Największa akcja ewakuacyjna w historii Grecji. Kolejne tereny w ogniu
W Grecji ogień zajmuje coraz więcej terenów. Pożary pojawiły się m.in. na Korfu i drugiej co do wielkości wyspie w tym kraju - Euboea. Z kolei najwyższy poziom zagrożenia pożarowego odnotowano na Krecie. Wiceminister sportu i turystyki Andrzej Gut-Mostowy, który akurat przebywa na wakacjach na Rodos, przyznał w rozmowie z Polsat News, że - jego zdaniem - zawiodły aspekty techniczne.
Największy pożar trwa obecnie na Rodos, a władze zarządziły ewakuację kilkunastu tysięcy osób, wśród nich ponad tysiąc Polaków. Jest to największa akcja ewakuacyjna w historii Grecji. Rząd w Atenach powołał specjalny sztab kryzysowy, który ma kierować akcją ewakuacji zagranicznych turystów.
Ewakuacja z greckich wysp
Jak wskazywał reporter Polsat News, na wyspie Rodos ewakuowano 19 tys. ludzi, z czego 16 tys. musiało opuścić swoje apartamenty i hotele. Zostali przewiezieni do centrów pobytów tymczasowego. - Trzy tysiące osób zostało z kolei zabranych przez greckie służby na statki i przetransportowane drogą morską - relacjonował dziennikarz.
Wśród turystów znajdował się także wiceminister sportu i turystyki Andrzej Gut-Mostowy. W rozmowie z Polsat News wskazał, który aspekt organizacyjny zawiódł.
WIDEO: Wiceminister turystki Andrzej Gut-Mostowy z Grecji: Dramatyczna sytuacja
Wiceminister sportu i turystyki na Rodos. "Dramatyczna sytuacja"
- Pierwsze trzy doby przebywaliśmy tam, gdzie było najwięcej pożarów i najwięcej ewakuowanych. Zostaliśmy ewakuowani na 20 km do obiektów poniżej Kiotari. W tej chwili z ośrodka, w którym przez półtora dnia koczowało kilka tysięcy osób, turyści zostali już rozwiezieni do innych regionów Rodos - oświadczył.
Wspominając przebieg samej ewakuacji stwierdził, że alert w tej sprawie został wydany zbyt późno. - My spakowaliśmy się akurat 30 min przed sygnałem, ale jak wychodziliśmy z hotelu, kłęby dymu już bardzo szybko przemieszczały się na horyzoncie. Osoby, które akurat udały się na obiad, musiały w panice opuszczać ten obiekt bez bagaży, dokumentów czy pieniędzy - relacjonował wiceminister.
Andrzej Gut-Mostowy: Sytuacja wciąż jest niepewna
Stwierdził, że była to dla tych osób sytuacja "dramatyczna". - Nam udało się wszystko zebrać w ciągu kwadransa. Wiemy jednak, że osoby, które szły plażą z bagażami musiały z ręcznikami na twarzy, szczególnie dzieci, wydostać się ze strefy ognia. To były dramatyczne chwile - mówił.
- Ewakuowani byli wszyscy: Anglicy, Skandynawowie, Niemcy, wszyscy bez wyjątku - wspominał Andrzej Gut-Mostowy i zaznaczył po raz kolejny, że "mankamentem był zbyt późny alarm o ewakuacji w postaci SMS-ów rządowych.
Ocenił też, że biura podróży dbają o swoich turystów i to wszystko dobrze funkcjonuje. - Posterunki policji i kłęby dymu mówią jednak, że sytuacja w dalszym ciągu jest niepewna - podkreślił.
WIDEO: Kolejne greckie wyspy w ogniu. Trwa ewakuacja turystów
Jak wygląda sytuacja polskich turystów?
Wcześniej wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w rozmowie z Polsat News mówił, że w wielu miejscach w Grecji, nie tylko na Rodos, sytuacja jest bardzo niebezpieczna. - Jest sucho, wysoka temperatura, ryzyko szybkiego rozprzestrzeniania się ognia - wymieniał.
Jak podkreślił, polskich trustów w Grecji jest dużo. - Jesteśmy w stałym kontakcie przede wszystkim z biurami podróży - dodał. Tam - jak wskazuje - jest najlepszy i najszybszy kontakt z organizatorami.
- Te biura starają się przenosić turystów do innych hoteli, szkół, sal gimnastycznych, czyli do miejsc, które oferują greckie służby. To oczywiście są warunki dalekie od komfortowych, ale staramy się robić co w naszej mocy, żeby zapewnić wszystkim taką opiekę, która jest w tej bardzo trudnej chwili możliwa - mówił.
Biura podróży odpowiedzialne za ewakuację
Niektóre biura podróży podjęły też decyzję o wcześniejszych powrotach do kraju. - Także można powiedzieć, że ewakuacja drogą powietrzną też trwa - mówił Jabłoński. Jak wskazał wiceminister, sytuacja jest jednak zmienna, bo część podróżnych na Rodos po opanowaniu sytuacji pożarowej mogła wrócić do swoich apartamentów.
- Na Rodos 1270 osób zostało ewakuowanych z wyjazdów zorganizowanych. Te osoby zostały przetransportowane w bezpieczne miejsca. Nie wiemy, jak to wygląda dokładnie w innych częściach Grecji, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna - mówił polityk.
Podkreślił, że teraz przede wszystkim biura podróży mają odpowiednie mechanizmy, żeby działać w takich nadzwyczajnych sytuacjach. - Zachęcamy do tego, żeby kontaktować się przede wszystkim z biurami podróży. One mają wykupione ubezpieczenia - dodał Jabłoński.
Czytaj więcej