Fest Festival odwołany. Niektórzy dostaną zwrot pieniędzy, inni nie. Sprawdzamy, o co chodzi
Po tym, jak Fest Festival został oficjalnie odwołany, zapanował chaos. Uczestnicy, którzy dopiero wczoraj dowiedzieli się o zmianie planów, zachodzą w głowę, jak odzyskać niemałe pieniądze za swoje bilety. Problem w tym, że jedni dostaną zwrot, inni mogą się go nie doczekać. Najmłodsza publiczność wydała na karnet własne kieszonkowe. Teraz mówią nam, jak wygląda ich sytuacja.
Wielkie święto muzyki na Śląsku oficjalnie odwołane. To jednak tylko początek całej listy rozczarowań, z którymi zmierzyć się muszą uczestnicy tego wydarzenia. Park Śląski w dniach 9-13 sierpnia miał stać się miejscem spotkań artystów i fanów muzyki. Festiwalowe miasteczko miało oferować nie tylko koncerty muzyków z Polski i zagranicy - w planach były też akcje społeczne, warsztaty i wiele innych atrakcji.
Fest Festival odwołany. Co dalej?
Organizatorzy do samego końca trzymali uczestników w niepewności. Dopiero w piątek, kilka godzin przed oficjalnym odwołaniem wydarzenia, została wstrzymana możliwość zakupu biletów. Do tego czasu, wiele uczestników i uczestniczek wciąż mogło kupować bilety. Mimo że tiry ze sprzętem, które miały przyjechać do Chorzowa, nawet nie wyruszyły z Warszawy.
Po pojawieniu się nieoficjalnych informacji o odwołaniu imprezy, na moment został opublikowany oficjalny komunikat organizatorów. Szybko jednak zniknął ze strony. Wrócił kilka godzin później z zablokowaną możliwością dodawania komentarzy.
Zwroty za bilety. Jedni dostaną, drudzy nie
W sobotę od rana na facebookowej grupie "BILETY Noclegi Fest Festiwal 2023 Chorzów Park Śląski" panuje chaos. Użytkownicy prześcigają się w dodawaniu kolejnych zapytań i dzieleniu wątpliwościami. Chodzi o zwrot pieniędzy.
Bilety na festiwal można było kupić na różne sposoby. Jak czytamy w regulaminie imprez organizowanych przez Fest Festival organizatorzy rekomendowanych było kilka zweryfikowanych metod. Wśród najpopularniejszych: eBilet, Goingapp.pl, FollowTheStep.
W zależności od pośrednika i strony, z której kupowało się bilet, teraz uczestnicy otrzymują różne komunikaty. Jedni dostają dobre wiadomości, inni niestety złe.
"Festi Festival zaplanowany na 9-13.08.2023 został odwołany. Wkrótce zwrócimy Ci pieniądze. Może to zająć do 14 dni - jednak zazwyczaj to nie dłużej niż trzy dni robocze. Zwrot całości wpłaconych środków nastąpi automatycznie - nie musisz podejmować żadnych dodatkowych działń. Gdy zwrócimy pieniądze - wyślemy potwierdzenie mailowe" - taki komunikat przesłany drogą mailową otrzymali ci, którzy zakupili bilety na festiwal przez eBilet.
Uczestnicy mogą więc spać spokojnie. Niezależnie od tego, czy kupili jeden dzień, czy cały karnet - dostaną zwrot pieniędzy bez podejmowania jakichkolwiek działań. Inaczej jest w przypadku "Goingapp.pl".
Going odsyła do organizatora. Ten ogłosił upadłość
W przypadku Going sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, bo maile przychodzą różne, a wszystko zależy jedynie od... daty zakupu biletu. Uczestnicy, którzy zdecydowali się na zakup przed 7 listopada zeszłego roku, dostaną zwrot - wszyscy ci, którzy na wyjazd zdecydowali się później - najprawdopodobniej nie dostaną swoich pieniędzy.
"Cześć, w imieniu organizatora wydarzenia FEST FESTIVAL informujemy, że zostało ono ODWOŁANE. Jak odzyskać środki za bilety? W przypadku zwrotu ceny za bilety skontaktuj się bezpośrednio z organizatorem wydarzenia (będącym sprzedawcą biletu)" - czytamy w wiadomościach.
Tymczasem, organizator zdążył już ogłosić upadłość finansową, w związku z czym nie ma obowiązku wypłacić pieniędzy.
"Wszyscy posiadający bilety mogą ubiegać się o zwrot środków, niestety, w obecnej sytuacji zmuszeni zostaliśmy do uruchomienia postępowania upadłościowego, co uniemożliwia na ten moment wypłatę jakichkolwiek należności przez spółkę" - czytamy w oświadczeniu Fest Festivalu.
"Dwa modele sprzedaży". Klienci pechowi i szczęśliwcy
Jak to możliwe, że mimo tej samej aplikacji, tylko niektórzy dostaną zwrot kilkuset złotych za bilety? Tutaj z wyjaśnieniem przychodzi oświadczenie samego Going, który po uprzednim wyrażeniu niemalże czynnego żalu ze spokojem tłumaczy, że prowadził dystrybucję biletów na wydarzenie w dwóch modelach: agencyjnym, gdzie klienci zawierali umowę sprzedaży z organizatorem Fest Festival sp. z o.o. oraz wcześniej do 7.11.2022 w modelu sprzedaży własnej. Tylko klienci z drugiej grupy "załapią się" na zwrot.
Going próbuje jednak złagodzić nastroje i uspokaja wszystkich sfrustrowanych, niedowierzających i niedoszłych uczestników IV Fest Festivalu. Zauważa, że pierwszej grupie zostaną zwrócone przecież koszty za opłaty manipulacyjne. To kwota wahająca się w graniach kilkunastu złotych.
"Zwrócimy koszty manipulacyjne"
"Going jako pośrednik udostępniający sprzedawcy biletów możliwość ich oferowania przez swój system - zwróci Ci pełną kwotę opłaty serwisowej w ciągu 14 dni roboczych. Zwrot opłaty nastąpi automatycznie więc nie musisz podejmować dodatkowych działań" - czytamy dobrą nowinę.
Brak jasnych komunikatów, różne zasady dla osób w tej samej sytuacji i regulaminowe kruczki powodują, że wszyscy ci, którzy mieli już spakowane walizki na wyjazd do Chorzowa, wypuścili je z rąk i usiedli do komputera. Teraz rozpisują się na forach i w mediach społecznościowych z prośbą o pomoc w odzyskaniu swoich pieniędzy. Choćby po to, żeby wciąż jeszcze ratować swoje wakacje.
"Kupiłam bilety z odłożonego kieszonkowego"
Warto zauważyć, że poza dorosłymi koncertowiczami, którzy w ostateczności po prostu przeklną i machną na to ręką, na koncert wybierało się też ogromne grono młodych ludzi. Nastoletnia publiczność Janna, który dał się poznać na tegorocznym Konkursie Piosenki Eurowizji, nie wie, do kogo zwrócić się w swojej sprawie.
- Kupiłam bilet na festiwal 9 czerwca. Zapłaciłam za niego z mojego odłożonego kieszonkowego. Całość wyniosła 435 zł. Nie ukrywam, że jest mi przykro, miałam nadzieje spotkać się ze znajomymi i zobaczyć moich ulubionych wykonawców - mówi w rozmowie z polsatnews.pl jedna z niepełnoletnich uczestniczek.
Jak dodaje, wysłała już maile z prośbą o zwrot środków, ale nie dostała na razie żadnej odpowiedzi. Zakupu dokonała przez wspomniany Going. Zwrotu swojego kieszonkowego może się więc nie doczekać.
Nie tylko bilety. Kosztu transportu to kolejny wydatek
18-letnia Weronika ze Szczecina relacjonuje, że pierwszy bilet kupiła na początku czerwca i w ostatnich dniach postanowiła dokupić kolejny. - Chciałam zobaczyć moich innych ulubionych artystów, nie wiedziałam kiedy będę mogła ich znowu zobaczyć, więc wydawało mi się że to ostatnia szansa - zwierza się nam.
Same bilety wyniosły Weronikę ponad 800 złotych. - Co do zwrotów, nie dostaję dużo informacji, jedynie że "ten za opłaty serwisowe będzie automatyczny". Odpowiedzi na wysłanego maila wciąż nie dostałam - dodaje.
- Zdecydowanie pokrzyżowało mi to plany na wakacje, miałam już cały wyjazd zaplanowany a teraz nie wiem nawet, co robić, bilety na pociągi kupione, będę musiała jechać na drugi koniec Polski bez żadnego konkretnego celu - mówi i załamuje ręce.