Wilków: Pożar składowiska opon. Strażacy walczą z ogniem od 12 dni
Pożar na składowisku opon w Wilkowie pod Złotoryją wybuchł 17 czerwca. W jego gaszeniu udział bierze kilkudziesięciu strażaków. Nieustannie prowadzona jest akcja dogaszania i badanie powietrza, bowiem nad zakładem unoszą się kłęby czarnego dymu.
Do pożaru doszło w Wilkowie na terenie zakładu pirolizy w dniu 17 czerwca. Strażacy otrzymali zgłoszenie około 4:26. W akcji wzięło udział wielu strażaków również spoza powiatu złotoryjskiego.
"W chwili obecnej akcja gaśnicza polega na dogaszaniu pożaru oraz użyciu ciężkiego sprzętu do rozgarniania spalonego materiału. Strażacy pracują całą dobę w sile 20 zastępów. Przez cały czas pożar gasi ok 60 strażaków" - napisała w sobotę OSP Zagrodno.
ZOBACZ: Pożary w Kanadzie. Chmura dymu dotarła do Europy
Według służb tego typu pożary uchodzą za najtrudniejsze i wymagają ogromnej ilości wody, sprzętu, paliwa i środków logistycznych. Pożar objął około dziewięć metrów sześciennych. Strażacy do akcji wykorzystują koparki. Nadpalone opony są przerzucane i zlewane.
Ciemny dym spowił okolicę
Strażacy zanim wejdą na miejsce zakładają specjalny strój oraz maski i butle z tlenem. Na składowisku pracują przez określony czas, następnie zmieniają się. Na miejscu działa także grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego, która w zależności od kierunku wiatru bada jakość powietrza w pobliskich miejscowościach.
- Deszcz, który był w ostatnich dniach nie miał wpływu na sytuację gaśniczą na miejscu. Ten materiał jest tak zbity to są opony, taśmociągi, taśmociągi kopalniane, które wewnątrz mają liny stalowe. Jest to materiał na tyle zbity, że deszcz spływał po powierzchni. Opady pomogły nam w innym przypadku - uzupełniły nasz zapas wody - powiedział Piotr Dąbrowa w rozmowie z Polsat News.
Służby pożarnicze zakomunikowały, że będą walczyć z żywiołem jeszcze kilka dni. Możliwe, że akcja gaśnicza potrwa jeszcze tydzień. W szczytowym momencie na miejscu pracowało 40 jednostek straży pożarnej.
Wypadek czy podpalenie?
Prokuratura w Złotoryi prowadzi postępowanie w tej sprawie. Bada ją pod kątem spowodowania niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi.
ZOBACZ: Świętokrzyskie: Pożar wiatraka w Kluczewsku. Strażacy mieli problemy z dojazdem
Śledczy biorą pod uwagę, że mogło dojść do celowego podpalenia. Pojawiła się informacja, że w dniu, w którym pożar wybuchł na składowisko trafiły nielegalne opony z Niemiec. Kluczowa będzie ekspertyza biegłego z zakresu pożarnictwa, ale ten pojawi się na miejscu dopiero, gdy działania gaśnicze zostaną zakończone.