Leszek Miller o słowach Andrzeja Dudy: Jestem wstrząśnięty tym sformułowaniem
- Jestem wstrząśnięty tym sformułowaniem. W kontekście tego ludobójstwa, które tam miało miejsce, mówienie o widłach... - stwierdził były premier Leszek Miller w programie "Gość Wydarzeń". W ten sposób odniósł się do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który w kontekście rzezi wołyńskiej tłumaczył, że Polska nie prowadzi "polityki biegania z widłami".
"My prowadzimy spokojną politykę, nie politykę biegania z widłami, tylko politykę spokojnego szukania porozumienia w sprawach trudnych historycznie, które liczą sobie wiele dziesięcioleci" - powiedział Andrzej Duda w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu ZET, odpierając w sten sposób zarzuty wobec prowadzenia rozmów z Kijowem w sprawie Wołynia.
Miller przyznał, że jest zdumiony słowami prezydenta. - Jestem wstrząśnięty tym sformułowaniem. W kontekście tego ludobójstwa, które tam miało miejsce mówienie o widłach... To własnie widły służyły do zabijania Polaków, zwłaszcza kobiet dzieci. To właśnie na widły nabijano naszych rodaków - przypomniał był premier.
Dodał, że "nie mam na tle intelektualnej sprawności, żeby ocenić słowa prezydenta".
- Jeżeli powiemy, że to nie jest dobry moment, to nigdy nie będzie dobrego momentu - skomentował działania państwa w polityce z Kijowem. - Nie uważam, żeby kwestia ewentualnych przeprosin była najważniejsza. Najważniejsze jest to, że ponad 100 tys. Polaków, a właściwie z tego co z nich zostało - ich kości - leżą na ukraińskich łąkach, w lasach. Umierają ludzie, którzy pamiętają jeszcze, gdzie to wszystko się działo - mówił.
Zdaniem Millera polskich władz nie stać na to, żeby "powiedzieć partnerom na Ukrainie: my wam tego nie odpuścimy". - My musimy od was uzyskać zgodę na ekshumację. My musimy te szczątki, albo w sposób właściwy pochować na Ukrainie, albo przywieźć do Polski - tłumaczył.
- Jeśli w Buczy miało miejscu ludobójstwo, gdzie zginęło zdaje się około 70 mieszkańców, to jak określić sytuację, w której zginęło ponad 100 tys.? - pytał Miller.
Relokacja imigrantów
Prowadzący Marcin Fijołek zapytał też o kwestię szczytu Rady Europejskiej w sprawie relokacji imigrantów.
- Po raz kolejny przekonaliśmy się, że premier u jego otoczenie nie potrafi prowadzić negocjacji europejskich - ocenił Miller i dodał, że aby "zrealizować jakiś cel trzeba wcześniej pojeździć, skonsultować, zapytać, co inni szefowie rządów mają do powiedzenia, jednym słowem przygotować teren".
Były premier tłumaczył, że jeżeli Morawiecki w przeddzień prezentuje swoje pomysły, to są one "z góry skazane na niepowodzenie". - Polska nic nie musi, dlatego, że wbrew temu, co słyszymy z obozu PiS-owiskiego my nie jesteśmy zmuszani do żadnej relokacji, bo przyjęliśmy już uchodźców z Ukrainy. W związku z tym my nic nie musimy - tłumaczył.
ZOBACZ: Piotr Borys i Artur Soboń dyskutowali o relokacji. "Niech pan pokaże, to jest moja kartka"
- To słynne 20 tys. euro, o którym się ciągle mówi to jest "dobrowolny przejaw solidarności - tłumaczył Miller.
Miller podkreślał, że "Polska nie musi nikogo przyjmować, jeśli tego nie chce". Przypomniał też, że w ubiegłym roku rząd wyraził zgodę na przyjęcie 136 tys. Pakistańczyków, a teraz ma problem z wpuszczeniem niespełna 2 tys. imigrantów.
Według niego to budowanie narracji, która ma pomóc w wyborach. - To czysta kampania. Nadzieja, że wytworzy się obraz takiej władzy, która dba obywatela i nie wpuści tu nikogo. Jak dodatkowo przeprowadzi się referendum, to może kilka tysięcy dodatkowych głosów się uciuła - stwierdził.
Nuclear Sharing dla Polski
W piątek premier Mateusz Morawiecki poinformował, że Polska zwróciła się do całego NATO o wzięciu udziału w programie Nuclear Sharing.
- To jest pomysł niewykonalny - stwierdził Miller, dodając, że z reakcji Białego Domu wynika, iż USA nie biorą takiej ewentualności pod uwagę.
ZOBACZ: Mateusz Morawiecki po szczycie RE: Nie zgodziliśmy się na przyjęcie konkluzji ws. relokacji
Były premier jest przekonany, że Amerykanie nie prowadzą z Polską żadnych rozmów w tej sprawie. - Świat dąży raczej do tego, żeby nie rozprzestrzeniać broni jądrowej - powiedział.
Powiedział, że broń jądrowa, która znajduje się w sześciu krajach w Europie należy do USA. - Tylko Stany Zjednoczone mogą decydować o jej ewentualnym użyciu - mówił.
Wagnerowcy na Białorusi
Miller przyznał, że ludzie Jewgnieja Prigożyna, którzy znaleźli się zaraz za naszą wschodnią granicą mogą stanowić zagrożenie dla Polski. - Gdyby wpadli na pomysł, żeby niepokoić naszą granicę, to jest problem - przyznał dodał, że "żołnierze Prigożyna to bandyci i kryminaliści".
Zdaniem Millera wszystko idzie w kierunku sformowania z nich takiej grupy dywersyjnej, która będzie atakowała na różne sposoby kraje NATO, ale "żeby nie można im było udowodnić powiązań z Moskwą".
ZOBACZ: Andrzej Duda: Trwa relokacja sił rosyjskich na Białoruś. NATO musi reagować
Zdaniem byłego premiera podstawową sprawą jest wywiad. - Jeśli chodzi o polski wywiad, to zdaje się, że nie mamy na co liczyć - powiedział i dodał, że musimy polegać na informacjach pozyskanych przez sojuszników.
Poprzednie odcinki "Gościa Wydarzeń" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej