USA: Katastrofa strażackiego śmigłowca na Florydzie. Wielka wyrwa w zamieszkałym budynku
Helikopter biorący udział w strażackiej akcji doznał awarii. Pilot nie był w stanie bezpiecznie wylądować maszyną, która zniszczyła mieszkalny budynek. Na krążących w sieci nagraniach widać, jak dymiący helikopter z impetem uderza w dach. Zarejestrowano też spore uszkodzenia budowli. Amerykańskie media podają, że ranni trafili do szpitala. Według różnych źródeł to dwie lub trzy osoby.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek około 8:45 (14:45 w Polsce) przy Pompano Beach w stanie Floryda. Helikopter straży pożarnej leciał do zdarzenia w mieście North Lauderdale i wtedy nagle uległ awarii. Maszyna zaczęła się dymić, opadać, aż w końcu pilot całkowicie stracił nad nią kontrolę
Śmigłowiec spadł na mieszkalny budynek, przebił dach, tworząc w nim wielką wyrwę i wylądował w czyimś salonie. Stało się to nieopodal szkoły średniej Blanche Ely High School.
Katastrofa helikoptera straży pożarnej. Są ranni
"Helikopter biorący udział w katastrofie to helikopter ratownictwa pożarniczego BSO. Straż pożarna Pompano Beach przetransportowała dwie osoby do lokalnego szpitala" - podało w komunikacie lokalne biuro szeryfa.
ZOBACZ: Teneryfa: Rzucał kamieniami w helikopter, który gasił pożary. 80-latek został aresztowany
Zagraniczne media informują jednak, że rannych było więcej. Podczas wypadku w maszynie znajdowały się najpewniej trzy osoby, z kolei w domu przebywali dwaj bracia. Do szpitala trafiły łącznie cztery osoby.
Część mediów podała, że trzecia osoba z helikoptera również została ranna, w wyniku czego zmarła, ale władze potwierdziły tej informacji.
W okolicy zablokowano drogi na czas prowadzenia działań. W wyniku zderzenia doszło także do pożaru, dlatego na miejsce przybyło pięć zastępów strażackich.