Jewgienij Prigożyn na Białorusi. Aleś Zarembiuk: Alaksandr Łukaszenka potrzebuje wagnerowców
Alaksandr Łukaszenka miał odegrać kluczowa rolę w zażegnaniu konfliktu na linii Prigożyn - Kreml. - On zawsze szuka jakiejś okazji, żeby się wypromować, pokazać, że jest zbawcą obszaru postradzieckiego - stwierdził w Polsat News Aleś Zarembiuk z Fundacji Dom Białoruski. Według niego białoruski dyktator ściągnął do siebie właściciela wagnerowców aby obronić swoją władzę.
W sobotę najemnicy Grupy Wagnera zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn jest od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego, dowodzącą inwazją na Ukrainę. Domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
W sobotę wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi uzgodnieniami najemnicy Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś.
"Ostatni dyktator w Europie stał się mediatorem"
Sytuację komentował w Polsat News Aleś Zarembiuk z Fundacji Dom Białoruski.
- Nie zgodzę się z opinią, że Łukaszenka jest sprawnym negocjatorem. On zawsze szuka okazji, żeby się wypromować. Żeby pokazać swojemu elektoratowi, ale również Rosjanom, że to on jest zbawcą obszaru postradzieckiego i uratował Rosję przed wojną domową - stwierdził.
Według niego białoruski dyktator wykorzystać tą również również po to, żeby "pokazać całemu światu, że jest człowiekiem, który nie dopuścił do rozlewu krwi".
ZOBACZ: Nietypowy prezent dla Łukaszenki. Dostał kopię radzieckiej bomby atomowej
- On już od 2014 roku buduje sobie wizerunek lidera, który dba o pokój w regionie - zauważył.
- Z ostatniego dyktatora w Europie stał się mediatorem i człowiekiem pokoju, chociaż w ostatnich latach pokazał, jak wygląda ten jego pokój - dodał.
WIDEO: Aleś Zarembiuk z Fundacji Dom Białoruski w Polsat News
"Łukaszenka potrzebuje wagnerowców"
Według eksperta Łukaszenka miał kilka powodów aby ściągnąć do siebie Prigożyna i wagnerowców. Najważniejszy z nich to chęć utrzymania władzy za wszelką cenę.
- W lutym 2024 roku na Białorusi odbędą się wybory parlamentarne. Łukaszenka wie, że pomimo trzech lat represji, większość społeczeństwa go nie popiera, dlatego potrzebuje przygotowanych, uzbrojonych po zęby ludzi z doświadczeniem bojowym, żeby wyszkolili oddziały Łukaszenki, aby mogły nadal bronić jego władzy - stwierdził.
Przypomniał, że w 2020 roku władze Łukaszenki obronili białoruscy wojskowi i służby, ale "teraz zagrożenia są większe".
ZOBACZ: Białoruś ostrzega przed "zbrojną inwazją". KGB oskarża GROM o szkolenie bojowników
- Bardzo często ostatnio mówi się o pułku Kalinowskiego, czyli Białorusinach, którzy walczą przeciwko Rosji. Władze straszą również, że niedługo na Białoruś wjadą Polacy na czołgach i trzeba się bronić - wyjaśnił.
- Łukaszenka potrzebuje więc wagnerowców bo z jednej strony obawia się protestów na Białorusi, które mogą być podczas wyborów, a z drugiej strony obawia się Białorusinów walczących po stronie Ukrainy, którzy również mają doświadczenie bojowe i mówią o wyzwoleniu Białorusi - podsumował.
Czytaj więcej