Hiszpania. Niepokojące ostrzeżenia na ulicach. Wymierzone w turystów
W wodzie znajdują się niebezpieczne meduzy, na plażę trzeba iść trzy godziny, a jak już tam trafisz, to i tak będzie zamknięta - to tylko niektóre z fałszywych ostrzeżeń, które stworzyli Katalończycy. Chcą dzięki nim odstraszyć turystów - szczególnie z Wielkiej Brytanii.
Na hiszpańskich plażach w sezonie roi się od turystów. Duża część z nich to obywatele Wielkiej Brytanii. Dlatego też akcja mieszkańców Katalonii jest wymierzona właśnie przeciwko nim.
Katalończycy chcą odzyskać swoje plaże
W celu pozbycia się niechcianych turystów ze swoich ulubionych miejsc, utworzono grupę o nazwie Caterva (po łacińsku grupa). Prowadzą oni swoje media społecznościowe, w których pokazują fałszywe ostrzeżenia przed różnymi niebezpieczeństwami.
Takie znaki pojawiły się m.in. na plażach w Cala Morlanda, Cala Petita, Porto Cristo, Cala Murta, Cala Magraner i Cala Bóta.
Wszystkiemu winny jest kapitalizm
Informacje na tabliczkach są w języku angielskim, wyglądają też profesjonalnie. Mieszkańcy zadbali również o to, aby na ten fortel nie nabrali się ich rodacy. Na grafikach małym druczkiem zamieszczono opis po katalońsku, tłumaczący że na plaży nic im nie grozi.
"Wejdź. Niebezpieczeństwo nie polega na osunięciu się ziemi, ale na przeludnieniu" - napisano na jednej z nich.
ZOBACZ: Grecja, Włochy, Chorwacja, Cypr, Bułgaria, Tunezja, Egipt, Turcja. Na co uważać podczas wyjazdu?
Grupa zachęca również do włączenia się w akcje. "Jeśli chcesz wykorzystać obrazki i wydrukować plakaty, wystarczy, że poprosisz nas, a my wyślemy ci je w dobrej jakości. Kontynuujmy walkę!" - apelują.
Dla nich to nie tylko walka z tłumem turystów, ale przede wszystkim z kapitalizmem.
"Uzurpacja zatoczek jest tylko kolejnym wyrazem tego, jak kapitalizm wykorzystuje działalność gospodarczą, taką jak turystyka, doprowadzona do skrajności, do wysuszenia terytorium i wydobycia z robotników maksymalnego zysku" - podkreślają aktywiści.
Czytaj więcej