Zaskakujące znalezisko. Służby przeszukały biuro Prigożyna
Zanim szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn nakazał odwrót swoim najemnikom, rosyjskie służby przeszukały jego biuro. Znalazły m.in. złoto, fałszywe dokumenty i miliardy rubli. Szef wagnerowców już wytłumaczył, po co trzymał w gotówce blisko 200 milionów złotych.
W sobotę po 12 organy ścigania dokonały nalotu na hotel Trezzini w Petersburgu, który prawdopodobnie było biurem szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna. Stało się to na kilkanaście godzin przed tym, jak wagnerowiec zdecydował się załagodzić sytuację w Rosji i się wycofać.
ZOBACZ: Bunt w Rosji. Jewgienij Prigożyn opuścił Rostów nad Donem
Niezależny rosyjski portal Fontanka podał, że podczas przeszukania znaleziono pięciokilogramowe sztabki złota, banknoty w dolarach, sześć pistoletów, torebki białego proszku o nieokreślonej zawartości oraz kilka paszportów ze zdjęciem Jewgienija Prigożyna pod różnymi nazwiskami.
To jednak nie wszystko. Przed hotelem w zaparkowanym samochodzie dostawczym znaleziono skrzynki z gotówką. Szef wagnerowców wytłumaczył na Telegramie, co to za pieniądze.
Stwierdził, że były przeznaczone na wypłaty dla najemników. Kwota była ogromna - to 4 miliardy rubli, czyli około 194 milionów złotych.
Nagły odwrót wagnerowców
W piątek szef wagnerowców Jewgienij Prigożyn przekazał, że zajął Rostów nad Donem i "idzie na Moskwę". Na te słowa w specjalnym przemówieniu zareagował Władimir Putin. Prezydent Rosji stwierdził, że "doszło do zdrady" i "każdy, kto sięgnął po broń, by zaatakować armię, zostanie ukarany".
ZOBACZ: Rosja. Najemnicy Grupy Wagnera w drodze do Moskwy. Media: Władimir Putin opuszcza stolicę
Choć sprawa rozwijała się dynamicznie, nagle nastąpił zwrot w akcji. W sobotę wieczorem strona białoruska podała, że Alaksandr Łukaszenka w porozumieniu z Władimirem Putinem odbył rozmowę z Prigożynem, a ten zgodził się zatrzymać przemarsz najemników Grupy Wagnera przez terytorium Rosji.
Czytaj więcej