Ukradł samochód, bo chciał pojechać do kościoła
Zobaczył, że samochód jest otwarty, wsiadł do niego i odjechał. Policji tłumaczył, że zabrał auto, bo chciał pojechać do kościoła i się pomodlić. Teraz uduchowionemu złodziejowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
W niedzielny poranek dyżurny bialskiej komendy otrzymał zgłoszenie dotyczące kradzieży osobowego audi. Z relacji zgłaszającego wynikało, że auto stało z tyłu gospodarstwa pod wiatą garażową.
Właściciel samochodu słyszał dźwięk silnika. Myślał, że to ktoś z rodziny
- Niestety samochód nie był zamknięty. Wewnątrz osobówki znajdowały się kluczyki i dokumenty, a w bagażniku elektronarzędzia. Mężczyzna przyznał, że słyszał dźwięk silnika, ale był przekonany, że autem odjeżdża członek rodziny - relacjonuje komisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla z Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.
ZOBACZ: Warszawa. Ukradł żółwia ze sklepu zoologicznego. Wrócił z gadem w kieszeni po karmę
Gdy właściciel zorientował się, że samochód został skradziony, zaalarmował policję. Nie podejrzewał jednak nikogo konkretnego o kradzież jego własności.
Zabrał samochód, bo "chciał się pomodlić"
Jak się okazało, własność ukradł mieszkaniec gminy Janów Podlaski, który znajdował się wówczas na terenie powiatu łosickiego. - Posiadane informacje trafiły do mundurowych sąsiedniego powiatu, którzy podczas patrolu zauważyli poszukiwane auto. Wewnątrz znajdował się 57-latek. Mężczyzna został zatrzymany do wyjaśnienia, natomiast audi ze znajdującym się w nim sprzętem trafiło do właściciela - podała Salczyńska-Pyrchla.
ZOBACZ: Warszawa. Ukradł kawę i zaatakował ochroniarza. 19-latkowi grozi do 10 lat więzienia
Zatrzymany oświadczył, że zabrał audi, bo chciał pojechać do kościoła i się pomodlić. - Mężczyzna usłyszał już zarzuty i przyznał się do winy. O jego dalszym losie zadecyduje sąd - dodała komisarz.
Uduchowionemu złodziejowi grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.