wspólnych wzorców. Według niego około 45 proc. pacjentów, którzy przeżyli doświadczenie bliskie śmierci, zgłasza obcowanie poza własnym ciałem. "Ich świadomość oddziela się od ciała fizycznego i zwykle unosi się nad nim, pozwalając im widzieć i słyszeć, co dzieje się wokół nich" - wskazał.
ZOBACZ: Australia: 23-latka zdecydowała o eutanazji. Jeden z ostatnich dni życia spędziła na plaży
Long przytoczył również przypadek kobiety, która straciła przytomność podczas jazdy konnej po szlaku, ale "jej świadomość podróżowała wraz z koniem, gdy ten galopował z powrotem do stodoły".
Później "była w stanie dokładnie opisać, co wydarzyło się w stodole", mimo że jej ciała fizycznie tam nie było.
Inni pacjenci opowiadają że zostali przeniesieni do innego wymiaru, przeszli tunelem, zobaczyli jasne światło, zostali przywitani przez zmarłą ukochaną osobę i obserwowali, jak ich życie "przelatuje im przed oczami".
"Większość ludzi zgłasza wszechogarniające uczucie miłości i spokoju. Czują, że ta inna kraina jest ich prawdziwym domem" - twierdzi doktor.
"Nie znalazłem żadnego naukowego wyjaśnienia"
Long twierdzi, że chociaż historie o jasnym świetle, tunelu i bliskich brzmią banalnie, podobnych wizji doświadczają małe dzieci, które siłą rzeczy nie mogły wcześniej słyszeć o podobnych historiach.
"Nie znalazłem żadnego naukowego wyjaśnienia tych doświadczeń" - twierdzi Long.
"Czytałem badania dotyczące mózgu i rozważałem wszelkie możliwe wyjaśnienia NDE. Najważniejsze jest to, że żaden z nich nie trzyma się kupy" - podkreślił.
ZOBACZ: Liban: mężczyzna uznany za zmarłego "ożył" na pogrzebie
Long nie jest jedyną osobą, która prowadzi badania nad tym zjawiskiem. Innym ekspertem w tej dziedzinie jest dr. Bruce Greyson, emerytowany profesor psychiatrii i nauk neurobehawioralnych na Uniwersytecie Wirginii, który zainspirował się do zbadania NDE po tym, jak przeżył jedno z nich.
Zgadza się on z Longiem, że nie ma dwóch identycznych NDE, ale skatalogował kilka cech wspólnych. Według jego badań NDE są dość powszechne i zgłasza je około 10-20 proc. osób bliskich śmierci, czyli około 5 proc. całej populacji.
Z jego obserwacji wynika, że wiele osób "wychodziło" ze swojego ciała, widziało jasne światło i ponownie spotkało się ze zmarłą ukochaną osobą.
- Myślę, że dowody w przeważającej mierze wskazują na to, że ciało fizyczne nie jest tym, czym jesteśmy - powiedział w rozmowie z "The Post" w 2021 roku. - Wydaje mi się, że istnieje coś, co może trwać po śmierci ciała - dodał.
Czytaj więcej