Zakopane. Kasa przy szlaku na Gubałówkę. Żeby przejść przez prywatny teren, trzeba zapłacić

Polska
Zakopane. Kasa przy szlaku na Gubałówkę. Żeby przejść przez prywatny teren, trzeba zapłacić
Polsat News

Opłata nie jest duża, ale problem staje się coraz większy. Trasa na Gubałówkę, wzdłuż ogrodzenia kolejki szynowej, kosztuje pięć złotych. Nie ma zgody Polskich Kolei Linowych, ale nie jest pewne czy musi być, skoro teren jest prywatny. Wielu turystów decyduje się więc zapłacić, żeby w spokoju kontynuować wędrówkę.

Turyści, którzy pieszo wybierają się, żeby podziwiać widoki ze szczytu Gubałówki natykają na przeszkodę w postaci ogrodzenia i czerwonej tabliczki z napisem "teren prywatny". Dalej dowiadują się, że przejście kosztuje pięć złotych od osoby, a kasa jest 400 metrów dalej. Jeśli ktoś zdecyduje się przekroczyć ogrodzenie "robi to na własną odpowiedzialność".

 

ZOBACZ: Tatry: Groźny wypadek turystki. Spadający mężczyzna przebił jej kask rakiem

 

Taka "niespodzianka" w postaci wygrodzonego terenu prywatnego czeka turystów w połowie drogi na szczyt. Żeby iść dalej trzeba zapłacić właścicielom działki, którzy ustawili budkę z kasą fiskalną. 

 

- Jest to moim zdaniem próba wyłudzenia pieniędzy od turystów - komentuje dla "Wydarzeń" Piotr Bąk, starosta powiatu tatrzańskiego.

Działka zawłaszczona przez władze komunistyczne

Właściciele działki twierdzą, że mogli zagrodzić sąsiedni teren, bo to ziemia należąca do ich przodków, bezprawnie zawłaszczona jeszcze przez komunistyczne władze. - Ta działka, na której tutaj stoimy, to była zawsze mojego dziadka, który nigdy nie dostał aktu wywłaszczenia - mówi Jadwiga Gąsienica-Byrcyn, współwłaścicielka działki z kasą.

 

ZOBACZ: Beskidy: Żmije na szlakach. Ratownik GOPR radzi, jak uniknąć ataku

 

Zarządca zagrodzonego terenu powołując się na zapisy w księgach wieczystych twierdzi, że nie jest to własność prywatna. - Zapis jest jednoznaczny, że właścicielem jest skarb Państwa, natomiast użytkownikiem wieczystym Polskie Koleje Linowe - twierdzi Marta Grzywa z PKL.

 

 

Turyści są zdezorientowani, ale płacą. - Dziwna sytuacja, ale jak ktoś chce wejść, to żeby się nie kłócić, dla świętego spokoju - stwierdza jeden z rozmówców Polsat News. 

Oczekiwanie na decyzję sądu

W ubiegłym roku Polskie Towarzystwo Turystyki Krajowej wyznaczyło tutaj ogólnodostępny szlak. - Tak by turyści mogli swobodnie, bezpiecznie i bezpłatnie docierać na Gubałówkę - mówi Grzywa. 

 

ZOBACZ: Ogromna lawina w Austrii. Geolodzy winią zmiany klimatyczne

 

Miłośnicy górskich wędrówek mają teraz do wyboru, albo wybrać się na górę płatną kolejką, albo wejść na szlak - z przyszykowaną gotówka w kieszeni - bo kartą w ustawionej kasie płacić nie można.

 

Ani samorząd, ani Polskie Koleje Linowe nie zamierzają usuwać zapory na szlaku siłą. Czekają co w tej sprawie zdecyduje sąd. Właściciele działki, na której pobierane są opłaty, też nie zamierzają ustąpić. Oni również wystąpili do sądu i złożyli wniosek o zasiedzenie spornego terenu.

ap/dk / polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie