"Interwencja". Sprzedają okna, drzwi, bramy. Polują na zaliczki

Polska
"Interwencja". Sprzedają okna, drzwi, bramy. Polują na zaliczki
Interwencja

Nawet kilkadziesiąt osób z Kujaw mogło zostać oszukanych przez firmę, którą prowadzi rodzina W. spod Grudziądza. Oferowała ona montaż okien, drzwi, żaluzji, bram. Nieuczciwi przedsiębiorcy pobierali wysokie zaliczki za usługi, ale z zobowiązań się nie wywiązywali. Materiał "Interwencji".

Pan Krzysztof z Bydgoszczy kończy budowę domu. Zamówił osiemnaście okien różnej wielkości. Wpłacił 30 tysięcy zaliczki. Okien nie otrzymał.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Siedem miesięcy w celi. Wzięto go za… przestępcę

 

- Sprawa dotyczy okien, są obecnie zamontowane, ale to są inne okna. Na etapie wyborów zdecydowaliśmy się na firmę Krzysztofa W. Był z nim dobry kontakt, okna były dobrej jakości i w dobrej cenie. Po mniej więcej miesiącu ten kontrakt się urwał. Przestał odbierać telefony, odpisywać na maile, SMS-y. Dzień przed terminem montażu wybrałem się do niego. Nie był w stanie mi odpowiedzieć, kiedy okna zamontuje, w ogóle się nie tłumaczył - opowiada Krzysztof Walczyk.

"To było świadome działanie"

Właścicielem firmy formalnie jest Tymoteusz W., ale to jego ojciec Krzysztof zajmował się jej prowadzeniem. Razem z jednym z poszkodowanych mężczyzn ekipa "Interwencji" pojechała do bydgoskiej siedziby firmy. Drzwi były jednak zamknięte na kłódkę. W sklepie obok dziennikarze dowiedzieli się, że rodzina W. nie rozliczyła się nawet ze spółdzielnią mieszkaniową z czynszu za wynajem.

 

- Oszukał nas, było to świadome działanie, bo w momencie, w którym zabrał zaliczkę, a udało mi się później skontaktować z firmą, od której brał okna, to nasze zlecenie nie zostało zamówione w tej firmie. Wziął pieniądze, nie zamówił - mówi poszkodowany Krzysztof Walczyk.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Walczy z samowolą budowlaną. Boi się o bliskich

 

Państwo Rudniccy zamówili szesnaście okien. Wpłacili na konto firmy prowadzonej przez rodzinę W. 15 tysięcy złotych. Zamówionych w grudniu zeszłego roku okien nie otrzymali do dziś. Pieniędzy także nie odzyskali. Przyznają, że skusiła ich nie tylko niska cena, ale też darmowe czujniki alarmu i gratisowe uszczelnienie okien, które były w ofercie.

 

­- Czas oczekiwania to było dziesięć tygodni. Gdy zbliżał się ten czas, zacząłem kontaktować się z panem Krzysztofem. Próbowałem się dodzwonić przez miesiąc, przesyłał mi SMS-y, że jest problem z szybami, profilami. Zwalał winę na producenta okien – opowiada Jarosław Rudnicki.

 

- Brak okien opóźnił ekipę od tynków, podłóg, wszyscy musieli czekać, bo okna nie dojechały, musieliśmy zamówić nowe okna. Budowa opóźniła się o pół roku. Musieliśmy też dobrać kredyt, bo nasze 15 tysięcy zł. zawłaszczyli W. – dodaje Katarzyna Rudnicka.

"Przestał odbierać telefon"

Tomasz Klawikowski spod Inowrocławia w styczniu zamówił antywłamaniowe żaluzje zewnętrzne. Na pomiary przyjechał Krzysztof W. Przedsiębiorca zobowiązał się w ciągu miesiąca wykonać usługę. Jednak przepadł wraz zaliczką. Poszkodowany o  sprawie powiadomił policję.

 

- Cały kontakt był przez maila albo telefonicznie. Po rozmowie pan przyjechał na pomiar. Dostałem wycenę, wpłaciłem zaliczkę 2800 zł. Mówił, że ma obsunięcie czasowe na innych pracach, że pogoda, że samochód się popsuł. Do czasu aż przestał odbierać telefon – wspomina Tomasz Klawikowski.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Nie może podjąć pracy, ZUS odmawia świadczeń

 

- W tej chwili ustalonych mamy sześciu poszkodowanych, których straty w wyniku niewywiązywania się z umowy sięgają 100 tysięcy zł. Wiem, że policjanci ustalili kolejnych piętnaście osób, do których będą docierać. Firma siedzibę ma pod Grudziądzem, ale punkt sprzedaży mieścił się na osiedlu Fordon w Bydgoszczy. Apelujemy do osób, które czują się poszkodowane, aby zgłaszały się do najbliżej jednostki policji, to zostanie do nas przekazane – mówi Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

 

Ekipa "Interwencji" kilkukrotnie próbowała porozmawiać z Krzysztofem W. lub jego synem. Ich firma zarejestrowana jest w domu pod Grudziądzem. Drzwi im jednak nie otworzono.

 

- Myślę, że działał z pełną premedytacją, zgłosiły się osoby, które umowy miały podpisane z lipca zeszłego roku, ja w grudniu, a są osoby, które mają umowy z maja tego roku. Czyli był dłużnikiem, kiedy podpisywał kolejne umowy. Z pełną odpowiedzialnością pobierał zaliczki, a nie montował produktów – zaznacza poszkodowany Jarosław Rudnicki.

Założył nową firmę

Dziennikarze "Interwencji" zauważyli przez okno, że w domu, gdzie zarejestrowana jest firma, ktoś jednak przebywa. Zamiast wyjść porozmawiać, spuszczono w oknach rolety i wezwano policję. Kiedy radiowóz podjechał pod posesję, nikt ze zgłaszających nawet nie wyszedł do oczekujących funkcjonariuszy.

 

ZOBACZ: "Interwencja": "Potraktowali nas jak śmieci". Bez pensji i świadectw pracy

 

- Teraz, z tego co wiem, założył nową firmę, oferuje montaż klimatyzacji. Współczuję ludziom, którzy na niego trafią. Nie wierzę w żadne jego słowo. Wiem, że nie dotrzyma terminów – mówi Jarosław Rudnicki.

 

- Nadal robi jakieś interesy, zamiast wziąć się do uczciwej pracy, iść pracować od 8 do 16, to próbuje zakładać kolejne firmy, które nie mają szans przetrwać. Dlatego moim celem jest ostrzeżenie innych, żeby z nimi nie robili żadnych interesów, żeby nie dali mu swoich pieniędzy – dodaje Krzysztof Walczyk.

 

Materiał wideo "Interwencji" obejrzysz TUTAJ.

dk/wka / Interwencja
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie