Katastrofa Titana. Ostatnie chwile załogi. Zeszli pod wodę w całkowitej ciemności
Z powodu oszczędzania baterii reflektorów wszystkie światła na pokładzie Titana były wyłączone. Pasażerowie zagłębiali się w odmęty oceanu w całkowitej ciemności, przy dźwiękach przygotowanej przez siebie playlisty z ulubionymi utworami. Za oknem łodzi podwodnej mieli widzieć jedynie bioluminescencyjne stworzenie morskie. Jak wyglądały ostatnie chwile załogi? Bliscy zmarłych ujawnili szczegóły.
Relację pogrążonej w żałobie Christine Dawood publikuje dziennik "New York Times". 48-letni Shahzada Dawood to jej mąż, a 19-letni Suleman Dawood - syn. Obaj zginęli w podwodnej implozji łodzi podwodnej Titan. Wdowa i matka towarzyszyła bliskim w wyprawie na łodzi-matce, jednak wraz z córką nie zdecydowała się popłynąć w głębinowy rejs.
Szczegóły rejsu Titan. Bliscy zmarłych o szczegółach
Teraz w rozmowie z New York Times opowiedziała, jak wyglądały ostatnie godziny przed katastrofą. Jak się okazuje, rodzina omal nie spóźniła się na wykupioną wyprawę.
Ich pierwszy lot został odwołany, a następny opóźniony. Obawiali się, że kolejny również im przepadnie i nie dotrą na miejsce na czas. - Teraz żałuję, że nie zatrzymali nas na tym lotnisku - mówiła.
Christine dodała też, że wcześniej odwiedził ich w Londynie Rush, szef OceanGate. "Mówił bardzo ciekawie o swojej ofercie, jednak aspekt techniczny pozostawał dla nas niejasny" - relacjonowała kobieta. Podkreśliła jednak, że jej mąż był niezwykle podekscytowany perspektywą zobaczenia Titanica na własne oczy.
ZOBACZ: Fragmenty łodzi Titan na powierzchni. Najpewniej wydobyto też ludzkie szczątki
Na statek-matkę dotarli w końcu 15 czerwca w środku nocy. Wypłynęli następnie w kierunku miejsca nurkowania. Tam, osobom przygotowującym się do zejścia pod wodę polecono założenie czapek i grubych skarpetek ze względu na podwodny chłód. Nakazano także trzymanie się ścisłej diety i rezygnację z kawy. "Na pokładzie nie było normalnej toalety. Jedynie obozowy pojemnik za zasłoną" - podają media.
Po ubraniu się w stosowne kombinezony OceanGate, wszyscy zostali zaprowadzeni do zmotoryzowanej tratwy, który miała przetransportować pasażerów do Titana.
Ostatnia playlista. Pasażerowie przed implozją słuchali muzyki
Pasażerów poproszono wcześniej także o przygotowanie playlisty z ulubionymi piosenkami. Muzyka była następnie odtwarzana przez głośnik znajdujący się na pokładzie.
Załoga została ostrzeżona przez szefa OceanGate, który stał za sterami, że stopniowe schodzenie w odmęty oceanu będzie odbywać się w całkowitej ciemności. Reflektory został wyłączone, by oszczędzać energię baterii aż do dotarcia do dna morskiego.
Gdy cała piątka znalazła się już w podwodnej komorze, personel zamknął za nimi właz i dowiercił wszystkie śruby. Ekipa na powierzchni jeszcze chwilę sterowała Titanem pod wodą, a następnie odłączyła go z platformy.
"Zapewniali, że wszystko w porządku"
"To był miły poranek. Do momentu, w którym dowiedziałam się, że nie ma kontaktu z Titanem" - wyznała wdowa. Kobietę jednak zapewniano, że komunikacja pod wodą może zawodzić, a w przypadku jakichkolwiek trudności łódź podwodna zrzuci wszystkie ciężary i sama wynurzy się na powierzchnię.
Po godzinie i 45 minutach po zejściu w głąb oceanu Titana kontakt z załogą się urwał. W tym samym czasie wojsko wychwyciło na radarach podwodną implozję. Kilka dni później znaleziono szczątki wraku jednostki.
Jak wynika z wyliczeń ekspertów, do podwodnej katastrofy doszło tak szybko, że prawdopodobnie nikt z przebywających na pokładzie osób nie zdążył jej nawet zarejestrować poznawczo.
Syn Christine Dawood zabrał ze sobą pod wodę kostkę Rubika. Chciał pobić rekord świata w układaniu jej pod wodą.
Czytaj więcej