Marcin Przydacz o słowach Donalda Tuska: Skrajnie nieodpowiedzialne

Polska
Marcin Przydacz o słowach Donalda Tuska: Skrajnie nieodpowiedzialne
Polsat News
Szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz w "Gościu Wydarzeń"

- Nie chcę straszyć, że dojdzie do bezpośredniego ataku, ale nie możemy tego lekceważyć - mówił w programie "Gość Wydarzeń" szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, odnosząc się do kwestii obecności wagnerowców przy polskiej granicy. - Donald Tusk próbuje piec polityczną pieczeń, tak jakbyśmy nie mieli wojny za wschodnią granicę - dodał.

- Obecność wagnerowców na Białorusi jest faktem. Mówił o tym wprost Alaksandr Łukaszenka. Wiemy, że w Moskwie i w Mińsku zapadła decyzja o dyslokowaniu tych, składających się z kryminalistów, jednostek prywatnej armii Jewgienija Prigożyna na Białorusi - powiedział w "Gościu Wydarzeń szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta Marcin Przydacz. - Białoruś prowadzi wrogą politykę wobec państw Unii Europejskiej, także i Polski - dodał doradca prezydenta.

Wagnerowcy przy Przesmyku Suwalskim. "Potwierdzają to Amerykanie i Ukraińcy"

Marcin Przydacz zwrócił uwagę na działania dezinformacyjne prowadzone przez Rosję i Białoruś na różnych polach. - Obecność wagnerowców na terytorium Białorusi jest potwierdzona przez wiele instytucji do tego powołanych. Potwierdzają to Amerykanie, Ukraińcy, którzy przecież też obserwują, co się dzieje - podkreślił.

 

Wideo: Szef BPM o wagnerowcach koło polskiej granicy: To nieprzewidywalni kryminaliści

 

 

- Są przesuwane jednostki cięższego sprzętu. Nie mówię tutaj o ogromnych jednostkach, ale samochody, sprzęt wykorzystywany rzekomo do szkolenia, ale nigdy nie wiemy, co planuje Alaksandr Łukaszenka. Mówił o tym premier, że ponad 100 wagnerowców zostało przesuniętych w stronę granicy polsko-litewskiej - zaznaczył w "Gościu Wydarzeń" szef BPM.

 

Dodał, że po naszej stronie granicy znajdują się tysiące funkcjonariuszy. - Mamy zabezpieczoną ją płotem, który został zbudowany wbrew malkontentom i krytykom. Przewodniczący Tusk mówił nawet, że ten płot nigdy nie powstanie. Powstał i dzisiaj spełnia swoją rolę - powiedział Marcin Przydacz.

 

- Jasnym jest, że 100 żołnierzy, nawet najbardziej agresywnych, nie spowoduje rozpętania ogromnego konfliktu, ale może jest to zarzewie pewnego rodzaju działań zaczepnych, mogą to być działania hybrydowe - podkreślił Przydacz.

Marcin Przydacz o wpisie Donalda Tuska: Próbuje piec polityczną pieczeń

Marcin Przydacz został zapytany przez prowadzącego również o wpis Donalda Tuska, w którym szef PO stwierdził, że "PiS szuka pomocy wagnerowców ze strachu przed wyborami". - Trudno to komentować, to opinie lekceważące problemy na naszej wschodniej granicy - podkreślił szef BPM w rozmowie z Marcinem Fijołkiem.

 

- Rozumiem, że Donald Tusk na wszystko spogląda tylko przez pryzmat wyborczy, jego interesu politycznego. Próbuje piec jakąś swoją polityczną pieczeń, tak jakbyśmy nie mieli wojny za naszą wschodnią granicą. Jakbyśmy nie mieli rosyjskiej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, jakby tam nie spadały rakiety i tak, jakbyśmy nie mieli Alaksandra Łukaszenki, który udzielał swojego terytorium do ataku na Ukrainę - stwierdził szef BPM Kancelarii Prezydenta.

 

ZOBACZ: Wagnerowcy w pobliżu Przesmyku Suwalskiego. Ilu mundurowych chroni naszą granicę?

 

Przydacz podkreślił, że polskie służby cały czas monitorują sytuację na granicy. - Nie chcę tutaj straszyć, że na pewno dojdzie do jakiegoś bezpośredniego ataku, ale nie możemy tego lekceważyć - powiedział Marcin Przydacz.

 

- Trudno jest powiedzieć, co zrobią Prigożyn, Łukaszenka, wagnerowcy. To są kryminaliści, ludzie wyciągnięci z więzień, którym obiecano pieniądze, sławę, różne rzeczy. Oni są nieprzewidywalni. Ich obecność blisko naszej granicy nie może nie stanowić dla nas zagrożenia - zaznaczył szef BPM.

Szef BPM o sytuacji na granicy

Zdaniem Marcina Przydacza wagnerowcy mogą prowadzić działania destabilizujące na polskiej granicy. - Mamy doświadczenia związane z przepychaniem migrantów. Być może dzięki płotowi tych historii jest trochę mniej, ale ciągle są próby - powiedział prezydencki doradca.

 

- Zrobimy wszystko, żeby - również na zasadzie odstraszania - nikt na kierunku wschodnim nawet nie pomyślał o tym, że można próbować destabilizować polską granicę - podkreślił Marcin Przydacz.

 

ZOBACZ: Nowe zdjęcia obozu wagnerowców na Białorusi. Zauważono ważny szczegół

 

Pytany o ewentualne zwołanie przez prezydenta Andrzeja Dudę Rady Bezpieczeństwa Narodowego, Marcin Przydacz stwierdził, że jest to wyłącznie ciało doradcze. - Zbierała się tuż po szczycie NATO, gdzie tematy Białorusi i wagnerowców były omawiane - dodał szef BPM.

Kiedy poznamy datę wyborów parlamentarnych?

Doradca prezydenta był również pytany przez Marcina Fijołka w "Gościu Wydarzeń" o datę wyborów parlamentarnych. - Myślę, że pan prezydent ogłosi wybory w perspektywie kilku dni. Tak naprawdę pan prezydent ogłosi wybory w perspektywie następnych dwóch tygodni, bo tak stanowi polska Konstytucja - powiedział Marcin Przydacz.

 

- To jest prerogatywa i decyzja samego prezydenta. Skoro kadencja kończy się 12 listopada, to do 14 sierpnia powinny być ogłoszone wybory. Mam wrażenie, że opozycja, nie mając krzty programu, zaczyna dyskutować o tym, kiedy będą wybory. Cztery lata temu wybory odbyły się 13 października, prezydent ogłosił je 6 sierpnia, więc mniej więcej w podobnym czasie, jaki mamy teraz - podkreślił szef BPM Kancelarii Prezydenta.

 

ZOBACZ: Jarosław Kaczyński: Wybory odbędą się w terminie

 

Doradca prezydenta odniósł się także do zarzutów, że strona rządowa może przed oficjalnym głoszeniem kampanii wyborczej wydawać pieniądze bez ograniczeń. - Opozycja również spotyka się, Donald Tusk wielokrotnie bywał na spotkaniach, organizuje wydarzenia, marsze. Przychodzą do mediów i dyskutują. Nie widzę tutaj przesadnej różnicy - ocenił w "Gościu Wydarzeń".

 

- Rzeczywiście, kiedy pojawi się kampania, to pojawią się też pewne limity, jeśli chodzi o wydatkowanie środków na plakaty czy banery - przyznał Marcin Przydacz.

Marcin Przydacz o nieoficjalnej kampanii wyborczej: Nie dajmy się zwariować

Szef BPM odrzucił stanowczo tezy, że obecne działania rządu stanowią kampanię wyborczą, finansowaną z budżetu państwa. - Na wszystko można spoglądać z tej perspektywy. W polityce mówi się, że kampania wyborcza zaczyna się dzień po wyborach - powiedział Marcin Przydacz.

 

- Nie dajmy się zwariować, politycy są od tego, żeby realizować konkretne zadania, ale również od tego, żeby zyskiwać poparcie społeczne i nie widzę w tym nic zdrożnego, że rządzący i opozycja starają się przez rozmowy i spotkania przekonywać wyborców - podkreślił.

 

ZOBACZ: Radę Bezpieczeństwa Narodowego bez D. Tuska. M. Przydacz: Równie dobrze można zaprosić Merkel

 

Zdaniem Marcina Przydacza rządowe pikniki na trzy miesiące przed wyborami nie są nadużyciem publicznych pieniędzy. - Takie pikniki przez ostatnie lata organizowane były przez Wojsko Polskie czy przez różne ministerstwa na dzień dziecka. Jakoś wtedy nie było takich zarzutów. Nie może być tak, że rząd nie może spotykać się z ludźmi i rozmawiać z nimi, bo pojawi się jakiś zarzut - podkreślił szef BPM.

 

- Ja akurat byłem w Łowiczu, przepiękne miasto, radośni i uśmiechnięci ludzie. Można było z nimi porozmawiać. Na tym polega praca publiczna, żeby nie zamykać się jak Bronisław Komorowski w 2015 roku w pałacu, bo jeszcze ktoś zada trudne pytanie - podkreślił Marcin Przydacz.

Marcin Przydacz: Rząd przed wyborami nie może zamykać działalności

Szef BPM dopytywany przez Marcina Fijołka o kwestię wydatkowania pieniędzy publicznych na promocję działań partii rządzącej stwierdził, że rząd "nie może zamykać całej swojej działalności". - Ostatnie cztery lata organizowano różne spotkania, konsultacje i dyskusje. Równolegle oczywiście dzieją się także spotkania czysto partyjne - podkreślił Marcin Przydacz.

 

- Pytano mnie dziś w Łowiczu, jakie mamy pomysły na rządzenie w najbliższych miesiącach. Najczęściej dzielono się różnymi opiniami, a jeszcze częściej wysyłano sygnał akceptacji, że dużo środków finansowych trafiło do polskich samorządów, że polepszyły się infrastruktura drogowa, szkolna, szpitalna i programy społeczne - powiedział rozmówca Marcina Fijołka.

M. Przydacz o starcie w wyborach: Dyskusje są przedwczesne

Szef BPM odniósł się także do kwestii swojego ewentualnego startu w wyborach. - Nie ma w tym momencie kampanii wyborczej, nie ma list wyborczych, więc dyskusje w tym zakresie są przedwczesne - ocenił Marcin Przydacz. 

 

- To co robię, w ramach swoich obowiązków, to praca dla pana prezydenta w kierunku polityki międzynarodowej. Odpowiadam także za komunikację, nadzorując biuro prasowe. To są moje zadania i staram się wypełniać je jak najlepiej - zaznaczył.

 

ZOBACZ: Przydacz: Nie może być tak, że na pierwszych stronach gazet jest tylko sytuacja w Ukrainie

 

Marcin Przydacz dodał, że pochodzi z Wielunia i mieszka w powiecie pajęczańskim. - Nie ma powodów, żebym w niedzielę wakacyjną nie mógł spotkać się ze swoimi znajomymi. (...) Wybory oczywiście są w perspektywie dalszej, ale ja także spotykałem się ze swoimi przyjaciółmi - podkreślił.

Doradca prezydenta: Oczekujemy od Ukrainy zniuansowania komentarzy

Szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta zabrał również głos na temat słów premiera Ukrainy Denysa Szmychala i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, dotyczących blokowania przez Polskę eksportu ukraińskiego zboża do Unii Europejskiej.

 

- Jeżeli chodzi o kwestie zboża, mamy z Ukrainą rozbieżne interesy. Rząd polski zawsze będzie stał po stronie polskiego rolnika. Wspieraliśmy Ukrainę i oczekujemy od strony ukraińskiej zniuansowania swoich komentarzy. Polska wykonała od Ukrainy bardzo dużo, zarówno na poziomie rządowym jak i zwykłych Polaków - zaznaczył Marcin Przydacz. - Tego typu komentarze, zaostrzające sytuację, są po prostu niepotrzebne i nie na miejscu - dodał.

 

Zdaniem prezydenckiego doradcy sposobem na rozwiązaniem problemu jest odblokowanie kanału czarnomorskiego, czyli eksportu zboża drogą morską z portu w Odessie. - Trzeba naciskać na Rosję, aby odblokowała ten dobrze funkcjonujący kanał, bo tamtędy te miliony ton zboża mogą płynąć - powiedział.

 

- Nie może być tak, że ktoś będzie zalewał w sposób niekontrolowany polski rynek - podsumował szef BPM.

 

Wcześniejsze odcinki programu można obejrzeć TUTAJ.

pgo/jkm / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie